Wiara jest zaufaniem temu, co do czego mam powód wierzyć, że jest prawdziwe. (J.P. Moreland)

Wiara religijna i zabobon są czymś całkowicie różnym. Drugie wypływa z lęku
i jest rodzajem fałszywej nauki. Pierwsze jest ufnością. (L. Wittgenstein)

W sytuacji niepewności poznawczej, w jakiej znajduje się człowiek odnośnie istnienia Boga, bardziej racjonalnym jest
- w świetle posiadanych racji za i przeciw - a także bardziej owocnym społecznie i egzystencjalnie (dla ludzkich zbiorowości,
jak i dla wzrostu moralno-duchowego jednostki) opowiedzieć się za Jego istnieniem i podjąć ryzyko wiary.
Wielkie, wiarygodne i ważkie aksjologicznie idee wymagają bardzo silnych racji, aby mogły zostać odrzucone.
Ateizm nie posiada silnych i spójnych racji podważających teizm (wiarę w osobowego Boga), jest też jednym z najsłabiej filozoficznie
uzasadnionych światopoglądów, tym samym opowiedzenie się za teizmem jawi się jako akt bardziej spójny intelektualnie
i właściwszy moralnie.
(przekonanie własne)

poniedziałek, 26 marca 2018

Wiara. Przeszkoda, czy pomoc w byciu dobrym?

Nikt nie wie, jak zachowałby się ten policjant, gdyby nie był chrześcijaninem. Być może jego gotowość do poświęcenia życia, bo przecież liczył się z tym na poważnie w tej konkretnej sytuacji (był francuzem i miał świadomość, że zabito we Francji w ten sposób w przeciągu 3 lat ponad 240 osób), nie byłaby radykalnie inna (już jako policjant wyraża gotowość do tego), trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że świadomie przeżywana wiara uzdalnia w dodatkowy sposób do jeszcze większej gotowości na możliwość utraty zdrowia lub życia i że w chwilach tak trudnych decyzji pomaga wybrać opcję mniej korzystną dla siebie. Policjant był młody, przygotowywał się do ślubu kościelnego, miał dla kogo żyć i miał powód, by zachować się ostrożniej. Wybrał inaczej. Już kiedyś ktoś zrobił coś podobnego w naszym kraju i tamtej osobie też wiara pomogła podjąć taką decyzję. To skłania do intuicji, a nawet rodzi uzasadnione przekonanie (biorąc pod uwagę całe rzesze innych wierzących, gotowych do poświęceń, jak choćby o. Damian de Veuster czy o. Marian Żelazek, który pielęgnując trędowatych przez kilkadziesiąt lat nigdy nie założył rękawiczek z szacunku do nich), że wiara, jeśli jest przeżywana świadomie i w sposób zaangażowany, jeśli nie jest tylko poglądem, ale sposobem bycia i troską o pielęgnowanie żywej relacji z Bogiem, nie tylko nie rodzi ludzi słabych, zakompleksionych i lękliwych, jak starają się wmówić światu niektórzy ateiści, ale przeciwnie, daje siłę i motywację, a często nawet niespotykaną gdzie indziej odwagę do działań niekonwencjonalnych czy heroicznych (patrz post Argument z przekraczania granic). Trudno, naprawdę trudno, nie mając wiary i nie będąc osobą religijną, żebrać każdego dnia przez kilkanaście lub kilkadziesiąt lat po to, aby całą sumę oddać na remont kościołów i pomoc potrzebującym dzieciom. Dobri Dobrev uzbierał (do końca 2016 roku, żył jeszcze ponad rok, zmarł w tamtym miesiącu) w ten sposób 40 tys. euro (niecałe 170 tys. złotych; pomogły one m.in. kilkunastu domom dziecka). Zbierając pieniądze (do końca życia, zmarł mając 103 lata) nie zaglądał nawet do puszek, do których je wrzucano. To nie wszystko, jedną część swojej niskiej emerytury oddawał swojej parafii na jej potrzeby, inną część jadłodajni dla bezdomnych, w której sam się żywił. Nie miał elektryczności, ubrań, wielu rzeczy codziennego użytku, a nie miał, bo tego nie chciał.

Dobri Dobrev na ulicach Sofii

Link (podstawowe informacje o wydarzeniu)

Tutaj nieco więcej o samym żandarmie i jego religijnej drodze: link

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz