Wiara jest zaufaniem temu, co do czego mam powód wierzyć, że jest prawdziwe. (J.P. Moreland)

Wiara religijna i zabobon są czymś całkowicie różnym. Drugie wypływa z lęku
i jest rodzajem fałszywej nauki. Pierwsze jest ufnością. (L. Wittgenstein)

W sytuacji niepewności poznawczej, w jakiej znajduje się człowiek odnośnie istnienia Boga, bardziej racjonalnym jest
- w świetle posiadanych racji za i przeciw - a także bardziej owocnym społecznie i egzystencjalnie (dla ludzkich zbiorowości,
jak i dla wzrostu moralno-duchowego jednostki) opowiedzieć się za Jego istnieniem i podjąć ryzyko wiary.
Wielkie, wiarygodne i ważkie aksjologicznie idee wymagają bardzo silnych racji, aby mogły zostać odrzucone.
Ateizm nie posiada silnych i spójnych racji podważających teizm (wiarę w osobowego Boga), jest też jednym z najsłabiej filozoficznie
uzasadnionych światopoglądów, tym samym opowiedzenie się za teizmem jawi się jako akt bardziej spójny intelektualnie
i właściwszy moralnie.
(przekonanie własne)

poniedziałek, 26 marca 2018

Czy może poznać Boga i prawdę człowiek nieetyczny?

"Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością" (1 Jana 4,8).

W zasadzie można by na tym zakończyć, św. Jan zawarł w tych słowach odpowiedź.
Można dodać jeszcze, że Bóg jest Osobą, nie Obiektem w przyrodzie, do którego dostęp ma każdy, kto chce lub komu pozwalają na to warunki (np. zaawansowana technologia).

Gdy stoimy przed człowiekiem, który nie jest naszym przyjacielem, który jest obcy i wrogi, nie dajemy mu dostępu do siebie. Nawet jeśli okazuje wobec nas swoją władzę (a może m.in. właśnie dlatego). Ma w ręce nasz dowód tożsamości, wie ile mamy wzrostu, jak mamy na imię i zna datę naszych urodzin. Sądzi, że nas zna i wie o nas to, co najważniejsze. Wiemy jednak, że się myli. Wie o nas to, co jest najmniej istotne i co jest wiedzą faktograficzną, najbardziej powierzchowną i często uwarunkowaną zewnętrznymi okolicznościami - imię nadane przez rodziców, miejscowość urodzenia, na którą nie mieliśmy wpływu i która mogła być całkiem przypadkowa (prywatny szpital w innym mieście i opłacony w nim pobyt 2-3 dniowy, w miejscowości, której nie lubimy i która nie odegrała żadnej roli w naszym życiu), wyuczony zawód, którego mogliśmy nigdy nie wykonywać z racji zmiany zainteresowań i przekwalifikowania, itd. Nic nie wie ten człowiek o nas jako o osobie. Wie o faktach z naszego życia, często oddalonych i obojętnych już dla nas, nie ma jednak żadnego dostępu do naszego osobowego świata wewnętrznego, do świata naszych przekonań, systemu wartości, jaki wyznajemy, do naszego poznania odnośnie wymiaru materialnego, psychologicznego lub metafizycznego, czy do świata naszych potrzeb, pragnień, umiejętności i pasji. Nie ma pojęcia kim jesteśmy i nie może go mieć, jeśli sami nie zechcemy odsłonić się przed nim. Nie ma do nas żadnego klucza, jest całkiem bezsilny. Jesteśmy osobami, nosimy w sobie pewną przestrzeń aksjologiczno-poznawczo-dążeniową, mamy doświadczenie świata i historię osobistą, która to doświadczenie filtruje, przetwarza to doświadczanie świata i rzeczy na pewną syntezę przekonań, upodobań i pragnień. Wszystko to się odbywa w sposób niewidzialny, nierejestrowalny dla kogoś z zewnątrz (jeśli nie jest bliskim i jeśli nie ma do nas dostępu przez miłość), choć może się częściowo objawiać działalnością, jeśli na to się zdecydowaliśmy. Dlatego ten, o kim nie chcemy, aby miał o nas istotną i pogłębioną wiedzę, nie może jej posiąść.

Jeśli Bóg jest Osobą, nie Obiektem lub jakimś bezosobowym prawem, choćby metafizycznym, wniosek nasuwa się sam. Będąc Osobą, jest pewnym światem, przestrzenią wewnętrzną, w której wszystko, co istniejące, istnieje w sposób maksymalny, pełny, doskonały. Jest więc On pewną sumą cech, atrybutów i możliwości, które czynią Go Jakością. Bóg nie jest Faktem, obiektem lub równaniem, którym można zawładnąć, jest Jakością, a więc przestrzenią Prawdy i Świętości, która pozostaje nieosiągalna, niedostępna dla tych, dla których Bóg chce pozostać niedostępny. Do prawdziwej wiedzy o sobie, do głębokiego poznania nas dopuszczamy tylko osoby, które są nam oddane i które mają do nas szacunek, czyli te, które nas kochają. Dlaczego Bóg, który jest samą prawdą, świętością i czystością, miałby mieć niższe wymagania niż my? Nie ma żadnego powodu tak sądzić. Dopuszcza On do siebie, a więc daje właściwe i głębokie poznanie swojej Osoby tylko tym, którzy będą Jego przyjaciółmi*. Nikt inny, kto nie kieruje się głębokim i szczerym pragnieniem poznania Boga, nie uzyska nigdy klucza do Jego osoby i sekretów Jego istnienia. Choćby stwierdził o własnych siłach, że Bóg istnieje, nic więcej o Nim nie będzie w stanie powiedzieć. Bóg pozostanie dla niego na zawsze nieosiągalny jako świat i przestrzeń właściwego poznania. Będzie on jak Mojżesz, któremu Bóg z powodu jego grzechu nie pozwolił wejść do ziemi obiecanej i który umarł widząc z daleka tylko jej zarys.

"Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością"

"Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą"

Pomijając już to, że tylko podobne może zrozumieć podobne (więc jeśli nie upodobnimy się do przedmiotu poznania, zwłaszcza, gdy dotyczy to rzeczy subtelnych, praw i prawd świata duchowego), Bóg po prostu nie udziela poznania, a więc swojej łaski, ludziom nieczystym i złej woli. Wymusza to na nim Jego wewnętrzna prawda i świętość/szacunek wobec Siebie, wobec tego, kim jest odwiecznie i kim przestać być nie może, ani nie chce.

Jeśli więc ktoś źle się prowadzi, jeśli nie nadaje sobie, ani swoim poszukiwaniom żadnej dyscypliny duchowej/moralnej, jeśli inni doznają z jego strony krzywdy i niesprawiedliwości (także poprzez nierzetelną, niesprawiedliwą ocenę ich wierzeń i systemów wartości), jeśli nie jest człowiekiem "dobrym" lub choćby przyzwoitym, to zajmując się filozofią, metafizyką czy religią, traci tylko czas. Jest to jedynie zabawa w prawdę i intelektualna rozrywka, która nie zrodzi żadnych istotnych owoców.

Jest pewne, z punktu widzenia religii, że człowiek nieetyczny nie może poznać Boga, a więc również pełnej prawdy dotyczącej świata i osób ludzkich. Nawet tym, którzy to poznanie kiedyś osiągnęli, oczywiście częściowo, poprzez prawdziwe doświadczenie duchowe i oddanie sprawom religii, Bóg to poznanie odbiera, jeśli nie byli wierni i zeszli z dobrej drogi. Przy końcu życia zostaną z pustymi rękami, pamiętając już tylko mgliście, że pamiętali.

"Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie». Rzekł do Niego Juda, ale nie Iskariota: «Panie, cóż się stało, że nam się masz objawić, a nie światuW odpowiedzi rzekł do niego Jezus: «Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać." ** (Ew. św. Jana, 14,21)

___________________

* A więc istnieje rodzaj gnozy chrześcijańskiej, czyli poznania nieoczywistego, uzależnionego od stopnia zaangażowania i oddania sprawom wiary (a także od wolnej decyzji Boga, który decyduje komu i co zechce objawić), wiedzy dla "wybranych", z tym zastrzeżeniem, że "Wybranymi moimi są ci, którzy Mnie wybierają", a więc jest to poznanie dostępne wszystkim tym, którzy chcą go dostąpić i którzy Boga szukają, nie po to, aby Nim zawładnąć i aby mieć o Nim wiedzę, ale aby miłośnie zbliżyć się do Niego i zjednoczyć z Nim.

** Bóg nigdy nie przebywa w duszy bezczynnie, działa w niej, powoduje jej wzrost, pomnaża światło i poznanie, porządkuje, prowadzi i utrwala w dobrym.

1 komentarz: