Wiara jest zaufaniem temu, co do czego mam powód wierzyć, że jest prawdziwe. (J.P. Moreland)

Wiara religijna i zabobon są czymś całkowicie różnym. Drugie wypływa z lęku
i jest rodzajem fałszywej nauki. Pierwsze jest ufnością. (L. Wittgenstein)

W sytuacji niepewności poznawczej, w jakiej znajduje się człowiek odnośnie istnienia Boga, bardziej racjonalnym jest
- w świetle posiadanych racji za i przeciw - a także bardziej owocnym społecznie i egzystencjalnie (dla ludzkich zbiorowości,
jak i dla wzrostu moralno-duchowego jednostki) opowiedzieć się za Jego istnieniem i podjąć ryzyko wiary.
Wielkie, wiarygodne i ważkie aksjologicznie idee wymagają bardzo silnych racji, aby mogły zostać odrzucone.
Ateizm nie posiada silnych i spójnych racji podważających teizm (wiarę w osobowego Boga), jest też jednym z najsłabiej filozoficznie
uzasadnionych światopoglądów, tym samym opowiedzenie się za teizmem jawi się jako akt bardziej spójny intelektualnie
i właściwszy moralnie.
(przekonanie własne)

niedziela, 26 lutego 2017

Pierwszy „obraz” Chrystusa na Krzyżu



Ewangelia św. Jana



Ewangelia św. Łukasza

nota dotycząca tytułu i zdjęć (kliknij mnie)

Boski Nomada

„A Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami” (Ewangelia św. Jana  1, 14, tłum. Biblii Tysiąclecia).

W greckim oryginale brzmi to: Kai ho logos sarks egeneto kai eskenosen en hemin (eskenosen - dosłownie: „rozbiło namiot”).

Powyższy fragment w tłumaczeniu dosłownym brzmi więc: 
A Słowo stało się ciałem* i rozbiło namiot wśród nas

* "ciałem" - hebraizm, znaczy tyle, co "człowiekiem".



fragment Ewangelii św. Jana (koniec II w. lub początek III w.)

sobota, 25 lutego 2017

Historyczna wiarygodność Nowego Testamentu


Post jest w całości cytatem (z moją wstawką dotyczącą buddyzmu i aktualizacji dotyczącej ilości posiadanych rękopisów Nowego Testamentu) z pracy Marka Piotrowskiego Kościół oskarżony (2016), w której wykorzystuje on także dane zawarte w książkach, które również polecam:
  • Przewodnik apologetyczny - Josh McDowell
  • Wiarygodność Pism Nowego Testamentu - F. F. Bruce
Książka Piotrowskiego ma strukturę odpowiedzi na listę ponad 200 zarzutów antychrześcijańskich i antyklerykalnych, w której cytuje on najpierw zarzut z listy wędrującej kiedyś po sieci, później zaś odnosi się do niego, udzielając nań odpowiedzi.

* * *

Zarzut: Sama Biblia to fikcja. Księgi żydowskie mają w sobie o wiele więcej mitologii niż mity greckie. Niedawno na Bazach Danych nasz profesor opowiadał nam o spisywaniu Bazy Danych pt. Biblia. Jedno, co podkreślał, to fakt, iż na początku wszystkie historyjki były przekazywane ustnie, a dopiero później spisywane. Podczas opowiastek każdy coś sobie dodawał, coś ubarwiał, modyfikował. Sama Biblia jest zlepkiem przeredagowanych kopii z wcześniejszych tekstów, z których żaden nie powstał przed 80–90 rokiem naszej ery i żaden z nich nie był ewangelią, jakie znamy obecnie. 

To prawda, że nie dysponujemy oryginałami np. Ewangelii czy Listów św. Pawła. Jednak identycznie jest w przypadku wszystkich tekstów starożytnych – nie mamy choćby oryginałów Roczników Tacyta, Historii Herodota czy Wojny galijskiej Cezara, a jednak nikomu nie przychodzi nawet do głowy, by kwestionować wiarygodność kopii, jakie dotrwały do naszych czasów.
Osoby tworzące z „braku oryginałów” zarzut nie zdają sobie sprawy, że kopiowanie było w starożytności, na wieki przed wynalazkiem Gutenberga, jedyną formą „wydawania” rękopisu. Dlatego też historyków nie dziwi ani nie oburza fakt, że np. dzieła Eurypidesa, Sofoklesa czy Horacego znamy z odpisów późniejszych o około tysiąclecie od daty powstania.

Nowy Testament ma nad wymienionymi tekstami (a także jakimikolwiek innymi tekstami starożytnymi) dwie ogromne przewagi; otóż nie tylko dysponujemy kopiami znacznie mniej oddalonymi w czasie od daty powstania oryginału, ale też posiadamy tych kopii nieporównanie więcej (patrz tabele poniżej). To pozwala nam na skonfrontowanie ich ze sobą. Okazuje się, że tekst jest spójny co do słowa w 99,5% (1) – jest to spójność większa niż w przypadku np. Iliady Homera czy pism Platona. (2)

Odstęp czasowy pomiędzy kopią i oryginałem (3):
(po kliknięciu na zdjęcie powiększy się ono)


Liczba istniejących kopii:


Aktualizacja (autor bloga): Informacja w powyższej tabeli mówiąca o 5366 rękopisach NT pochodzi z roku 1999, z pracy J. McDowella Przewodnik apologetyczny. Obecna ilość posiadanych rękopisów NT od tamtej pory znacznie się zwiększyła i na rok 2020 wynosi 6813. Zacytujmy źródło:
Obecnie znanych jest 6813 apografów, czyli odpisów (kopii) tekstów biblijnych Nowego Testamentu. (Krzysztof Pilarczyk, Biblia chrześcijan. Wprowadzenie religioznawcze, historyczne i literackie, 2020, wyd. Księgarnia Akademicka)
Przypis (autor bloga): Warto w tym miejscu dodać informację dotyczącą najwcześniejszych tekstów buddyzmu uznanych za kanoniczne i obowiązujące w praktycznie wszystkich szkołach buddyzmu (który dość szybko podzielił się na wiele odłamów, "wyznań"). Uznaje się, że najwcześniejszy zbiór pism dotyczący nauk oraz życia Buddy to tzw. kanon palijski, spisany w I wieku n.e. Otóż, najstarszy zachowany rękopis kanonu palijskiego, jaki posiadamy, pochodzi z 1500 r. n.e. Pomiędzy niezachowanym oryginałem, a najwcześniejszą jego kopią różnica czasowa wynosi więc...1500 lat (pomiędzy tą kopią, a śmiercią Buddy różnica ta wydłuża się aż do 1900 lat - zmarł on w V w. p.n.e.). Proszę w świetle tych danych spojrzeć jak wygląda to w przypadku Nowego Testamentu:
Najstarszy posiadany przez nas rękopis NT, to fragment Ewangelii Jana (120-125 r. n.e., tzw. papirus Rylandsa 457) - od oryginału (ok. 90 r. n.e.) dzieli go więc ok. 30 lat. Od śmierci Jezusa zaś ok. 90 lat.

*

(…) Żaden uczony klasyczny nie słuchałby nawet opinii poddających w wątpliwość autentyczność Herodota czy Tukidydesa ze względu na to, iż najwcześniejsze wiarygodne rękopisy ich dzieł są przeszło 1300 lat późniejsze od oryginałów. - F.F. Bruce, Wiarygodność pism Nowego Testamentu


W istocie Nowy Testament jest bez wątpienia najlepiej poświadczonym pismem starożytnym pod względem liczby rękopisów, okresu oddzielającego wydarzenia i relacjonujące je dokumenty, a także różnorodności dostępnych źródeł, które mogą owe relacje potwierdzić albo podważyć. Nie dysponujemy porównywalnym materiałem potwierdzającym wierność i spójność zachowanego tekstu w przypadku jakiegokolwiek innego pisma starożytnego. - dr Ravi Zacharias, Uniwersytet Oksfordzki 4  

 
Do ciekawych wniosków prowadzi analiza treści Ewangelii. Gdyby Ewangelie miały być tekstem zmyślonym, wówczas niewątpliwie nie pojawiłyby się w nich fragmenty wstydliwe dla apostołów (jak choćby kłótnie uczniów czy zaparcie się Piotra).

Duża część argumentacji „antybiblijnej” opiera się na kwestionowaniu opisanych w niej faktów historycznych. Twierdzi się na przykład, że niektóre przedstawione w Piśmie Świętym miejsca lub osoby nigdy nie istniały, że urzędy miały inne nazwy itd. Jednak wraz z rozwojem badań naukowych (w tym archeologii) zarzuty oparte na takich twierdzeniach są systematycznie obalane. Dr Alfred J. Palla wymienia w swojej książce (5) przykłady takich skompromitowanych argumentów (6). Twierdzono na przykład, że:
  • nie istnieli Hetyci (przez ponad 2 tys. lat Biblia była jedynym źródłem o nich wspominającym; dziś uznaje się ich za jedną z sześciu największych potęg militarnych starożytności - uwaga autora bloga),
  • nie istniał Król Sargon,
  • nie istniał Baltazar,
  • Asyria nie była wielkim państwem,
  • przywódca Filippi nie miał tytułu praetora (jak czytamy w Ewangelii wg św. Łukasza),
  • Galion nie miał tytułu prokonsula (także w Ewangelii wg św. Łukasza 12 ),
  • władze Tesalonik nie używały tytułu politarch (jaki odnajdujemy w Dziejach Apostolskich),
  • Ikonium było miastem Likaonii,
  • Lizyniasz nie był tetrarchą Abilene i żył pół wieku wcześniej niż to opisał św. Łukasz,
  • nie istniała (wspomniana w Ewangelii wg św. Jana) Sadzawka Betezda,
  • nie istniała sadzawka Siloe
  • nie istniał trybunał Gabbata (sądzono tam Jezusa),
  • Poncjusz Piłat nie pełnił w Jerozolimie funkcji rzymskiego prefekta,
  • błędny jest opis łodzi rybackiej z czasów Jezusa,
  • nie istniało w czasach Jezusa miasto Nazaret,
  • nie istniało w czasach Jezusa miasto Kafarnaum,
  • w czasach Mojżesza nie istniało pismo,
  • miasto Ur nie istniało,
  • miasto Jerycho nie istniało (7).

To oczywiście tylko niektóre ze stawianych (i obalonych) zarzutów. Wszystkie te twierdzenia zostały zanegowane przez archeologię (8).
Cytując za dr. A.J. Pallą:
Prof. Ramsay, wykładowca na uniwersytecie w Aberdeen, znawca starożytnej historii i geografii, zwłaszcza nowotestamentowej początkowo był sceptykiem, przekonanym, że Pismo Święte zawiera liczne nieścisłości. Zorganizował wyprawę do Azji Mniejszej i Palestyny (…). Uważając Ewangelię wg Łukasza i opisane w Dziejach Apostolskich podróże misyjne apostoła Pawła za najmniej wiarygodne pisma Nowego Testamentu, spędził 15 lat badając wymienione w nich miejsca (9). W efekcie powstała książka, która spotkała się z furią sceptyków, gdyż ku ich wielkiemu zaskoczeniu prof. Ramsay dowodził w niej, że materiał archeologiczny potwierdza wiarygodność Nowego Testamentu. Późniejsze badania potwierdziły jego ocenę i wnioski. (…) tak podsumował swe badania: „Łukasz jest historykiem pierwszej klasy… powinien zająć miejsce wśród największych historyków”. Oczywiście, skoro Łukasz był tak rzetelny w drobiazgach geograficznych i historycznych, które nie miały większego znaczenia dla jego narracji, trudno spodziewać się po nim niefrasobliwości, gdy pisał o życiu, śmierci i zmartwychwstaniu swego Mistrza!
Jak widać, relacje Ewangelii – także ze świeckiego, naukowego punktu widzenia – spełniają wszelkie warunki źródeł historycznych. Wiek i liczba zachowanych manuskryptów powodują, że stanowią one źródła znacznie wiarygodniejsze od tych, na których opiera się większość naszej wiedzy o historii starożytnej. Próby podważenia ich wiarygodności wynikają w dużej mierze nie z pobudek naukowych, lecz z niechęci do przekazywanego w pismach biblijnych Przesłania.

Sądzę, że dobrym podsumowaniem tematu będzie wypowiedź internauty o nicku „Baptysta”:
Wiarygodność historyczna źródła, jakim są Ewangelie jest obecnie kwestionowana głównie na podstawie ich treści. Wątpliwości budzą opisane w niej cuda (z narodzeniem z dziewicy i zmartwychwstaniem na czele). Wątpliwości te opierają się jedynie na ateistycznym dogmacie mówiącym, że cudów nie ma. Jednak uczciwy historyk nie ustala wiarygodności dokumentu na podstawie jego treści tylko odwrotnie: treść dokumentu odrzuca lub przyjmuje na podstawie jego wiarygodności. Nawet jeśli ta treść nie zgadza się z tym, co myślał o danej sprawie wcześniej.

* * *

Na koniec dodam od siebie (autor bloga) jeszcze kilka świadectw, ważnych, ze względu na rangę autorów:
Okres między powstaniem oryginału a najwcześniejszym ocalałym dowodem (kopią, posiadanym przez nas manuskryptem - wyj. moje) staje się tak krótki, że właściwie nie ma on żadnego znaczenia. Toteż ostatnie źródło niepewności, czy Pismo Święte dotarło do naszych czasów w formie praktycznie niezmienionej, zostało usunięte. Zarówno autentyczność, jak i ogólna integralność ksiąg Nowego Testamentu zostały, jak można sądzić, ostatecznie ustalone.
Frederic George Kenyon (1863 - 1952), brytyjski paleograf, biblista i historyk antyku; dyrektor British Museum, prezydent Akademii Brytyjskiej w latach 1917-1921.
Żadne archeologiczne odkrycie nie jest w sprzeczności z biblijnymi opisami. Dokonano wiele archeologicznych odkryć, które bardzo wyraźnie potwierdziły dokładność szczegółów historycznych pochodzących z biblijnych opisów. Równocześnie poprawna ich ocena, umożliwiła dokonanie innych niesamowitych odkryć (...) Przez 30 lat prowadziłem wykopaliska (...) i nigdy nie zauważyłem, by w kwestiach historycznych Biblia mijała się z prawdą.
Dr Nelson Glueck, prawdopodobnie największy współczesny autorytet w archeologii Izraela.
Pierwsi głosiciele musieli brać pod uwagę nie tylko tych naocznych świadków, którzy byli przyjaźnie nastawieni. Byli też inni, mniej życzliwi, którzy byli równie dobrze obeznani z głównymi faktami dotyczącymi działalności i śmierci Jezusa. Uczniowie nie mogli ryzykować nieścisłości (nie mówiąc już o celowym przekręcaniu faktów), byłyby one bowiem natychmiast wykryte przez tych, którzy z radością zdemaskowaliby każdy fałsz. Jednym z mocnych punktów pierwszych kazań apostolskich jest jednak stanowcze odwoływanie się do wiedzy słuchaczy; mówili nie tylko: “Byliśmy świadkami tych rzeczy”, lecz także: “o czym sami wiecie” (Dz 2,22). Gdyby pojawiła się najmniejsza tendencja do odchodzenia od prawdy pod jakimkolwiek zauważalnym względem, obecność wrogo nastawionych świadków wśród słuchaczy spowodowałaby z pewnością korektę. 
 F. F. Bruce (Manchester University), filolog klasyczny, profesor krytyki i egzegezy biblijnej.

__________________________________________

Przypisy:

[1] W latach 1947–1956 nad Morzem Martwym w Qumran odkryto „bibliotekę” zwojów pochodzących z okresu III wieku p.n.e do I w. n.e. i zawierających m.in. Stary Testament. Świat uczonych był poruszony ich niezwykłą zgodnością z bardziej współczesnymi kopiami.

[2] Warto dodać, że przestawienie kolejności słów w języku greckim nie zmienia znaczenia zdania (podobnie jak we współczesnym języku polskim). Inaczej jest w języku angielskim, gdzie „Arm breaks leg” (ręka łamie nogę) i „Leg breaks arm” (Noga łamie rękę) to zdania o zupełnie innym znaczeniu.

[3] Podaję za: Josh McDowell, Przewodnik apologetyczny, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2002.

[4] Skądinąd wiadomo, że dzięki temu, że starożytne rękopisy (napisane jeszcze przed soborem nicejskim w 325 roku) zawierają ponad 30 000 cytatów z Nowego Testamentu – co pozwalałoby nam go odtworzyć w całości (oprócz 11 wersetów) nawet gdybyśmy nie mieli ani jednej kopii jego tekstu!

[5] Alfred J. Pall, Sekrety Biblii, Wydawnictwo Betezda, Rybnik 2002.

[6] Niekiedy zarzut ahistoryczności wynika z problemów z tłumaczeniem. Tak było np. z opisem narodzin Jezusa sporządzonym przez św. Łukasza – zwracano uwagę, że spis za panowania Kwiryniusza odbył się ok. 6–7 roku n.e. i wcale nie był spisem pierwszym. Dopiero badania językowe ujawniły, że błąd nie tkwił w relacji Łukasza, lecz w tłumaczeniu ze starożytnej greki. Profesor Nigel Turner z uniwersytetu w Edynburgu wskazał, iż słowo protos poprzedzające dopełniacz nie oznacza „pierwszy”, lecz raczej „poprzedzający”, a więc tłumaczenie Łk 2,2 powinno brzmieć raczej „przed spisem za namiestnika Kwiryniusza”. Podaję za: Dr Alfred J.Pall, Sekrety Biblii.

[7] Wykopaliska archeologiczne nie tylko potwierdziły istnienie miasta Jerycho, ale udowodniły też, że jego mury zapadły się tak, jak to opisano w tekście biblijnym.

[8] Część zarzutów w stosunku do Biblii, opartych na poszukiwaniach „sprzeczności” w niej samej względnie sprzeczności z naszą wiedzą przyrodniczą, omówiłem w książce Dlaczego ufam Kościołowi - biblijny podręcznik obrony wiary w rozdziale zatytułowanym Czy Pismo Święte zawiera błędy?

[9] W Ewangelii wg św. Łukasza wymieniono 32 kraje, 54 miasta, 9 wysp i wielu władców.

czwartek, 23 lutego 2017

Historyczność Jezusa Chrystusa

Dziś nie ma już powodów powątpiewać w historyczność osoby Jezusa Chrystusa i w środowisku naukowym, egzegetyczno-biblistycznym i archeologiczno-historycznym, takich wątpliwości nie spotyka się. Autorzy, którzy zasiewają w czytelnikach wątpliwości lub wprost sugerują brak świadectw historycznych za realnym istnieniem tej Postaci, są albo a) nierzetelni, albo b) nieuczciwi, albo c) mają do Niej stosunek osobisty i negatywnie zabarwiony. Materiał historyczny nie daje powodów powątpiewać, że Jezus był częścią historii, jako realnie istniejący mieszkaniec terenów dawnej Palestyny.

Chciałbym w tej notce podać kilka informacji, które może komuś pomogą odeprzeć podejrzenia, że osoba Jezusa Chrystusa jest słabo ugruntowana w historii. Korzystam z pracy ks. prof. Henryka Seweryniaka "Teologia fundamentalna" (2010, tom 1-2).

Ks. Seweryniak pisze: "Niekiedy formułuje się zarzut, że wzmianki starożytnych, niezależnych historyków (a więc niezwiązanych z chrześcijaństwem) są nieliczne i często lakoniczne, a w niektórych milczy się o Jezusie Chrystusie. (...) Odpowiadając, możemy za G. Theissenem stwierdzić, że źródła starożytne milczą o wielu osobach, a jednak nikt nie wątpi w ich historyczne istnienie: 
  • o Janie Chrzcicielu nie wspomina Filon z Aleksandrii, św. Paweł i pisma rabinackie
  • o św. Pawle milczy Józef Flawiusz i inni autorzy niechrześcijańscy
  • postać Mistrza Sprawiedliwości, dobrze udokumentowana w pismach qumrańskich, nie pojawia się u Józefa Flawiusza, Filona z Aleksandrii, Pliniusza Starszego;
  • Szymon bar Kochba, przywódca powstania z lat 132-135, nie jest wzmiankowany w relacji Diona Cassiusa o tym powstaniu.
(...) przyzwyczailiśmy się dzisiaj patrzeć na chrześcijaństwo jak na potężne drzewo z licznymi konarami, gałęziami i owocami. Natomiast ludzie tamtej epoki mieli przed sobą ledwie kiełkujące ziarnko i graniczy z cudem, że w ogóle je dostrzegli - chrześcijaństwo było dla nich jedną z licznych wiar, kultów i religii."

Na temat osoby Jezusa zachowały się świadectwa z I i początków II w.:

  • List Mary bar Serapiona (ok. 73 r.)

Mara bar Serapion był prawdopodobnie stoikiem i poganinem, pochodził z Samostaty (dzisiejszy Samsat w Turcji) i pisał po syryjsku z więzienia do swojego syna. Fragment, który nas interesuje brzmi:

"(...) jakiej korzyści doznali Ateńczycy z tego, że zabili Sokratesa, co zostało im odpłacone klęską głodu i zarazą? Albo mieszkańcy wyspy Samos, spaliwszy Pitagorasa, za co ich cały kraj w jednej chwili został przykryty piaskiem? Albo Żydzi z zamordowania ich mądrego króla, za co wkrótce zostali pozbawieni królestwa?
Albowiem słusznie pomścił Bóg każdego z tych mędrców: Ateńczycy pomarli z głodu, mieszkańców Samos pochłonęło morze, Żydzi - pozabijani lub wygnani ze swojego królestwa - żyją w rozproszeniu. 
A jednak dzięki Platonowi nie umarł Sokrates, dzięki statule Hery - Pitagoras, dzięki nowym prawom, które dał - mądry król."

  • Józef Flawiusz - Dawne dzieje Izraela (ok. 93-94 r.)

Józef Flawiusz był kapłanem i pisarzem żydowskim, któremu Sanhedryn powierzył dowództwo wojsk w powstaniu antyrzymskim i który przewidując bliską klęskę Żydów, poddał się i stał kolaborantem Rzymian. W latach 93-94 opublikował Dawne dzieje Izraela, świadczące o tym, że był bardzo dobrze obeznany z historią żydowską. Flawiusz wspomina o Janie Chrzcicielu, Jakubie Mniejszym, bracie Jezusa i o samym Jezusie:

"Żydzi uważali, że wojsko Heroda zginęło z woli Boga, który zesłał nań niewątpliwie słuszną karę za jego postępek względem Jana zwanego Chrzcicielem. Herod bowiem kazał go zabić, choć był to mąż zacny; nawoływał Żydów, aby prowadzili cnotliwe życie, kierowali się sprawiedliwością we wzajemnych stosunkach i gorliwie Bogu cześć oddawali i dopiero tak postępując chrzest przyjmowali. Tylko wtedy - głosił - chrzest będzie miły Bogu, gdy potraktują go nie jako przebłaganie za jakieś występki, lecz jako uświęcenie ciała, mając duszę już przedtem oczyszczoną dogłębnie sprawiedliwym postępowaniem. Gdy zaś poczęły gromadzić się ogromne rzesze, w których słowa nauki Jana wzbudzały niezwykły entuzjazm, Herod zląkł się, by tak wielki dar przekonywania tego męża nie popchnął ich do jakiegoś buntu (...). Toteż z powodu takiego podejrzenia Heroda Jana związano i wysłano do (...) twierdzy Macheront, gdzie śmierć mu zadano (18, 5,2)."

Flawiusz "zgadza się z Ewangelistami co do małżeństwa Heroda Antypasa z jego bratową Herodiadą, a także w kwestii wpływu Herodiady na męża (18, 51) i śmierci Jana w Macheroncie." (ks. Seweryniak). Kolejny fragment dotyczy Jakuba Mniejszego, jednego z Apostołów, który był nazywany bratem Pańskim (prawdopodobnie z racji pokrewieństwa z Maryją):

"Otóż Ananos [Annasz] będąc człowiekiem takiego charakteru i sądząc, że nadarzyła się dogodna sposobność, ponieważ zmarł Festus, a Albinus był jeszcze w drodze, zwołał sędziów Sanhedrynu i stawił przed sądem Jakuba, brata Jezusa zwanego Chrystusem, oraz kilku innych. Oskarżył ich o przekroczenie Prawa i skazał na ukamienowanie" (20, 9,1)

Ks. Seweryniak pisze: "(...) Flawiusz podkreśla, że wyrok był niesprawiedliwy i w konsekwencji doprowadził do zdjęcia Annasza II z urzędu (...). 
Autentyczność zacytowanego fragmentu nie budzi wątpliwości. Z jednej strony jest on dobrze powiązany z kontekstem, z drugiej - był niewygodny dla pierwszych chrześcijan ze względu na zwrot "brat Jezusa": gdyby dokonali oni w tym miejscu retuszu, nie użyliby tego wyrażenia. Z fragmentu można wyprowadzić następujące wnioski dotyczące osoby Jezusa: 

  • Flawiusz uważał Jezusa za postać powszechnie znaną
  • zwięzłość fragmentu może wskazywać na to, że wcześniej dokładnie opisał Jego życie
  • zwrot "zwany Chrystusem" stosuje dla odróżnienia "brata" Jakubowego od innych osób o imieniu Jezus - w swoich dziełach wymienia ich około trzynastu. Nigdzie jednak poza tym fragmentem i tekstem 18, 3,3  nie używa określenia "Chrystus" w odniesieniu do rozmaitych pseudomesjaszy. Można przypuszczać, że wie o rozpowszechnieniu się takiego przydomka Jezusa."

Najważniejsza wzmianka Józefa Flawiusza, odnosząca się wprost do osoby Jezusa, brzmi tak:

"W tym czasie żył (gr. ginetai) Jezus, człowiek mądry, jeżeli w ogóle można go nazwać człowiekiem. Czynił bowiem rzeczy niezwykłe i był nauczycielem wszystkich ludzi, którzy z radością przyjmowali prawdę. Poszło za nim wielu Żydów, jako też pogan. On był Chrystusem. A gdy wskutek doniesienia najznakomitszych u nas mężów, Piłat zasądził go na śmierć krzyżową, jego dawni wyznawcy nie przestali go miłować. Albowiem trzeciego dnia ukazał się im znów jako żywy, jak to o nim oraz wiele innych zdumiewających rzeczy przepowiadali boscy prorocy. I odtąd aż po dzień dzisiejszy istnieje społeczność chrześcijan, którzy od niego otrzymali tę nazwę (18, 3,3)."

Jest to tzw. Testimonium Flavianum, występujący w najstarszych odpisach Dawnych dziejów Izraela.
Począwszy od XVI w. aż do współczesności podważano autentyczność tego świadectwa. Wysuwano następujące argumenty:
  • Żyd i faryzeusz nie mógł napisać o Jezusie: "On to był Mesjaszem"
  • Flawiusz nie okazuje zbytniej sympatii ani wobec żydowskich ruchów mesjańskich, ani wobec chrześcijaństwa
  • fragment łamie pewną zasadę kompozycyjną - przerywa ciągłość opowiadania o niepokojach w narodzie żydowskim
  • o Testimonium nie wspomina żaden z apologetów chrześcijańskich aż do IV w. Najciekawszy jest w tym względzie przypadek Orygenesa: wzmiankuje on teksty dotyczące Jana Chrzciciela i Jakuba Mniejszego, ale nie przytacza fragmentu 18, 3,3. Trzy razy natomiast zarzuca Flawiuszowi, że nie wierzył w mesjańską godność Jezusa

Ks. Seweryniak pisze: "Na podstawie tych zastrzeżeń, niemal wszyscy religioznawcy marksistowscy oraz teologowie liberalni zgłosili hipotezę całkowitej interpolacji. W jej świetle Testimonium miałoby być wstawką, falsyfikatem nieznanego pisarza chrześcijańskiego (być może - twierdzili - samego Euzebiusza z Cezarei). Tak jeszcze do niedawna uczono w podręcznikach katechetycznych.
Większość współczesnych badaczy nie przyjmuje już stanowiska o interpolacji i opowiada się za hipotezą retuszu. Prawdopodobnie jakiś kopista-chrześcijanin zmienił tekst, nadając Flawiuszowemu Jezusowi cechy bliższe wierze katolickiej. Przedstawiane są następujące argumenty na rzecz tej tezy:

  • autor Dawnych dziejów Izraela nie mógłby w rozdziale 20 określać Jakuba jako brata Jezusa, gdyby wcześniej o nim nie napisał
  • rodzi się pytanie, na jakiej podstawie Orygenes uważał, że Flawiusz nie wierzył w mesjanizm Jezusa. Czy miał przed oczyma jakiś inny odpis Dawnych dziejów..., niż ten, którym dysponowaliśmy dotąd?
  • zarzut złamania kompozycji nie jest mocny - Flawiusz często przeskakuje z tematu na temat. Nadto zauważa się, że początek fragmentu mógł mieć inną postać - nawiązywać do zamieszek na terytorium żydowskim w pierwszej połowie I w.
  • w 1971 r. Schlomo Pines, profesor Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, opublikował pracę Arabska wersja Testimonium Flavianum i jej implikacje. Przeanalizował w niej arabski tekst Testimonium, zacytowany przez biskupa melchickiego Agapiosa z Hierapolis (X w.) w jego Kronice świata. (...) Interesujący nas fragment brzmi: "Podobnie Józef Hebrajczyk. Mówi on bowiem w traktatach, które napisał na temat rządu Żydów (ew. "na temat nieszczęść Żydów"): W tym czasie był tam człowiek mądry, którego nazywano Jezusem. Jego sposób życia był przykładny i słynął on z cnotliwości. I wielu ludzi spośród Żydów i innych narodów stało się jego uczniami. Piłat skazał go na ukrzyżowanie i śmierć. Ale ci, którzy stali się jego uczniami, nie opuścili grona jego wyznawców (ew. głosili jego naukę)/ Opowiadali, że ukazał się im trzy dni po swoim ukrzyżowaniu i że był żywy; to też był on, być może, mesjaszem, o którym prorocy opowiadali cudowne rzeczy."

W zacytowanym przez Agapiosa tekście nie sugeruje się nadziemskiej mocy Jezusa; nie wspomina się o udziale "najznakomitszych mężów" żydowskich w przekazanie sprawy Piłatowi; o Zmartwychwstaniu i spełnieniu proroctw mówi się nie wprost - w kontekście świadectwa uczniów; mesjanizm porusza się na końcu i opatruje się znakiem zapytania; nie wzmiankuje się chrześcijan.
Jak widać fragment 18, 3,3 w wersji przekazanej przez Agapiosa ma bardziej neutralny charakter, niż odpis, który dotarł do nas drogą zachodnią. Dominikanin A.-M. Dubarle, zainspirowany pracą Pinesa, przebadał tzw. tradycję pośrednią, tj. cytaty z Testimonium w dziełach wczesnochrześcijańskich i średniowiecznych teologów wschodnich. Studia Dubarle'a w przekonujący sposób potwierdziły hipotezę retuszu - w odpisach, które dotarły do nas drogą zachodnią, mielibyśmy do czynienia z tekstem zmienionym w celach apologijnych, na wschodzie zaś przechowano wersję bardziej zbliżoną do oryginału. 
Jak zatem pierwotnie brzmiał fragment 18, 3,3? Największe zasługi dla jego rekonstrukcji położyli anglik Henry St.J. Thackeray i polak Jan Radożycki. Ten ostatni twierdzi, że jeśli głębiej zastanowić się nad kategorycznym stwierdzeniem Orygenesa, że Flawiusz odmawiał godności mesjańskiej Jezusowi, to należy przypuszczać, iż w pierwotnej wersji negatywne stanowisko w tej kwestii zostało wyrażone z bardziej zdecydowany sposób. Polski badacz uważa też, że należy poważnie potraktować zarzut dotyczący braku łączności między wzmianką w obecnej postaci a kontekstem. Rozwiązanie tego problemu znajduje on u Thackeraya, według którego pierwszy czasownik fragmentu - ginetai nie oznacza "pojawił się" czy "żył", jak zazwyczaj się go przekłada, lecz "stał się" - "stał się przyczyną nowych zaburzeń...". Radożycki przyjmuje nadto lekcję "jeżeli w ogóle można go nazwać człowiekiem", gdyż pojawia się ona w innych miejscach dzieła Flawiusza, nie oznaczając boskości podmiotu, do którego się odnosi. Przy obecnym stanie badań rekonstrukcja fragmentu 18, 3,3 ma następującą postać:

"W tym czasie stał się przyczyną nowych zaburzeń niejaki Jezus, człowiek mądry, jeżeli w ogóle można go nazwać człowiekiem. Czynił bowiem rzeczy niezwykłe i był nauczycielem ludzi, którzy z radością przyjmują prawdę. Zjednał sobie wielu Żydów, jak też i Greków. Uchodził on za mesjasza, ale nim nie był. A gdy wskutek doniesienia najznakomitszych u nas mężów, Piłat skazał go na śmierć krzyżową, jego dawni miłujący go uczniowie nie przestali o nim głosić, że trzeciego dnia ukazał im się znów jako żywy, co o nim, jak i wiele innych zdumiewających rzeczy przepowiedzieli boscy prorocy. I odtąd, aż po dzień dzisiejszy, istnieje plemię chrześcijan, którzy od niego otrzymali tę nazwę."

Wnioski: 
  • w negatywnym kontekście ("sprawca zaburzeń", odmowa godności mesjańskiej) Józef Flawiusz potwierdza, że Jezus był uważany za Żyda o niezwykłych walorach moralnych i intelektualnych, który zyskał sobie duże grono zwolenników, ale stał się też przyczyną poważnych zamieszek w Jerozolimie
  • za sprawą elity Izraela Jezus został skazany na śmierć przez Piłata
  • jego uczniowie głosili, że objawiał im się po ukrzyżowaniu, że w Nim spełniły się przepowiednie prorockie i że jest On mesjaszem, Chrystusem. Inni Żydzi, w tym sam Flawiusz, odmawiali Mu tej godności
  • od osoby Chrystusa, ""brata" Jakuba, bierze początek i nazwę chrześcijaństwo"

  • Talmud (I w.)

"Talmud Babiloński zawiera kilkanaście wzmianek o Jezusie. Trwa dyskusja co do ich starożytności i sensu. Na ogół przyjmuje się, że rabini bezpośrednio po śmierci Jezusa woleli znaną i poważną sprawę Jezusa pominąć milczeniem zarówno ze względu na Rzymian, jak i na rodzące się w judaizmie podziały. Później, gdy chrześcijaństwo zaczęło rozwijać się jako religia uniwersalna, podważali je niezwykle obraźliwymi tekstami, niemającymi podstaw historycznych. Jezus jest w nich przedstawiany jako nieślubne dziecko cudzołożnicy. Jego cuda są postrzegane jako przejawy czarnoksięstwa. Mówi się o Nim, że miał tylko pięciu niezbyt udanych uczniów i nie zasługuje na szacunek, bo naigrawał się ze słów mędrców (przy każdym z tych zarzutów ks. Seweryniak wymienia miejsca w Talmudzie wraz z numeracją pod jaką się znajdują, ja je tutaj pomijam).
Na ogół przyjmuje się, że z I w. może pochodzić następująca tradycja:

"(...) W wigilię Paschy został powieszony Jezus. Czterdzieści dni wcześniej herold głosił: On zostanie wyprowadzony na ukamienowanie, ponieważ zajmował się magią i zwiódł Izraela na bezdroża. Jeżeli kto ma coś na jego obronę, niech wystąpi i to powie. Ponieważ nic nie powiedziano na jego obronę, dlatego został powieszony w wigilię Paschy (...)." (Traktat Babiloński, Sanhedrin 43a)

  • Pliniusz Młodszy - List 96 (112-113 r.)

Pliniusz Młodszy był siostrzeńcem Pliniusza Starszego, autora Historia naturalis. W czasie pisania listu pełnił funkcję namiestnika Pontu i Bitynii. Już za życia zasłynął jako epistolograf: napisał 10 ksiąg listów. List stanowi część urzędowej korespondencji z cesarzem Trajanem i jego geneza jest następująca: władców Imperium  niepokoiły tajne związki (hetaeriae). Tępili je, widząc w nich zagrożenie dla swojej władzy. Jednym z takich zrzeszeń byli chrześcijanie. Wiadomości o nich dochodziły do Pliniusza w formie donosów i anonimów. Zarządca rozpoczął badania, ale sprawa zyskała już zbyt duży zasięg, a Pliniusz nie miał pewności, czy postępuje właściwie. Dlatego poprosił o radę Trajana. Treść listu była następująca:

"Kajusz Pliniusz do Cesarza Trajana,
Jest to, Panie, moim zwyczajem zwracać się do Ciebie we wszystkich sprawach, ilekroć mam wątpliwości co do sposobu ich rozstrzygnięcia. Któż bowiem może lepiej pokierować mną wobec mojego niezdecydowania albo pouczyć w mojej nieświadomości?
Nigdy nie uczestniczyłem dotychczas w prowadzeniu śledztwa przy badaniach chrześcijan; dlatego nie wiem, co i w jakim stopniu podlega karze ani jak przeprowadzać takie śledztwo. Niemało też zastanawiałem się nad tym, czy trzeba brać pod uwagę wiek, czy też młodych należy traktować tak samo jak bardziej dorosłych. Czy przebacza się tym, którzy żałują swoich czynów? Czy temu, który istotnie był chrześcijaninem, nie pomaga to, że odstąpił od tej wiary? Czy samo miano "chrześcijanin" - jeśli byłby wolny od czynów występnych - podlega karze, czy też występki z nim związane?
Dotychczas w stosunku do tych, których przyprowadzono do mnie oskarżonych o to, jakoby byli chrześcijanami, stosowałem taki sposób postępowania: pytałem ich samych czy są chrześcijanami. Kiedy przyznawali się do tego, pytałem po raz drugi i po raz trzeci, grożąc karą śmierci. Trwających uparcie przy swoim kazałem odprowadzić na śmierć. Nie miałem bowiem wątpliwości, że - niezależnie od przedmiotu ich zeznania - należy karać upór i niedającą się przełamać krnąbrność. Byli znów inni, których opanował ten obłęd, ale ponieważ byli obywatelami rzymskimi, włączyłem ich na listę tych, których należy odesłać do Rzymu.
Kiedy załatwiano jeszcze te sprawy, zarzuty zaczęły się powiększać, jak to się zawsze dzieje, i pojawiły się rozmaite przypadki. Przedstawiono mi anonimowy wykaz zawierający imiona wielu osób. Uważałem, że należy uwolnić tych, którzy twierdzili, że nie są ani nie byli chrześcijanami, skoro ze mną wzywali bogów i przed twoim portretem, który w tym celu kazałem przynieść wraz z wizerunkami bóstw, składali ofiary z kadzidła i wina, i, co więcej, złorzeczyli Chrystusowi, do czego podobno nic nie jest w stanie zmusić prawdziwych chrześcijan. 
Inni, wymienieni w owym piśmie anonimowym, mówili, że są chrześcijanami, a zaraz potem zaprzeczali, mówiąc, że wprawdzie byli, lecz zerwali z tym, niektórzy - przed trzema laty, inni - wcześniej, a niektórzy nawet przed dwudziestu laty. Ci wszyscy uczcili twój portret i wizerunki bogów, a także złorzeczyli Chrystusowi. 
Zapewniali zaś, że największą ich winą czy też błędem było to, że mieli zwyczaj z nastaniem dnia, o świcie, zbierać się i śpiewać na przemian pieśń ku czci Chrystusa jako Boga, i że związali się przysięgą dotyczącą nie jakichś występków, lecz że nie będą popełniać kradzieży, rozbojów, cudzołóstwa, że nie będą składać fałszywej przysięgi ani zapierać się wobec żądających zwrotu powierzonej im własności. Po tych obrzędach zazwyczaj rozchodzili się i znów zbierali, aby spożyć wspólny i niewinny posiłek; zaprzestali tego natychmiast po wydaniu przeze mnie edyktu, w którym - zgodnie z twoim poleceniem - zabroniłem wszelkich tajnych zrzeszeń (hetaerias). Po tych oświadczeniach uważałem za rzecz konieczną wymusić za pomocą tortur zeznania, ile jest w tym prawdy, od dwóch niewolnic, które nazywały siebie usługującymi. Nie znalazłem jednak nic innego jak tylko niegodziwy i nieumiarkowany przesąd. 
Dlatego odroczyłem śledztwo i zwracam się do Ciebie z prośbą o radę. Sprawa bowiem wydaje mi się zasługująca na zasięgnięcie rady, zwłaszcza że wielu jest narażonych na niebezpieczeństwo; liczni bowiem ludzie w różnym wieku, różnego stanu i obojga płci są i zostaną jeszcze wezwani na śledztwo. Nie tylko bowiem miasta, ale i osady oraz wioski opanowała zaraza tego przesądu. Zdaje mi się jednak, że można ją zahamować i z niej wyleczyć. Jest bowiem rzeczą pewną, że już znowu zaczęto odwiedzać opuszczone świątynie, wznawiać zaniedbane przez długi czas uroczystości religijne oraz tu i ówdzie sprzedawać mięso na ofiarę, na które w ostatnich czasach bardzo rzadko nadarzał się kupiec. Z czego łatwo wnioskować, jaka liczba ludzi może się poprawić, o ile by dano im możność wyrażenia skruchy. 

Wnioski ks. Seweryniaka:
  • w przekonaniu Pliniusza Młodszego chrześcijanie nie bityńscy nie czcili jednego z bóstw mitycznego panteonu, ale człowieka Chrystusa, w którym widzieli i wyznawali Boga. Gdyby Pliniusz uważał, że chrześcijanie czczą jakiegoś mitycznego bożka, użyłby prawdopodobnie sformułowania: "mieli zwyczaj (...) śpiewać pieśń ku czci swojego boga Chrystusa". Tak samo napisałby o wyznawcach jakiejś religii pogańskiej, czczących boga Marsa czy Dionizosa. Skoro jednak użył składni: "ku czci Chrystusa jako Boga", to dlatego, że wiedział, iż chrześcijanie czczą istniejącego ongiś historycznie człowieka Chrystusa, którego uważają za Boga
  • w liście znajdujemy pierwszy pozabiblijny opis zgromadzenia eucharystycznego. W niedzielę przed świtaniem chrześcijanie zbierali się na modlitwę poranną, podczas której śpiewano rodzaj pieśni responsoryjnych "na cześć Chrystusa jako Boga" oraz przeprowadzano rodzaj ewangelizacji. Wieczorem następował "wspólny i niewinny" posiłek, a więc prawdopodobnie Eucharystia połączona z agapą
  • Pliniusz, podkreślając niewinność posiłku i wysoką moralność chrześcijan, miał prawdopodobnie na myśli pogańskie oskarżenia o rzekomą rozwiązłość uczniów Chrystusa i o mordy rytualne, których mieli być sprawcami
  • pod koniec I w. chrześcijaństwo osiągnęło szeroki zasięg w Poncie i Bitynii. Pustoszały świątynie pogańskie i zmniejszały się ofiary. Wspólnoty chrześcijańskie były dobrze zorganizowane i rozpowszechniony był w nich kult Jezusa jako Boga. Władze rzymskie traktowały je jako tajne zgromadzenia (hetaeriae), a ich religię jako nieuznaną przez prawo rzymskie (superstitio)
Zachowała się odpowiedź cesarze Trajana na list Pliniusza. Cesarz uważa, że nie należy poszukiwać chrześcijan i że trzeba odrzucać anonimowe donosy. Karać winno się tylko w wypadku udowodnionej przynależności do wiary chrześcijańskiej. (ks. Seweryniak)

  • Tacyt - Roczniki (ok. 115-116 r.)

Tacyt był jednym z największych historyków starożytności, retorem, adwokatem, politykiem. W latach 112-113 pełnił funkcję prokonsula Azji. W Rocznikach, obejmujących dzieje Cesarstwa od śmierci Augusta do śmierci Nerona (14-68 r.), Tacyt zawarł znaczącą wzmiankę o Chrystusie:

Ani pod wpływem zabiegów ludzkich, ani darowizn cesarza i ofiar błagalnych na rzecz bogów nie ustępowała hańbiąca pogłoska i nadal wierzono, że pożar był nakazany. Aby ją usunąć, podstawił Neron winowajców i dotknął najbardziej wyszukanymi kaźniami tych, których znienawidzono dla ich bezwstydu, a których gmin nazywał chrześcijanami. Początek tej nazwie dał Chrystus, który za panowania Tyberiusza został skazany na śmierć przez prokuratora Poncjusza Piłata; a przytłumiony na razie zgubny zabobon wybuchnął, nie tylko w Judei, gdzie się to zło wylęgło, lecz także w stolicy, dokąd wszystko, co potworne i sromotne, zewsząd napływa i znajduje licznych zwolenników. Schwytano więc najpierw tych, którzy tę wiarę wyznawali, potem na podstawie ich zeznań ogromne mnóstwo innych, i udowodniono im nie tyle zbrodnię podpalenia, ile nienawiść ku rodzajowi ludzkiemu. A śmierci ich przydano to urągowisko, że okryci skórami dzikich zwierząt ginęli rozszarpywani przez psy albo przybici do krzyży, albo przeznaczeni na pastwę płomieni i gdy zabrakło dnia, palili się służąc za nocne pochodnie. Na to widowisko ofiarował Neron swój park i wydał igrzysko w cyrku, gdzie w przebraniu woźnicy mieszał się z tłumem lub na wozie stawał. Stąd, chociaż ci ludzie byli winni i zasługiwali na najwyższe kary, budziła się ku nim litość, jako że nie dla pożytku, lecz dla zadośćuczynienia okrucieństwu jednego człowieka byli traceni (15, 44, 2n)

Wnioski ks. Seweryniaka:
  • Tacyt opisuje przyczyny pożaru Rzymu (64 r.) i pierwsze fale prześladowań chrześcijan (lata 64-68), podczas których zginęli św. Piotr i św. Paweł (ok. 67 r.). W tym kontekście łączy początki chrześcijaństwa z Chrystusem i środowiskiem palestyńskim. Jezus jest znaną postacią historyczną: żył za panowania Tyberiusza, w Judei i został skazany na śmierć przez Piłata, prokuratora Pontu
  • historyk mógł mieć informacje o chrześcijanach zarówno ze swojej praktyki sądowniczej, jak i z obserwacji rzymskiej sceny politycznej i religijnej. Słyszał o nich z pewnością w czasach swojej działalności namiestniczej w Azji Mniejszej. Stąd płynął jego surowy osąd nowej religii - gdy pisał interesujący nas fragment, chrześcijaństwo zagrażało jedności cesarstwa. Dlatego w analizowanym tekście należy odróżnić warstwę faktograficzną ("za Tyberiusza", "z rozkazu Piłata", "w Judei") od warstwy wartościującej (negatywna ocena chrześcijan). Używając wyrażeń: "zabobon", "nienawiść ku rodzajowi ludzkiemu", "winni", "zasługujący na najwyższą karę", historyk posługuje się językiem wziętym z propagandy antychrześcijańskiej. Wzmacnia to wartość jego opisu faktograficznego: ponieważ nie sympatyzuje z chrześcijaństwem, nie może być oskarżany o przekaz zmyślonych historii na temat Chrystusa, który dał początek nazwie "chrześcijanie"
  • za czasów Nerona w imperium, a nawet w samej stolicy musiała istnieć duża liczba chrześcijan, skoro "ogromne mnóstwo" (ingens multitudo - termin może oznaczać kilkuset) spośród nich zginęło w trakcie prześladowań

Josh McDowell w Przewodniku apologetycznym cytuje wypowiedź F.F. Bruce, uczonego zajmującego się badaniami nad Nowym Testamentem, odnośnie świadectwa Tacyta:

"Piłat nie został wymieniony w żadnym innym pogańskim dokumencie, jaki dotrwał do naszych czasów. (...) To swoista ironia historii, że jedyna zachowana wzmianka o nim powstała dzięki temu, że pogański autor wymienił go w związku z wyrokiem śmierci wydanym na Chrystusa. Na jedną krótką chwilę Tacyt podpisuje się pod starożytnym chrześcijańskim Credo: "umęczon pod Ponckim Piłatem". 

  • Swetoniusz - Żywoty cezarów (120 r.)

Swetoniusz był adwokatem rzymskim i sekretarzem na dworze cesarza Hadriana. Został zdymisjonowany w 122 r. i zajął się wyłącznie twórczością pisarską. Stosunkowo dobrze zachowało się dzieło Żywoty cezarów, wydane ok. 120 r., w którym opisał życie dwunastu cesarzy rzymskich od Cezara do Domicjana. Pisał plastycznie i żywo, odwołując się do relacji ustnych, ciekawostek, skandali i plotek. Przekazywał wiadomości nie zawsze dokładnie, ale trudno dzisiaj określić, w jakim stopniu są one prawdziwe, fałszywe czy przesadzone. Uwaga ta dotyczy także fragmentów dzieła poświęconych chrześcijanom. Pierwsza wzmianka znajduje się w Żywocie boskiego Klaudiusza:

"Żydów wypędził z Rzymu za to, że bezustannie wichrzyli, podżegani przez Chrestosa"

Ks. Seweryniak:"W tekście jest prawdopodobnie mowa o dekrecie banicyjnym z 49/50 r., na mocy którego Klaudiusz usunął z Rzymu Żydów. Dekret potwierdzają Dzieje Apostolskie. "Paweł przybył do Koryntu. Znalazł tam pewnego Żyda, imieniem Akwila, rodem z Pontu, który z żoną Pryscyllą przybył niedawno z Italii, ponieważ Klaudiusz wysiedlił z Rzymu wszystkich Żydów" (18, 1-2). Podobnego zdania jest hiszpański kapłan Orozjusz (zm. 417), który w Ksiąg VII historii przeciwko poganom podaje nadto, że działo się to w dziewiątym roku panowania Klaudiusza, a więc w 49 r. Wyjaśnieniem restrykcji cesarza może być imię rzekomego wichrzyciela: Chrestos. Z dużym prawdopodobieństwem jest ono odpowiednikiem tytułu Christos: do końca II w. obu form - na skutek tzw. itacyzmu, tendencji do specyficznego wymawiania szeregu samogłosek, a zwłaszcza "e" jako "i" - używano zamiennie. Na przykład w tekście Tacyta odnajdujemy Christos-chrestiani, w żywotach swetoniańskich zaś Chrestos-christiani.
Chociaż Jezus nigdy nie był w Rzymie, to 20 lat po Jego śmierci byli tam Jego uczniowie. Swoją nauką o stosunku do Prawa i świątyni, czystości rytualnej i obrzezania, a przede wszystkim o tym, że Mesjasz-Chrystus już przyszedł w Jezusie z Nazaretu, wywoływali oni gwałtowne spory na łonie społeczności żydowskiej w Rzymie. Jedni Żydzi uważali Jezusa za Mesjasza, inni zaś nie. Swetoniusz, który pisał Żywoty siedemdziesiąt lat później, mógł przypuszczać, że rzekomym bezpośrednim sprawcą sporów był sam Chrystus, przebywający w Wiecznym Mieście. Błąd mógł się wziąć także stąd, że chrześcijanie od początku wierzyli w duchową obecność Zmartwychwstałego. 
Drugi fragment pochodzi z życiorysu Nerona: "Ukarano torturami chrześcijan, wyznawców nowego i zbrodniczego zabobonu". Fragment ten potwierdza wzmiankę Tacyta, chociaż nie łączy podpalenia Rzymu z prześladowaniami ze strony Nerona."

Autor "Teologii fundamentalnej" podsumowuje: "Niejasna wzmianka Swetoniusza nie może pozostawić nas w niepewności. Jak widzieliśmy, życie Jezusa - także Jego niezwykła godność, działalność cudotwórcza i Zmartwychwstanie - jest dobrze poświadczone w dokumentach starożytnych. Na temat chrześcijan pisali nadto w II w.:

  • Epiktet z Hierapolis (ok. 50-ok. 130 r.) w Diatrybach, gdzie wspomina o uporze "Galilejczyków"
  • cesarz Hadrian (117-138) w liście do Minucjusza Fundanusa z 125 r. o prowadzeniu rozpraw sądowych przeciwko chrześcijanom
  • cesarz Marek Aureliusz (zm. 180) w Myślach o uporze męczenników chrześcijańskich
  • Lucjan z Samostaty (zm. 190) w De morte Peregrini ok. 165 r. o "cudownej mądrości chrześcijan", o "wielkim człowieku, ukrzyżowanym w Palestynie za wprowadzenie za swego życia nowej religii", o "prostaczkach, którzy odrzucili bogów greckich i adorowali tego ich ukrzyżowanego sofistę"
  • Celsus w Słowie prawdy (ok. 165-180)"

Josh McDowell w Przewodniku apologetycznym podaje całość wzmianki Lucjana z Samostaty, satyryka, nieprzychylnego chrześcijanom:

"Do dzisiaj czczą, jak wiadomo, tamtego wielkiego Człowieka, ukrzyżowanego w Palestynie za to, że wprowadził między ludzi te nowe obrzędy. (...) Żywią bowiem ci nieszczęśliwi przekonanie, że po wsze czasy będą nieśmiertelni i że ich życie trwać będzie wieki. Dlatego też lekceważą śmierć i wielu z nich dobrowolnie się na nią wydaje. Nadto pierwszy prawodawca wzbudził w nich przekonanie, że wszyscy nawzajem są braćmi, z chwilą, gdy się nawrócą, wyprą bogów helleńskich, uczczą tego ukrzyżowanego mędrca i będą pędzić życie wedle jego praw. Do wszystkiego więc odnoszą się z równym lekceważeniem i wszystko uważają za wspólne dobro..."

McDowell przytacza jeszcze świadectwa dwóch innych autorów:

  • Tallus

"Jednym z pierwszych świeckich autorów, którzy wspominają o Chrystusie, jest Tallus. Prawdopodobnie około 52 roku napisał on historię wschodniej części świata śródziemnomorskiego, poczynając od wojny trojańskiej aż po własne czasy. Pisma te zachowały się tylko we fragmentach cytowanych przez innych autorów. Jednym z nich jest Juliusz Afrykańczyk, chrześcijanin piszący ok. 221 roku. Nader ciekawy fragment wiąże się z uwagą Tallusa o ciemności, która okryła ziemię późnym popołudniem, gdy Jezus umierał na krzyżu. Juliusz Afrykańczyk pisze: "Ciemność tę Tallus w trzeciej księdze swej Historii nazywa, jak mi się wydaje, bez racji zaćmieniem słońca (bez racji rzecz jasna z tego względu, że zaćmienie słońca nie mogło mieć miejsca podczas pełni księżyca, a Chrystus umarł właśnie w okresie paschalnej pełni księżyca)" - Juliusz Afrykańczyk, Chronography

Wzmianka ta wskazuje, że wspomniana w ewangelicznej relacji ciemność, jaka zapadła podczas ukrzyżowania Chrystusa, była powszechnie znana i niechrześcijanin musiał ją wyjaśnić, odwołując się do praw natury. Tallus nie wątpił, że Jezus został ukrzyżowany i że wydarzył się wówczas w przyrodzie niezwykły fenomen, wymagający wytłumaczenia. Szukał jednak sposobu podania innej jego interpretacji. Nie kwestionował natomiast samych faktów."

  • Flegon

"Flegon, inny autorytet świecki, jest autorem Kronik. Zachował się tylko niewielki fragment tego dzieła - w pismach Juliusza Afrykańczyka. Podobnie jak Tallus, Flegon potwierdza, że w czasie ukrzyżowania Chrystusa ziemię ogarnęła ciemność, którą i on próbuje wytłumaczyć zaćmieniem słońca: "W czasach cesarza Tyberiusza do zaćmienia słońca doszło podczas pełni księżyca" - Juliusz Afrykańczyk, Chronography
Wzmianka Flegona o tym wydarzeniu znajduje się nie tylko u Juliusza, ale i u chrześcijańskiego apologety z III w. Orygenesa (Przeciwko Celsusowi) oraz u Filopona, autora z VI w.

* * *

Dla porównania sprawdźmy jeszcze, po ilu latach zaistnieli w piśmiennictwie znani starożytni (za Kościół oskarżony Marek Piotrowski, wyd. Ikona 2016):
 (po kliknięciu na zdjęcie powiększy się ono)


McDowell przytacza opinie kilku uczonych zajmujących się Nowym Testamentem, którymi chciałbym zakończyć tę notkę, a od siebie dodać jeszcze jedną, dotyczącą wiarygodności relacji poświadczających Zmartwychwstanie, wypowiedzianą przez prawnika:
Znajdą się zapewne autorzy, którzy będą mamić nasze umysły koncepcją 'mitu Chrystusa', nie uczynią wszak tego na postawie dowodów historycznych. Historyczność Chrystusa ma dla bezstronnego badacza charakter równie aksjomatyczny, co historyczność Juliusza Cezara. To nie historycy są propagatorami koncepcji 'mitu Chrystusa'.
F. F. Bruce, profesor krytyki Biblii i egzegezy na uniwersytecie w Manchesterze
Żaden poważny badacz nie ośmielił się wysunąć tezy o niehistoryczności Jezusa.
Otto Betz, teolog, badacz pism qumrańskich i gnostyckich
Poświęciłem więcej niż 43 lata swojego życia w pracy jako prawnik, adwokat i obrońca na rozprawach sądowych, ukazując się w wielu zakątkach świata i wciąż jeszcze pracuję w tym kierunku. Miałem to szczęście, iż osiągnąłem wiele zwycięstw w procesach karnych i oświadczam jednoznacznie, iż świadectwo na Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa jest tak przytłaczające, że wymusza ono zaakceptowanie tego faktu na podstawie dowodów, które absolutnie nie pozostawiają miejsca na wątpliwości.
Lionel Luckhoo, słynny prawnik, a właściwie geniusz prawniczy, którego nazwisko zapisane zostało w Księdze Rekordów Guiness’a jako prawnika, który wygrał najwięcej spraw w historii w procesach o morderstwa.

środa, 22 lutego 2017

Najstarszy rękopis Ewangelii

Najstarszą kopię historii życia Jezusa, z I wieku, sporządzoną przez św. Marka odkrył zespół naukowców, badaczy Biblii - pisze Krzysztof Urbański.

Dotychczas znane najdawniejsze kopie Ewangelii św. Marka pochodzą z II w. Grecki tekst z I w. n.e. zapisany został na kawałku papirusu, który później został użyty do sporządzenia maski ozdabiającej mumię egipską. Tylko mumie władców były zrobione ze złota, prości ludzie na wędrówkę w zaświaty byli wyposażani w maski ze sklejanych warstw papirusu bądź lnu, często z zapisanymi wcześniej tekstami. Stanowią one cenne źródło historyczne, toteż badacze rozklejają maski w taki sposób, że teksty dają się odczytywać.

– Ewangelia z I wieku jest jednym z setek tekstów, które zespół złożony z ponad trzech tuzinów naukowców próbuje odtworzyć i przeanalizować – powiedział portalowi LiveScience prof. Craig Evans z Acadia Divinity College w Wolfville w kanadyjskiej Nowej Szkocji. – Odtwarzamy teksty z I, II i III w. n.e. Nie są to jedynie fragmenty chrześcijańskie czy biblijne, ale także teksty greckie o świeckim charakterze, a nawet prywatne listy. Niektóre z nich mają daty. Rozklejenie maski pociąga za sobą jej zniszczenie. Z tego powodu ta metoda docierania do starożytnych tekstów ma swoich przeciwników wśród badaczy. 

Evans podkreśla jednak, że maski, które zostały w ten sposób zniszczone, nie miały takiej wartości, aby mogły być eksponowane w muzeach, a ich właściciele zachowują prawo własności do tekstów. Badacze, którzy biorą udział w pracach zespołu, zobowiązali się nie informować opinii publicznej o szczegółach.

– Jest wiele przyczyn, m.in. taka, że właściciele masek nie chcą się ujawniać – mówi prof. Evans. – A uczeni muszą respektować prośby instytutów, muzeów i osób prywatnych.

Dlatego prof. Evans nie poda żadnych szczegółów dotyczących odkrycia ewangelii do momentu opublikowania tekstu z I w. wraz z innymi odczytanymi pismami. Pierwszy tom z tymi tekstami ma się ukazać jeszcze w tym roku. W 2012 roku z zespołu wyciekła informacja o tekstach, co na forach specjalistów wywołało falę spekulacji, m.in. na temat datowania kopii Ewangelii św. Marka. Prof. Evans podkreśla, że jej wiek został określony przy użyciu kilku metod. Datowanie metodą radiowęglową zostało zweryfikowane na podstawie badania kroju pisma i studiów nad innymi dokumentami z tej samej maski. To pozwoliło uczonym podać datę graniczną – 90 r. n.e. – dokument miał powstać wcześniej.

– Chociaż odczytany fragment Ewangelii św. Marka jest krótki, pozwoli prześledzić zmiany, jakie z czasem zachodziły w tekście – powiedział prof. Evans. – Mamy powody, by sądzić, że oryginalne pisma oraz ich najwcześniejsze kopie były w obiegu przez 100 lat, a w niektórych przypadkach – nawet 200. Oznacza to, że pisarz, który w III wieku sporządzał kolejną kopię Ewangelii, mógł mieć do dyspozycji oryginalny tekst z I wieku lub wczesną kopię z II wieku.

Za: http://www.rp.pl
Tu można dowiedzieć się więcej: najstarsze fragmenty

niedziela, 19 lutego 2017

Całun Turyński

Blog powstał w celu zrobienia notatek o kilku ważnych dla chrześcijaństwa sprawach, aby mieć tę wiedzę pod ręką i aby może komuś, kto tu trafi, mogła się ona przy jakiejś okazji przydać.

Post jest prawie w całości cytatami ze źródeł podanych na końcu, stąd brak cudzysłowu przy poszczególnych informacjach. Niektóre informacje zostały też przeze mnie skrócone i przytoczone w sposób niedosłowny na potrzeby tej notki, co też jest powodem braku cudzysłowu.

Po kliknięciu na zdjęcia otworzą się one powiększone bez przechodzenia na inną stronę.


Całun Turyński jest lnianym płótnem liczącym 8 łokci długości i 2 łokcie szerokości (tzw. "łokieć syryjski", jest to jednostka miary stosowana na Bliskim Wschodzie w czasach antycznych; inaczej: 4,37 m długości i 1,11 m szerokości). Podobne płótna o takim samym splocie "Z" odnaleziono w Syrii, Iraku i na Pustyni Judzkiej. Tkaniny z Syrii pochodzą z okresu między I a II w. n.e., jedna z nich ma taki sam ścieg w jodełkę jaki rozpoznano na Całunie. Podobieństwa wykazują także płótna z Egiptu (I-II w.n.e.). W Masadzie (starożytna twierdza żydowska) znaleziono tkaninę wykonaną w sposób bardzo przypominający płótno Całunu, datowaną na okres 40 r. p.n.e. - 74 r. n.e.
Ścieg w jodełkę znany był w czasach Chrystusa na obszarze bliskowschodnim.
Tkaniny o jodełkowym splocie odnaleziono także podczas wykopalisk zorganizowanych przez Uniwersytet Kukushiki w Iraku, w odległości 80 km od starożytnej Babilonii i są one datowane techniką radioaktywnego izotopu węgla na rok 140 przed Chrystusem, z możliwością pomyłki o 100 lat wstecz lub 100 lat naprzód.

 

Na całunie nie odnaleziono śladów wełny, jest za to bawełna z gatunku gossypium herbaceum, jedynego uprawianego na Bliskim Wschodzie w starożytności. Odkryte ślady bawełny pochodzą z innych tkanin wykonanych na tym samym krośnie, co Całun: mikroskopijne włókienka przyczepione do narzędzia przedostały się do wątku i do osnowy turyńskiego płótna. Brak wełny wskazuje, że tkacz nigdy nie wykonywał tkanin wełnianych. Księga Kapłańska (rozdz. 22,11) zakazuje jednoczesnego tkania lnu i wełny z powodu "rytualnej nieczystości", stwierdzono więc, że krosno należało do osób wyznania judaistycznego.

*

Badania śladu włosów wykazują, że odbicie wizerunku na płótnie nie nastąpiło poprzez bezpośredni kontakt z tkaniną. Włosy byłyby w takim przypadku przygniecione, a są miękkie i faliste, wolne od jakiegokolwiek nacisku.


po lewej pozytyw twarzy z Całunu (czyli obraz widziany gołym okiem), po prawej negatyw (obraz o odwróconej kolorystyce, niedostrzegalny gołym okiem, czyli tam, gdzie na pozytywie miejsca są ciemne, na negatywie są jasne) uzyskany podczas wywoływania zdjęć wizerunku. obraz negatywowy daje wizualnie więcej informacji i jest wyraźniejszy, obraz widziany gołym okiem jest dość słaby. dla zilustrowania jak działa obraz negatywowy:




Badania wykazały również, że aby mogło powstać odbicie śladów krwi na tkaninie podobnej do Całunu, ciało musi pozostawać w kontakcie z płótnem przez ok. 36 godzin, nie mogło jednak mieć kontaktu z płótnem dłużej, ponieważ wtedy następuje rozkład ciała, a na Całunie nie ma śladów rozkładu.

Naukowo wykazano, że wizerunek jest niezmywalny (bez powodzenia naniesiono na niego 25 rodzajów laboratoryjnych rozpuszczalników), nie został namalowany, ani nie jest wynikiem nałożenia kolorów na płótno. Wykazano brak jakichkolwiek śladów pędzla.

Analiza gęstości obrazu uwidoczniła jednorodność chromatyczną poniżej dwóch procent. Oznacza to, że gdyby chodziło o malowidło, trzeba by było przyjąć, że autor posłużył się pędzlem o jednym tylko włóknie i pomalował nim każdą pojedynczą nitkę płótna, a to zajęłoby mu nieskończenie dużo czasu. To jednak też jest wykluczone, ponieważ na najciemniejszych obszarach tworzących obraz nie ma nawet śladu pigmentu.
Na Całunie nie wykryto obecności żadnych pigmentów, farb, werniksów czy barwników, nie ma też śladów po płynach, a nici, z jakich zostało utkane płótno, nie są ze sobą sklejone.

Na oczach były położone monety, tzw. lepton Piłata, z napisami wskazującymi ich wybicie w 29 r. n.e., za panowania Tyberiusza. W żadnym z eksperymentów nie udało się z podobną dokładnością odwzorować leptonu na płótnie, nie jest więc możliwe, aby potrafiono zrobić to w średniowieczu.

Oblicze z Całunu i kopie mandylionu (wizerunki Chrystusa występujące w sztuce religijnej od VI w. przedstawiające Jego twarz na płótnie) nałożone na siebie pokrywają się w ponad 100 punktach. Według prawa USA wystarczy 60 wspólnych punktów, aby stwierdzić, że dwa analizowane wizerunki przedstawiają tę samą osobę.


Korona cierniowa, o której mówi Nowy Testament, miała kształt czepca/kasku (tak, jak na Całunie), nie wieńca, jak było to przedstawiane na przestrzeni wieków w sztuce, jej kształt więc (kasku) jest argumentem za tym, iż niemożliwe jest, aby stanowiła średniowieczny falsyfikat, ponieważ autor-fałszerz starałby się odwzorować ślady po koronie zgodnie wiedzą/przekonaniem, jaką posiadało o tym średniowiecze.


Na dłoniach skrzyżowanych na brzuchu (lewa na prawej) widać poszczególne palce, za wyjątkiem kciuków, które przylgnęły do dłoni: powodem było uszkodzenie nerwu pośrodkowego przez gwoździe wbite w nadgarstki na wysokości tzw. obszaru Destota. Urazy w tej części kończyny wywołują przykurcz kciuka i jego wygięcie się ku wewnętrznej części dłoni.


Badania komparatywne (porównawcze) rany boku (owalna rana o dłuższej średnicy 4 cm i krótszej ponad 1 cm, znajdująca się na wysokości piątej przestrzeni międzyżebrowej) zasugerowały, że mogła zostać zadana ostrzem włóczni. Wyraźne i linearne brzegi rany pozostały rozchylone, a to każe wysunąć przypuszczenie, iż rana powstała po śmierci ukrzyżowanego. Z tej rany wypłynęło najwięcej krwi, która wykazuje gęstość wyższą od normalnej, cechującej krew zmarłego człowieka; tworzy ona plamę o wielkości ok. 15 x 6 cm. Oprócz krwi wypłynęła też jasna ciecz, którą badania określiły jako surowicę.


(krew z rany boku)

Na obszarze pleców widać wyraźne ślady będące pozostałościami po ok. 120 uderzeniach biczem. Chodzi najprawdopodobniej o rzymskie flagrum, składające się z sześciu rzemiennych pasów, na których końcach przytwierdzano metalowe kulki lub haczyki z kości. Haczyki rozrywały skórę i wyrywały z niej całe kawałki, ciosy zadawane były z dwóch różnych pozycji, a zatem przypisać je należy dwóm oprawcom stojącym po bokach skazanego.





(flagrum)

Pośmiertne zesztywnienie utrwaliło pozycję stóp z palcami zgiętymi w stronę podeszwy, czyli w takim ułożeniu, w jakim zostały przybite do krzyża. Ślady na płótnie wskazują, że stopy nie były przybite do podpórki, którą często stosowano jeśli ofiara miała cierpieć kilka dni i umrzeć z wycieńczenia, a nie z uduszenia (podpórka umożliwiała unoszenie się i zaczerpnięcie powietrza), ale były przybite bezpośrednio do krzyża.

W wizerunku na Całunie nie odnaleziono żadnych śladów kierunkowości, jak ma to miejsce na rysunku czy obrazie (ślady pędzla lub materiału rysującego, który podczas malowania wykonuje ruch od-do).

Specjaliści z amerykańskiej grupy badawczej Shroud of Turin Research Project dowiedli, że na całunie nie ma śladów tak zwanego przesunięcia. Kiedy ktoś ściągałby okrycie z leżącego człowieka, świeże ślady krwi na okryciu musiałyby ulec wydłużeniu. To tak jak z opatrunkiem na skaleczonym palcu. Gdybyśmy obejrzeli ściągnięty z palca opatrunek pod mikroskopem, na zakrzepłej krwi zauważylibyśmy kierunek ruchu. Tymczasem tam tego nie ma, obraz jest bezkierunkowy.

Wizerunek na płótnie jest termostabilny. Całun przetrwał kilka pożarów i wpływ bardzo wysokich temperatur. Gdyby obraz postaci był namalowany farbami, musiałby ulec degradacji. A on nadal wygląda tak samo. Co więcej, badania wykazały, że wizerunek jest nieprawdopodobnie płytki, ma mniej więcej 40-42 mikrony. Jest jak współczesna fotografia, jak obraz wykonany laserem. Nie dałoby się namalować go farbami w taki sposób, by barwnik nie wniknął w głąb płótna. Szczególnie używając średniowiecznych technik.


(głębokość, a raczej powierzchowność odbicia wizerunku na tkaninie, co jest niemożliwe do uzyskania w jakikolwiek z ręcznych sposobów także dziś)


(włókna Całunu z miejscami, na których "wypalił się" wizerunek)

W ciągu wielu lat, w celu zbadania plam krwi na Całunie, różne ekipy powołane do tego wykonały poniższe badania:

- Immunologiczne
- Fluorescencyjne
- ABO - typujące antygeny krwi
- Radiograficzne
- Spektroskopowe
- Rh
- DNA

Badania prof. Baima-Bollone z Wydziału Medycyny Kryminalnej na Uniwersytecie w Turynie wskazały, że krew, której ślady znajdują się na Całunie, należy do grupy AB. Jest to niezwykle rzadka grupa; według szacunków, posiada ją tylko około 3,2% populacji ludzi, ale aż 18% Żydów sefardyjskich. Do podobnych wniosków doszli prof. A. Adler i J. Heller. Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że owinięty płótnem mężczyzna był Żydem.
Przed kilkunastu laty wykonano obraz genetyczny śladów krwi i okazało się, że jej rozpad wskazuje na wiek mniej więcej 1,9 tys. lat.

Na płótnie stwierdzono obecność krwi tętniczej i żylnej, oraz krwi wyciekłej za życia, jak i pośmiertnej. Krew jest bardzo dobrze zachowana i jest niezanieczyszczona, co prawdopodobnie zawdzięcza inhibicyjnej (opóźniającej procesy zachodzące w organizmie, balsamującej) obecności mirry i aloesu, których obecność stwierdzono na tkaninie.

Całun nie posiada żadnych śladów rozmazania plam krwi, które zawsze następuje przy ściąganiu/odrywaniu tkaniny przyłożonej do rany, nawet gdy robi się to najstaranniej, po prostu pod specjalistycznymi mikroskopami zawsze dostrzega się rozmazanie. Plamy krwi z Całunu nie posiadają tej cechy i w świetle wiedzy medycznej nie ma na to wyjaśnienia.

Grupę krwi AB posiadają także pozostałe relikwie związane z osobą Jezusa, jak Chusta z Oviedo i Tunika z Argenteuil (o nich napiszę innym razem).

Hematyczne (związane ze śladami krwi) odbicie twarzy na Całunie wiąże się ze zjawiskiem hematohydrozji, czyli krwawego potu, będącego wynikiem szczególnie silnego stresu.

DNA, które udało się uzyskać ze śladów krwi, jest w szczątkowej postaci, co wskazuje na bardzo stare pochodzenie krwi. Udało się wyizolować z niej tylko 3 geny, z których nie da się, niestety, stwierdzić wiele więcej ponad płeć pochowanej osoby. Badania prof. Victora Tryona z Centrum Badań Genetycznych na Uniwersytecie Stanowym w Teksasie potwierdziły, że krew z Całunu należała do mężczyzny.

Patolodzy ustalili ponadto, że odbicie wskazuje, iż ciało nie ulegało rozkładowi – na płótnie brak jest np. śladów wyziewów amoniakalnych w okolicach ust. Warto dodać, że ciało zaczyna rozkładać się ok. 40 godzin po śmierci. Żaden ze znanych nam starożytnych całunów nie jest pod tym względem „czysty” – na każdym z nich istnieją ślady rozkładu.

Jak wynika z obecnych badań, obraz o takim jak Całun odcieniu, teksturze i głębokości można by otrzymać tylko używając emitujących promieniowanie ultrafioletowe laserów emitujących niezwykle krótkie impulsy promieniowania. Wizerunek brodatego mężczyzny musiał powstać pod wpływem jakiejś formy energii elektromagnetycznej (na przykład błysku światła o małej długości fali).

Twarz z Całunu, posiadająca zdecydowanie semickie rysy, jest niezwykle spokojna, psycholog ocenił (niestety nie pamiętam nazwiska, postaram się uzupełnić ten brak w niedługim czasie), że człowiek ten w chwili śmierci czuł, iż spełnia jakiś wyższy cel.

Jak podsumował badania prof. A. Adler, żydowski chemik, „wiara, że jest to obraz, wymagałaby większego cudu niż wiara w zmartwychwstanie”.

*

Ikona Chrystusa z klasztoru św. Katarzyny pod górą Synaj pokrywa się w 250 punktach z Całunem.


(po lewej nałożone na siebie wizerunki z Całunu i ikony synajskiej)

*

Prof. Giulio Fanti, specjalista w zakresie miar mechanicznych i termicznych na Wydziale Inżynierii Mechanicznej Uniwersytetu w Padwie wykonał statystyczne obliczenia w oparciu o hipotezy na temat Całunu:

1 - Całun jest autentyczny
2 - jest fałszywy (średniowieczny falsyfikat)
3 - nie jest ani fałszywy, ani prawdziwy

"Statystycznie rzecz biorąc możliwość, że Całun jest autentyczny, jest prawdopodobna w 99,99%, natomiast prawdopodobieństwo, że druga możliwość jest prawdziwa wynosi jeden do 18,6 miliardów.
Oznacza to np., że bardziej prawdopodobne jest, iż w grze w ruletkę 52 razy z rzędu wypadnie ta sama liczba, niż że Całun nie jest autentyczny. Wziąłem pod uwagę 100 udokumentowanych stwierdzeń na temat płótna oraz trzy możliwe hipotezy."

Inny uczony, dyrektor naukowy Międzynarodowego Centrum Syndonologii, wykładowca fizyki matematycznej, prof. Bruno Barberis również przeprowadził obliczenia, które pokazały, że prawdopodobieństwo, iż człowiek z Całunu nie był ukrzyżowanym Jezusem Chrystusem wynosi 1 do 200 miliardów. Szczegółowy rachunek jest tutaj: prof. Barberis

Najwcześniej, bo już w 1902 r. Yves Delage, zoolog, profesor anatomii porównawczej Uniwersytetu w Paryżu i agnostyk, oszacował prawdopodobieństwo, że Całun nie był płótnem pogrzebowym Jezusa Chrystusa na 1 do 10 mld.

Osobno należy potraktować słynne badanie Całunu metodą radiowęglowego datowania C14. Media na całym świecie oznajmiły w 1988 r., że płótno jest falsyfikatem, a jego powstanie datuje się na XIII-XIV wiek. Niestety do dziś, jak sądzę, ok. 1 na 100-150 osób wie, że już ok. 15 lat temu wyniki badań zakwestionowano na podstawie oceny ich jakości oraz na podstawie ponownych badań tego samego materiału, przeprowadzonych przez prof. Raymonda N. Rogersa.
Obszerny opis całej sytuacji znajduje się tutaj, inne uzasadnienie, dlaczego wyniki badań C14 nie są wiążące jest tutaj

____________________


Uprzedzenia tych, którzy nie chcą uwierzyć, że Całun nie jest średniowiecznym falsyfikatem, podsumował wyżej wspomniany prof. Yves Delage, niewierzący: „W problem który sam w sobie jest naukowy, niepotrzebnie wplata się aspekt religijny (...). Gdyby, zamiast o Chrystusa, chodziło o inną osobę, np. Sargona, Achillesa czy któregoś z faraonów, nikt nie miałby żadnych obiekcji. (...) Chrystus był postacią historyczną, dlatego nie widzę żadnej przyczyny, dla której ktoś miałby być zgorszony tym, że zachowały się świadectwa, dotyczące Jego ziemskiego życia”.

Na podstawie: Andrea Tornielli, "Śledztwo w sprawie Całunu"; wywiad z prof. Idzi Panicem, autorem książki "Tajemnica Całunu" opublikowanym na stronie dziennik.pl; artykułu "Tajemnice Całunu" F. Wyrozumski, polskieradio.pl.

Gdyby ktoś chciał uzupełnić wiedzę na temat Całunu w sposób wyczerpujący, poniżej przytaczam rzetelne prace na ten temat (wiele z nich napisały osoby będące syndonologami - syndonologia to gałąź nauki zajmująca się badaniami wyłącznie nad Całunem - lub biorące udział w badaniach Całunu). Zastanawiające jest to, że (wg mojej wiedzy) w j. polskim jest tylko jedna książka sugerująca nieautentyczność Płótna, podczas gdy kilkadziesiąt pozostałych (sam wyliczam 23, są jednakże jeszcze inne, np. I. Wilson - Całun Turyński lub M. Antonacci - Zmartwychwstanie Całunu), których autorzy zazwyczaj posiadają stopnie naukowe lub sami brali udział w badaniach nad Płótnem, nie mają wątpliwości, że wnioski pochodzące z badań tej tkaniny wskazują na jej autentyczność, tj. na starożytne i bliskowschodnie pochodzenie, a nie średniowieczny falsyfikat. Wszyscy badacze uznają jednomyślnie, że wizerunek na Całunie nie jest obrazem i że nie został namalowany, że nie jest to technicznie możliwe dziś, tym bardziej więc nie było możliwe przed narodzinami nowożytnej nauki i fotografii, a już szczególnie medycyny, o której domniemany fałszerz musiałby mieć wybitną, rozległą i nieistniejącą wtedy wiedzę.


Prace, które warto przeczytać, to:

Idzi Panic - Tajemnica Całunu (autor, historyk, profesor nauk humanistycznych, pracownik naukowo-dydaktyczny Uniwersytetu Śląskiego, kierownik Zakładu Historii Średniowiecznej w latach 1998-2017)

Zaccone G. M. - Całun Turyński. Historia tajemnicy (autor, syndonolog, historyk; dyrektor naukowy Muzeum Całunu Turyńskiego oraz wicedyrektor Międzynarodowego Centrum Syndonologii w Turynie)

Pierluigi Baima Bollone - Całun Turyński. 101 pytań i odpowiedzi (autor był dyrektorem Międzynarodowego Centrum Syndonologii, lekarz i profesor medycyny sądowej na Uniwersytecie w Turynie, autor "Podręcznika medycyny sądowej" używanego na włoskich uniwersytetach; dokonał sekcji zwłok premiera Włoch, Aldo Moro)
Pierluigi Baima Bollone, Stefano Zaca - Całun pod mikroskopem  Analiza medyczno - sądowa
dr Stanisław Waliszewski - Całun Turyński dzisiaj (lekarz, syndonolog)

Z. Ziółkowski - Spór o Całun Turyński. Relikwia Męki Pańskiej w świetle najnowszych badań
A. Marion, A. Courage - Całun Turyński. Nowe odkrycia nauki (A. Marion, wykładowca obróbki obrazów w Wyższej Szkole Optyki w Orsay, specjalista w tej dziedzinie; fizyk jądrowy, inżynier prowadzący badania w CNRS; A. Courage, stażystka w Wyższej Szkole Optyki; autorzy przeprowadzili badania obrazowe Całunu na zlecenie Międzynarodowego Centrum Badań nad Całunem Turyńskim)

Treppa Z. - Całun Turyński. Fotografia Niewidzialnego? (prof. UG; kierownik Zakładu Antropologii Obrazu oraz wykładowca Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku; członek Sekcji Syndonologicznej Polskiego Towarzystwa Teologicznego oraz zespołu eksperckiego w Narodowym Centrum Kultury, przewodniczący Komitetu naukowego Polskiego Centrum Syndonologicznego)

Marinelli E. - Całun, obraz "niemożliwy"? (biolog, geolog; członek i wykładowca Rzymskiego Centrum Syndonologicznego)
Marinelli E., Petrosillo O. - Całun Turyński – relikwia czy falsyfikat? Krytyka ostatniego datowania
Resch A. - Oblicze Chrystusa. Od całunu turyńskiego do chusty z Manoppello
Ballosino N. - Wizerunek na całunie. Analiza fotograficzna i informatyczna (prof. Uniwersytetu w Turynie, fizyk, informatyk, specjalista obróbki obrazów, doradca sądowy w zakresie przestępstw w rzeczywistości wirtualnej)
Alfred J. Palla - Całun Turyński jednak autentykiem (historyk, biblista, teolog)

Górny G., Rosikoń J. - Świadkowie Tajemnicy. Śledztwo w sprawie relikwii Chrystusowych
Pier Giuseppe Anccornero - Całun. Historia, nauka, kult (dziennikarz)
Andrea Tornielli - Śledztwo w sprawie Całunu (włoski dziennikarz, watykanista, historyk języka greckiego)

Bruno Barberis, Piero Savarino - Wiek Całunu. Badanie izotopem węgla 14C oraz rachunek prawdopodobieństwa (B. Barberis, prof. fizyki matematycznej na Uniwersytecie w Turynie, dyrektor Międzynarodowego Centrum Syndonologicznego)

Bruno Barberis, Massimo Boccaletti - Całun - kwestia wciąż otwarta
Silvano Scannerini - Mirra, aloes, pyłki i inne ślady. Analiza botaniczna Całunu (prof. botaniki na Uniwersytecie w Turynie, prezes Akademii Rolniczej)

Antonio Milanesio, Simona Siracusa, Stefano Zaca - Tajemniczy "wizerunek". Hipotezy na temat powstania wizerunku na Całunie (A. Milanesio, prof. medycyny sądowej na Uniwersytecie w Turynie; S. Zaca, specjalista w dziedzinie medycyny i psychologii sądowej, konsultant/ekspert sądu turyńskiego)

William Meacham - Spisek przeciwko Całunowi (ponad 512 stron; autor nie jest katolikiem, co nie przeszkadza mu bronić na gruncie nauki autentyczności Płótna; archeolog i znawca metody C14, brał udział we wszystkich ważniejszych konferencjach nt. Całunu przez kilkadziesiąt lat i napisał pierwszy naukowy raport do recenzowanego czasopisma, który rozpoczął dyskusję o Całunie w świecie nauki; w książce opisuje kulisy badań nad Całunem, rozmowy tel. i mailowe z głównymi badaczami, spotkania z nimi czy np. nieznane badanie nitki Całunu metodą C14, której rozcięcie i poddanie badaniu dało dwa odmienne wyniki, każde wskazujące daty do roku 1000; szeroko opisuje też fatalną w skutkach renowację Płótna z roku 2002)

Grzegorz Górny, Barrie Schwortz - Oblicze Prawdy. Żyd, który zbadał Całun Turyński.
Wywiad-rzeka z wybitnym naukowcem żydowskiego pochodzenia jakim jest Barrie Schwortz, a który po 18 latach badań przekonał się do autentyczności relikwii jaką jest Całun Turyński. W 1977 roku Barrie Schwortz, fotograf, specjalista od obrazowania, informatyki i technologii cyfrowych znalazł się w ekipie amerykańskich naukowców, która stworzyła organizację o nazwie STURP (The Shroud of Turin Research Project). Był to zespół, który przeprowadził do tej pory najbardziej szczegółowe badania Całunu Turyńskiego. Jego członkowie na co dzień pracowali dla NASA lub laboratorium w Los Alamos.  Dopiero po 18 latach badań przekonał się do autentyczności Całunu. Jak do tego doszło, o tym właśnie jest ta fascynująca książka ilustrowana zdjęciami zrobionymi przez Barriego Schwortza w czasie badań Całunu. Autor najbardziej naukowej strony internetowej nt. Całunu (publikuje tylko wyniki ogłaszane w recenzowanych czasopismach; na końcu posta jest link do strony)

Autopsja człowieka z Całunu - praca zbiorowa uczonych kilku dziedzin, książka najnowsza na temat Całunu (2018), będąca medyczną sekcją zwłok osoby, której wizerunek utrwalił się na Płótnie. Dla zwykłego czytelnika książka jest aż za bardzo naukowa, mnóstwo medycznych terminów i tabel wyjaśniających anatomię z punktu widzenia medyczno-sądowego. Nie jest to praca popularyzatorska, ale ściśle naukowa analiza śladów pozostawionych na Całunie napisana w formie raportu dla sądu, który miałby przestrzegać w możliwie najbardziej obiektywny sposób reguł badawczych wyłącznie na zebranym materiale, bez przyjmowania jakichkolwiek wcześniejszych założeń.

Autorzy książki to:
Bruno Barberis - profesor fizyki matematycznej na Wydziale Matematyki Uniwersytetu w Turynie, obecny dyrektor Międzynarodowego Centrum Syndonologii;
Luigi Fabrizio Rodella - profesor anatomii człowieka na Wydziale Nauk Klinicznych i Eksperymentalnych Uniwersytetu w Brescii;
Giovanni Pierucci - emerytowany profesor medycyny sądowej Uniwersytetu w Pawii;
Mauro Labanca - profesor kontraktowy anatomii człowieka na Wydziale Nauk Klinicznych i Eksperymentalnych Uniwersytetu w Brescii;
Alessandra Majorana - profesor zwyczajna patologii stomatologicznej specjalnej na Wydziale Specjalizacji Medyczno-Chirurgicznych, Nauk Radiologicznych i Zdrowia Publicznego Uniwersytetu w Brescii;
Giampiero Farronato - profesor zwyczajny ortodoncji Wydziału Nauk Biomedycznych, Chirurgicznych i Stomatologicznych Uniwersytetu w Mediolanie;
Massimo Boccaletti - dziennikarz, freelancer

Polecam jeszcze stronę prowadzoną przez Barrie'go Schwortza, jednego z fotografów zespołu STURP, badającego Całun Turyński w 1978 r. (Żyda, będącego w praktyce osobą niewierzącą w momencie, gdy zaproponowano mu pracę nad Całunem; myślał z tego powodu na początku, że to jest żart i chciał odmówić; obecnie jest jednym z największych zwolenników jego autentyczności, posiada też jedną z najlepszych i najbardziej naukowych stron dotyczących Całunu). Strona zawiera m.in. bardzo obszerną bazę artykułów naukowych, a także archiwum biuletynów British Society for the Shroud of Turin (BSTS) i archiwalne numery wydawanego w latach 1981-1993 specjalistycznego periodyku Shroud Spectrum International: www.shroud.com