Wiara jest zaufaniem temu, co do czego mam powód wierzyć, że jest prawdziwe. (J.P. Moreland)

Wiara religijna i zabobon są czymś całkowicie różnym. Drugie wypływa z lęku
i jest rodzajem fałszywej nauki. Pierwsze jest ufnością. (L. Wittgenstein)

W sytuacji niepewności poznawczej, w jakiej znajduje się człowiek odnośnie istnienia Boga, bardziej racjonalnym jest
- w świetle posiadanych racji za i przeciw - a także bardziej owocnym społecznie i egzystencjalnie (dla ludzkich zbiorowości,
jak i dla wzrostu moralno-duchowego jednostki) opowiedzieć się za Jego istnieniem i podjąć ryzyko wiary.
Wielkie, wiarygodne i ważkie aksjologicznie idee wymagają bardzo silnych racji, aby mogły zostać odrzucone.
Ateizm nie posiada silnych i spójnych racji podważających teizm (wiarę w osobowego Boga), jest też jednym z najsłabiej filozoficznie
uzasadnionych światopoglądów, tym samym opowiedzenie się za teizmem jawi się jako akt bardziej spójny intelektualnie
i właściwszy moralnie.
(przekonanie własne)

czwartek, 23 lutego 2017

Historyczność Jezusa Chrystusa

Dziś nie ma już powodów powątpiewać w historyczność osoby Jezusa Chrystusa i w środowisku naukowym, egzegetyczno-biblistycznym i archeologiczno-historycznym, takich wątpliwości nie spotyka się. Autorzy, którzy zasiewają w czytelnikach wątpliwości lub wprost sugerują brak świadectw historycznych za realnym istnieniem tej Postaci, są albo a) nierzetelni, albo b) nieuczciwi, albo c) mają do Niej stosunek osobisty i negatywnie zabarwiony. Materiał historyczny nie daje powodów powątpiewać, że Jezus był częścią historii, jako realnie istniejący mieszkaniec terenów dawnej Palestyny.

Chciałbym w tej notce podać kilka informacji, które może komuś pomogą odeprzeć podejrzenia, że osoba Jezusa Chrystusa jest słabo ugruntowana w historii. Korzystam z pracy ks. prof. Henryka Seweryniaka "Teologia fundamentalna" (2010, tom 1-2).

Ks. Seweryniak pisze: "Niekiedy formułuje się zarzut, że wzmianki starożytnych, niezależnych historyków (a więc niezwiązanych z chrześcijaństwem) są nieliczne i często lakoniczne, a w niektórych milczy się o Jezusie Chrystusie. (...) Odpowiadając, możemy za G. Theissenem stwierdzić, że źródła starożytne milczą o wielu osobach, a jednak nikt nie wątpi w ich historyczne istnienie: 
  • o Janie Chrzcicielu nie wspomina Filon z Aleksandrii, św. Paweł i pisma rabinackie
  • o św. Pawle milczy Józef Flawiusz i inni autorzy niechrześcijańscy
  • postać Mistrza Sprawiedliwości, dobrze udokumentowana w pismach qumrańskich, nie pojawia się u Józefa Flawiusza, Filona z Aleksandrii, Pliniusza Starszego;
  • Szymon bar Kochba, przywódca powstania z lat 132-135, nie jest wzmiankowany w relacji Diona Cassiusa o tym powstaniu.
(...) przyzwyczailiśmy się dzisiaj patrzeć na chrześcijaństwo jak na potężne drzewo z licznymi konarami, gałęziami i owocami. Natomiast ludzie tamtej epoki mieli przed sobą ledwie kiełkujące ziarnko i graniczy z cudem, że w ogóle je dostrzegli - chrześcijaństwo było dla nich jedną z licznych wiar, kultów i religii."

Na temat osoby Jezusa zachowały się świadectwa z I i początków II w.:

  • List Mary bar Serapiona (ok. 73 r.)

Mara bar Serapion był prawdopodobnie stoikiem i poganinem, pochodził z Samostaty (dzisiejszy Samsat w Turcji) i pisał po syryjsku z więzienia do swojego syna. Fragment, który nas interesuje brzmi:

"(...) jakiej korzyści doznali Ateńczycy z tego, że zabili Sokratesa, co zostało im odpłacone klęską głodu i zarazą? Albo mieszkańcy wyspy Samos, spaliwszy Pitagorasa, za co ich cały kraj w jednej chwili został przykryty piaskiem? Albo Żydzi z zamordowania ich mądrego króla, za co wkrótce zostali pozbawieni królestwa?
Albowiem słusznie pomścił Bóg każdego z tych mędrców: Ateńczycy pomarli z głodu, mieszkańców Samos pochłonęło morze, Żydzi - pozabijani lub wygnani ze swojego królestwa - żyją w rozproszeniu. 
A jednak dzięki Platonowi nie umarł Sokrates, dzięki statule Hery - Pitagoras, dzięki nowym prawom, które dał - mądry król."

  • Józef Flawiusz - Dawne dzieje Izraela (ok. 93-94 r.)

Józef Flawiusz był kapłanem i pisarzem żydowskim, któremu Sanhedryn powierzył dowództwo wojsk w powstaniu antyrzymskim i który przewidując bliską klęskę Żydów, poddał się i stał kolaborantem Rzymian. W latach 93-94 opublikował Dawne dzieje Izraela, świadczące o tym, że był bardzo dobrze obeznany z historią żydowską. Flawiusz wspomina o Janie Chrzcicielu, Jakubie Mniejszym, bracie Jezusa i o samym Jezusie:

"Żydzi uważali, że wojsko Heroda zginęło z woli Boga, który zesłał nań niewątpliwie słuszną karę za jego postępek względem Jana zwanego Chrzcicielem. Herod bowiem kazał go zabić, choć był to mąż zacny; nawoływał Żydów, aby prowadzili cnotliwe życie, kierowali się sprawiedliwością we wzajemnych stosunkach i gorliwie Bogu cześć oddawali i dopiero tak postępując chrzest przyjmowali. Tylko wtedy - głosił - chrzest będzie miły Bogu, gdy potraktują go nie jako przebłaganie za jakieś występki, lecz jako uświęcenie ciała, mając duszę już przedtem oczyszczoną dogłębnie sprawiedliwym postępowaniem. Gdy zaś poczęły gromadzić się ogromne rzesze, w których słowa nauki Jana wzbudzały niezwykły entuzjazm, Herod zląkł się, by tak wielki dar przekonywania tego męża nie popchnął ich do jakiegoś buntu (...). Toteż z powodu takiego podejrzenia Heroda Jana związano i wysłano do (...) twierdzy Macheront, gdzie śmierć mu zadano (18, 5,2)."

Flawiusz "zgadza się z Ewangelistami co do małżeństwa Heroda Antypasa z jego bratową Herodiadą, a także w kwestii wpływu Herodiady na męża (18, 51) i śmierci Jana w Macheroncie." (ks. Seweryniak). Kolejny fragment dotyczy Jakuba Mniejszego, jednego z Apostołów, który był nazywany bratem Pańskim (prawdopodobnie z racji pokrewieństwa z Maryją):

"Otóż Ananos [Annasz] będąc człowiekiem takiego charakteru i sądząc, że nadarzyła się dogodna sposobność, ponieważ zmarł Festus, a Albinus był jeszcze w drodze, zwołał sędziów Sanhedrynu i stawił przed sądem Jakuba, brata Jezusa zwanego Chrystusem, oraz kilku innych. Oskarżył ich o przekroczenie Prawa i skazał na ukamienowanie" (20, 9,1)

Ks. Seweryniak pisze: "(...) Flawiusz podkreśla, że wyrok był niesprawiedliwy i w konsekwencji doprowadził do zdjęcia Annasza II z urzędu (...). 
Autentyczność zacytowanego fragmentu nie budzi wątpliwości. Z jednej strony jest on dobrze powiązany z kontekstem, z drugiej - był niewygodny dla pierwszych chrześcijan ze względu na zwrot "brat Jezusa": gdyby dokonali oni w tym miejscu retuszu, nie użyliby tego wyrażenia. Z fragmentu można wyprowadzić następujące wnioski dotyczące osoby Jezusa: 

  • Flawiusz uważał Jezusa za postać powszechnie znaną
  • zwięzłość fragmentu może wskazywać na to, że wcześniej dokładnie opisał Jego życie
  • zwrot "zwany Chrystusem" stosuje dla odróżnienia "brata" Jakubowego od innych osób o imieniu Jezus - w swoich dziełach wymienia ich około trzynastu. Nigdzie jednak poza tym fragmentem i tekstem 18, 3,3  nie używa określenia "Chrystus" w odniesieniu do rozmaitych pseudomesjaszy. Można przypuszczać, że wie o rozpowszechnieniu się takiego przydomka Jezusa."

Najważniejsza wzmianka Józefa Flawiusza, odnosząca się wprost do osoby Jezusa, brzmi tak:

"W tym czasie żył (gr. ginetai) Jezus, człowiek mądry, jeżeli w ogóle można go nazwać człowiekiem. Czynił bowiem rzeczy niezwykłe i był nauczycielem wszystkich ludzi, którzy z radością przyjmowali prawdę. Poszło za nim wielu Żydów, jako też pogan. On był Chrystusem. A gdy wskutek doniesienia najznakomitszych u nas mężów, Piłat zasądził go na śmierć krzyżową, jego dawni wyznawcy nie przestali go miłować. Albowiem trzeciego dnia ukazał się im znów jako żywy, jak to o nim oraz wiele innych zdumiewających rzeczy przepowiadali boscy prorocy. I odtąd aż po dzień dzisiejszy istnieje społeczność chrześcijan, którzy od niego otrzymali tę nazwę (18, 3,3)."

Jest to tzw. Testimonium Flavianum, występujący w najstarszych odpisach Dawnych dziejów Izraela.
Począwszy od XVI w. aż do współczesności podważano autentyczność tego świadectwa. Wysuwano następujące argumenty:
  • Żyd i faryzeusz nie mógł napisać o Jezusie: "On to był Mesjaszem"
  • Flawiusz nie okazuje zbytniej sympatii ani wobec żydowskich ruchów mesjańskich, ani wobec chrześcijaństwa
  • fragment łamie pewną zasadę kompozycyjną - przerywa ciągłość opowiadania o niepokojach w narodzie żydowskim
  • o Testimonium nie wspomina żaden z apologetów chrześcijańskich aż do IV w. Najciekawszy jest w tym względzie przypadek Orygenesa: wzmiankuje on teksty dotyczące Jana Chrzciciela i Jakuba Mniejszego, ale nie przytacza fragmentu 18, 3,3. Trzy razy natomiast zarzuca Flawiuszowi, że nie wierzył w mesjańską godność Jezusa

Ks. Seweryniak pisze: "Na podstawie tych zastrzeżeń, niemal wszyscy religioznawcy marksistowscy oraz teologowie liberalni zgłosili hipotezę całkowitej interpolacji. W jej świetle Testimonium miałoby być wstawką, falsyfikatem nieznanego pisarza chrześcijańskiego (być może - twierdzili - samego Euzebiusza z Cezarei). Tak jeszcze do niedawna uczono w podręcznikach katechetycznych.
Większość współczesnych badaczy nie przyjmuje już stanowiska o interpolacji i opowiada się za hipotezą retuszu. Prawdopodobnie jakiś kopista-chrześcijanin zmienił tekst, nadając Flawiuszowemu Jezusowi cechy bliższe wierze katolickiej. Przedstawiane są następujące argumenty na rzecz tej tezy:

  • autor Dawnych dziejów Izraela nie mógłby w rozdziale 20 określać Jakuba jako brata Jezusa, gdyby wcześniej o nim nie napisał
  • rodzi się pytanie, na jakiej podstawie Orygenes uważał, że Flawiusz nie wierzył w mesjanizm Jezusa. Czy miał przed oczyma jakiś inny odpis Dawnych dziejów..., niż ten, którym dysponowaliśmy dotąd?
  • zarzut złamania kompozycji nie jest mocny - Flawiusz często przeskakuje z tematu na temat. Nadto zauważa się, że początek fragmentu mógł mieć inną postać - nawiązywać do zamieszek na terytorium żydowskim w pierwszej połowie I w.
  • w 1971 r. Schlomo Pines, profesor Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, opublikował pracę Arabska wersja Testimonium Flavianum i jej implikacje. Przeanalizował w niej arabski tekst Testimonium, zacytowany przez biskupa melchickiego Agapiosa z Hierapolis (X w.) w jego Kronice świata. (...) Interesujący nas fragment brzmi: "Podobnie Józef Hebrajczyk. Mówi on bowiem w traktatach, które napisał na temat rządu Żydów (ew. "na temat nieszczęść Żydów"): W tym czasie był tam człowiek mądry, którego nazywano Jezusem. Jego sposób życia był przykładny i słynął on z cnotliwości. I wielu ludzi spośród Żydów i innych narodów stało się jego uczniami. Piłat skazał go na ukrzyżowanie i śmierć. Ale ci, którzy stali się jego uczniami, nie opuścili grona jego wyznawców (ew. głosili jego naukę)/ Opowiadali, że ukazał się im trzy dni po swoim ukrzyżowaniu i że był żywy; to też był on, być może, mesjaszem, o którym prorocy opowiadali cudowne rzeczy."

W zacytowanym przez Agapiosa tekście nie sugeruje się nadziemskiej mocy Jezusa; nie wspomina się o udziale "najznakomitszych mężów" żydowskich w przekazanie sprawy Piłatowi; o Zmartwychwstaniu i spełnieniu proroctw mówi się nie wprost - w kontekście świadectwa uczniów; mesjanizm porusza się na końcu i opatruje się znakiem zapytania; nie wzmiankuje się chrześcijan.
Jak widać fragment 18, 3,3 w wersji przekazanej przez Agapiosa ma bardziej neutralny charakter, niż odpis, który dotarł do nas drogą zachodnią. Dominikanin A.-M. Dubarle, zainspirowany pracą Pinesa, przebadał tzw. tradycję pośrednią, tj. cytaty z Testimonium w dziełach wczesnochrześcijańskich i średniowiecznych teologów wschodnich. Studia Dubarle'a w przekonujący sposób potwierdziły hipotezę retuszu - w odpisach, które dotarły do nas drogą zachodnią, mielibyśmy do czynienia z tekstem zmienionym w celach apologijnych, na wschodzie zaś przechowano wersję bardziej zbliżoną do oryginału. 
Jak zatem pierwotnie brzmiał fragment 18, 3,3? Największe zasługi dla jego rekonstrukcji położyli anglik Henry St.J. Thackeray i polak Jan Radożycki. Ten ostatni twierdzi, że jeśli głębiej zastanowić się nad kategorycznym stwierdzeniem Orygenesa, że Flawiusz odmawiał godności mesjańskiej Jezusowi, to należy przypuszczać, iż w pierwotnej wersji negatywne stanowisko w tej kwestii zostało wyrażone z bardziej zdecydowany sposób. Polski badacz uważa też, że należy poważnie potraktować zarzut dotyczący braku łączności między wzmianką w obecnej postaci a kontekstem. Rozwiązanie tego problemu znajduje on u Thackeraya, według którego pierwszy czasownik fragmentu - ginetai nie oznacza "pojawił się" czy "żył", jak zazwyczaj się go przekłada, lecz "stał się" - "stał się przyczyną nowych zaburzeń...". Radożycki przyjmuje nadto lekcję "jeżeli w ogóle można go nazwać człowiekiem", gdyż pojawia się ona w innych miejscach dzieła Flawiusza, nie oznaczając boskości podmiotu, do którego się odnosi. Przy obecnym stanie badań rekonstrukcja fragmentu 18, 3,3 ma następującą postać:

"W tym czasie stał się przyczyną nowych zaburzeń niejaki Jezus, człowiek mądry, jeżeli w ogóle można go nazwać człowiekiem. Czynił bowiem rzeczy niezwykłe i był nauczycielem ludzi, którzy z radością przyjmują prawdę. Zjednał sobie wielu Żydów, jak też i Greków. Uchodził on za mesjasza, ale nim nie był. A gdy wskutek doniesienia najznakomitszych u nas mężów, Piłat skazał go na śmierć krzyżową, jego dawni miłujący go uczniowie nie przestali o nim głosić, że trzeciego dnia ukazał im się znów jako żywy, co o nim, jak i wiele innych zdumiewających rzeczy przepowiedzieli boscy prorocy. I odtąd, aż po dzień dzisiejszy, istnieje plemię chrześcijan, którzy od niego otrzymali tę nazwę."

Wnioski: 
  • w negatywnym kontekście ("sprawca zaburzeń", odmowa godności mesjańskiej) Józef Flawiusz potwierdza, że Jezus był uważany za Żyda o niezwykłych walorach moralnych i intelektualnych, który zyskał sobie duże grono zwolenników, ale stał się też przyczyną poważnych zamieszek w Jerozolimie
  • za sprawą elity Izraela Jezus został skazany na śmierć przez Piłata
  • jego uczniowie głosili, że objawiał im się po ukrzyżowaniu, że w Nim spełniły się przepowiednie prorockie i że jest On mesjaszem, Chrystusem. Inni Żydzi, w tym sam Flawiusz, odmawiali Mu tej godności
  • od osoby Chrystusa, ""brata" Jakuba, bierze początek i nazwę chrześcijaństwo"

  • Talmud (I w.)

"Talmud Babiloński zawiera kilkanaście wzmianek o Jezusie. Trwa dyskusja co do ich starożytności i sensu. Na ogół przyjmuje się, że rabini bezpośrednio po śmierci Jezusa woleli znaną i poważną sprawę Jezusa pominąć milczeniem zarówno ze względu na Rzymian, jak i na rodzące się w judaizmie podziały. Później, gdy chrześcijaństwo zaczęło rozwijać się jako religia uniwersalna, podważali je niezwykle obraźliwymi tekstami, niemającymi podstaw historycznych. Jezus jest w nich przedstawiany jako nieślubne dziecko cudzołożnicy. Jego cuda są postrzegane jako przejawy czarnoksięstwa. Mówi się o Nim, że miał tylko pięciu niezbyt udanych uczniów i nie zasługuje na szacunek, bo naigrawał się ze słów mędrców (przy każdym z tych zarzutów ks. Seweryniak wymienia miejsca w Talmudzie wraz z numeracją pod jaką się znajdują, ja je tutaj pomijam).
Na ogół przyjmuje się, że z I w. może pochodzić następująca tradycja:

"(...) W wigilię Paschy został powieszony Jezus. Czterdzieści dni wcześniej herold głosił: On zostanie wyprowadzony na ukamienowanie, ponieważ zajmował się magią i zwiódł Izraela na bezdroża. Jeżeli kto ma coś na jego obronę, niech wystąpi i to powie. Ponieważ nic nie powiedziano na jego obronę, dlatego został powieszony w wigilię Paschy (...)." (Traktat Babiloński, Sanhedrin 43a)

  • Pliniusz Młodszy - List 96 (112-113 r.)

Pliniusz Młodszy był siostrzeńcem Pliniusza Starszego, autora Historia naturalis. W czasie pisania listu pełnił funkcję namiestnika Pontu i Bitynii. Już za życia zasłynął jako epistolograf: napisał 10 ksiąg listów. List stanowi część urzędowej korespondencji z cesarzem Trajanem i jego geneza jest następująca: władców Imperium  niepokoiły tajne związki (hetaeriae). Tępili je, widząc w nich zagrożenie dla swojej władzy. Jednym z takich zrzeszeń byli chrześcijanie. Wiadomości o nich dochodziły do Pliniusza w formie donosów i anonimów. Zarządca rozpoczął badania, ale sprawa zyskała już zbyt duży zasięg, a Pliniusz nie miał pewności, czy postępuje właściwie. Dlatego poprosił o radę Trajana. Treść listu była następująca:

"Kajusz Pliniusz do Cesarza Trajana,
Jest to, Panie, moim zwyczajem zwracać się do Ciebie we wszystkich sprawach, ilekroć mam wątpliwości co do sposobu ich rozstrzygnięcia. Któż bowiem może lepiej pokierować mną wobec mojego niezdecydowania albo pouczyć w mojej nieświadomości?
Nigdy nie uczestniczyłem dotychczas w prowadzeniu śledztwa przy badaniach chrześcijan; dlatego nie wiem, co i w jakim stopniu podlega karze ani jak przeprowadzać takie śledztwo. Niemało też zastanawiałem się nad tym, czy trzeba brać pod uwagę wiek, czy też młodych należy traktować tak samo jak bardziej dorosłych. Czy przebacza się tym, którzy żałują swoich czynów? Czy temu, który istotnie był chrześcijaninem, nie pomaga to, że odstąpił od tej wiary? Czy samo miano "chrześcijanin" - jeśli byłby wolny od czynów występnych - podlega karze, czy też występki z nim związane?
Dotychczas w stosunku do tych, których przyprowadzono do mnie oskarżonych o to, jakoby byli chrześcijanami, stosowałem taki sposób postępowania: pytałem ich samych czy są chrześcijanami. Kiedy przyznawali się do tego, pytałem po raz drugi i po raz trzeci, grożąc karą śmierci. Trwających uparcie przy swoim kazałem odprowadzić na śmierć. Nie miałem bowiem wątpliwości, że - niezależnie od przedmiotu ich zeznania - należy karać upór i niedającą się przełamać krnąbrność. Byli znów inni, których opanował ten obłęd, ale ponieważ byli obywatelami rzymskimi, włączyłem ich na listę tych, których należy odesłać do Rzymu.
Kiedy załatwiano jeszcze te sprawy, zarzuty zaczęły się powiększać, jak to się zawsze dzieje, i pojawiły się rozmaite przypadki. Przedstawiono mi anonimowy wykaz zawierający imiona wielu osób. Uważałem, że należy uwolnić tych, którzy twierdzili, że nie są ani nie byli chrześcijanami, skoro ze mną wzywali bogów i przed twoim portretem, który w tym celu kazałem przynieść wraz z wizerunkami bóstw, składali ofiary z kadzidła i wina, i, co więcej, złorzeczyli Chrystusowi, do czego podobno nic nie jest w stanie zmusić prawdziwych chrześcijan. 
Inni, wymienieni w owym piśmie anonimowym, mówili, że są chrześcijanami, a zaraz potem zaprzeczali, mówiąc, że wprawdzie byli, lecz zerwali z tym, niektórzy - przed trzema laty, inni - wcześniej, a niektórzy nawet przed dwudziestu laty. Ci wszyscy uczcili twój portret i wizerunki bogów, a także złorzeczyli Chrystusowi. 
Zapewniali zaś, że największą ich winą czy też błędem było to, że mieli zwyczaj z nastaniem dnia, o świcie, zbierać się i śpiewać na przemian pieśń ku czci Chrystusa jako Boga, i że związali się przysięgą dotyczącą nie jakichś występków, lecz że nie będą popełniać kradzieży, rozbojów, cudzołóstwa, że nie będą składać fałszywej przysięgi ani zapierać się wobec żądających zwrotu powierzonej im własności. Po tych obrzędach zazwyczaj rozchodzili się i znów zbierali, aby spożyć wspólny i niewinny posiłek; zaprzestali tego natychmiast po wydaniu przeze mnie edyktu, w którym - zgodnie z twoim poleceniem - zabroniłem wszelkich tajnych zrzeszeń (hetaerias). Po tych oświadczeniach uważałem za rzecz konieczną wymusić za pomocą tortur zeznania, ile jest w tym prawdy, od dwóch niewolnic, które nazywały siebie usługującymi. Nie znalazłem jednak nic innego jak tylko niegodziwy i nieumiarkowany przesąd. 
Dlatego odroczyłem śledztwo i zwracam się do Ciebie z prośbą o radę. Sprawa bowiem wydaje mi się zasługująca na zasięgnięcie rady, zwłaszcza że wielu jest narażonych na niebezpieczeństwo; liczni bowiem ludzie w różnym wieku, różnego stanu i obojga płci są i zostaną jeszcze wezwani na śledztwo. Nie tylko bowiem miasta, ale i osady oraz wioski opanowała zaraza tego przesądu. Zdaje mi się jednak, że można ją zahamować i z niej wyleczyć. Jest bowiem rzeczą pewną, że już znowu zaczęto odwiedzać opuszczone świątynie, wznawiać zaniedbane przez długi czas uroczystości religijne oraz tu i ówdzie sprzedawać mięso na ofiarę, na które w ostatnich czasach bardzo rzadko nadarzał się kupiec. Z czego łatwo wnioskować, jaka liczba ludzi może się poprawić, o ile by dano im możność wyrażenia skruchy. 

Wnioski ks. Seweryniaka:
  • w przekonaniu Pliniusza Młodszego chrześcijanie nie bityńscy nie czcili jednego z bóstw mitycznego panteonu, ale człowieka Chrystusa, w którym widzieli i wyznawali Boga. Gdyby Pliniusz uważał, że chrześcijanie czczą jakiegoś mitycznego bożka, użyłby prawdopodobnie sformułowania: "mieli zwyczaj (...) śpiewać pieśń ku czci swojego boga Chrystusa". Tak samo napisałby o wyznawcach jakiejś religii pogańskiej, czczących boga Marsa czy Dionizosa. Skoro jednak użył składni: "ku czci Chrystusa jako Boga", to dlatego, że wiedział, iż chrześcijanie czczą istniejącego ongiś historycznie człowieka Chrystusa, którego uważają za Boga
  • w liście znajdujemy pierwszy pozabiblijny opis zgromadzenia eucharystycznego. W niedzielę przed świtaniem chrześcijanie zbierali się na modlitwę poranną, podczas której śpiewano rodzaj pieśni responsoryjnych "na cześć Chrystusa jako Boga" oraz przeprowadzano rodzaj ewangelizacji. Wieczorem następował "wspólny i niewinny" posiłek, a więc prawdopodobnie Eucharystia połączona z agapą
  • Pliniusz, podkreślając niewinność posiłku i wysoką moralność chrześcijan, miał prawdopodobnie na myśli pogańskie oskarżenia o rzekomą rozwiązłość uczniów Chrystusa i o mordy rytualne, których mieli być sprawcami
  • pod koniec I w. chrześcijaństwo osiągnęło szeroki zasięg w Poncie i Bitynii. Pustoszały świątynie pogańskie i zmniejszały się ofiary. Wspólnoty chrześcijańskie były dobrze zorganizowane i rozpowszechniony był w nich kult Jezusa jako Boga. Władze rzymskie traktowały je jako tajne zgromadzenia (hetaeriae), a ich religię jako nieuznaną przez prawo rzymskie (superstitio)
Zachowała się odpowiedź cesarze Trajana na list Pliniusza. Cesarz uważa, że nie należy poszukiwać chrześcijan i że trzeba odrzucać anonimowe donosy. Karać winno się tylko w wypadku udowodnionej przynależności do wiary chrześcijańskiej. (ks. Seweryniak)

  • Tacyt - Roczniki (ok. 115-116 r.)

Tacyt był jednym z największych historyków starożytności, retorem, adwokatem, politykiem. W latach 112-113 pełnił funkcję prokonsula Azji. W Rocznikach, obejmujących dzieje Cesarstwa od śmierci Augusta do śmierci Nerona (14-68 r.), Tacyt zawarł znaczącą wzmiankę o Chrystusie:

Ani pod wpływem zabiegów ludzkich, ani darowizn cesarza i ofiar błagalnych na rzecz bogów nie ustępowała hańbiąca pogłoska i nadal wierzono, że pożar był nakazany. Aby ją usunąć, podstawił Neron winowajców i dotknął najbardziej wyszukanymi kaźniami tych, których znienawidzono dla ich bezwstydu, a których gmin nazywał chrześcijanami. Początek tej nazwie dał Chrystus, który za panowania Tyberiusza został skazany na śmierć przez prokuratora Poncjusza Piłata; a przytłumiony na razie zgubny zabobon wybuchnął, nie tylko w Judei, gdzie się to zło wylęgło, lecz także w stolicy, dokąd wszystko, co potworne i sromotne, zewsząd napływa i znajduje licznych zwolenników. Schwytano więc najpierw tych, którzy tę wiarę wyznawali, potem na podstawie ich zeznań ogromne mnóstwo innych, i udowodniono im nie tyle zbrodnię podpalenia, ile nienawiść ku rodzajowi ludzkiemu. A śmierci ich przydano to urągowisko, że okryci skórami dzikich zwierząt ginęli rozszarpywani przez psy albo przybici do krzyży, albo przeznaczeni na pastwę płomieni i gdy zabrakło dnia, palili się służąc za nocne pochodnie. Na to widowisko ofiarował Neron swój park i wydał igrzysko w cyrku, gdzie w przebraniu woźnicy mieszał się z tłumem lub na wozie stawał. Stąd, chociaż ci ludzie byli winni i zasługiwali na najwyższe kary, budziła się ku nim litość, jako że nie dla pożytku, lecz dla zadośćuczynienia okrucieństwu jednego człowieka byli traceni (15, 44, 2n)

Wnioski ks. Seweryniaka:
  • Tacyt opisuje przyczyny pożaru Rzymu (64 r.) i pierwsze fale prześladowań chrześcijan (lata 64-68), podczas których zginęli św. Piotr i św. Paweł (ok. 67 r.). W tym kontekście łączy początki chrześcijaństwa z Chrystusem i środowiskiem palestyńskim. Jezus jest znaną postacią historyczną: żył za panowania Tyberiusza, w Judei i został skazany na śmierć przez Piłata, prokuratora Pontu
  • historyk mógł mieć informacje o chrześcijanach zarówno ze swojej praktyki sądowniczej, jak i z obserwacji rzymskiej sceny politycznej i religijnej. Słyszał o nich z pewnością w czasach swojej działalności namiestniczej w Azji Mniejszej. Stąd płynął jego surowy osąd nowej religii - gdy pisał interesujący nas fragment, chrześcijaństwo zagrażało jedności cesarstwa. Dlatego w analizowanym tekście należy odróżnić warstwę faktograficzną ("za Tyberiusza", "z rozkazu Piłata", "w Judei") od warstwy wartościującej (negatywna ocena chrześcijan). Używając wyrażeń: "zabobon", "nienawiść ku rodzajowi ludzkiemu", "winni", "zasługujący na najwyższą karę", historyk posługuje się językiem wziętym z propagandy antychrześcijańskiej. Wzmacnia to wartość jego opisu faktograficznego: ponieważ nie sympatyzuje z chrześcijaństwem, nie może być oskarżany o przekaz zmyślonych historii na temat Chrystusa, który dał początek nazwie "chrześcijanie"
  • za czasów Nerona w imperium, a nawet w samej stolicy musiała istnieć duża liczba chrześcijan, skoro "ogromne mnóstwo" (ingens multitudo - termin może oznaczać kilkuset) spośród nich zginęło w trakcie prześladowań

Josh McDowell w Przewodniku apologetycznym cytuje wypowiedź F.F. Bruce, uczonego zajmującego się badaniami nad Nowym Testamentem, odnośnie świadectwa Tacyta:

"Piłat nie został wymieniony w żadnym innym pogańskim dokumencie, jaki dotrwał do naszych czasów. (...) To swoista ironia historii, że jedyna zachowana wzmianka o nim powstała dzięki temu, że pogański autor wymienił go w związku z wyrokiem śmierci wydanym na Chrystusa. Na jedną krótką chwilę Tacyt podpisuje się pod starożytnym chrześcijańskim Credo: "umęczon pod Ponckim Piłatem". 

  • Swetoniusz - Żywoty cezarów (120 r.)

Swetoniusz był adwokatem rzymskim i sekretarzem na dworze cesarza Hadriana. Został zdymisjonowany w 122 r. i zajął się wyłącznie twórczością pisarską. Stosunkowo dobrze zachowało się dzieło Żywoty cezarów, wydane ok. 120 r., w którym opisał życie dwunastu cesarzy rzymskich od Cezara do Domicjana. Pisał plastycznie i żywo, odwołując się do relacji ustnych, ciekawostek, skandali i plotek. Przekazywał wiadomości nie zawsze dokładnie, ale trudno dzisiaj określić, w jakim stopniu są one prawdziwe, fałszywe czy przesadzone. Uwaga ta dotyczy także fragmentów dzieła poświęconych chrześcijanom. Pierwsza wzmianka znajduje się w Żywocie boskiego Klaudiusza:

"Żydów wypędził z Rzymu za to, że bezustannie wichrzyli, podżegani przez Chrestosa"

Ks. Seweryniak:"W tekście jest prawdopodobnie mowa o dekrecie banicyjnym z 49/50 r., na mocy którego Klaudiusz usunął z Rzymu Żydów. Dekret potwierdzają Dzieje Apostolskie. "Paweł przybył do Koryntu. Znalazł tam pewnego Żyda, imieniem Akwila, rodem z Pontu, który z żoną Pryscyllą przybył niedawno z Italii, ponieważ Klaudiusz wysiedlił z Rzymu wszystkich Żydów" (18, 1-2). Podobnego zdania jest hiszpański kapłan Orozjusz (zm. 417), który w Ksiąg VII historii przeciwko poganom podaje nadto, że działo się to w dziewiątym roku panowania Klaudiusza, a więc w 49 r. Wyjaśnieniem restrykcji cesarza może być imię rzekomego wichrzyciela: Chrestos. Z dużym prawdopodobieństwem jest ono odpowiednikiem tytułu Christos: do końca II w. obu form - na skutek tzw. itacyzmu, tendencji do specyficznego wymawiania szeregu samogłosek, a zwłaszcza "e" jako "i" - używano zamiennie. Na przykład w tekście Tacyta odnajdujemy Christos-chrestiani, w żywotach swetoniańskich zaś Chrestos-christiani.
Chociaż Jezus nigdy nie był w Rzymie, to 20 lat po Jego śmierci byli tam Jego uczniowie. Swoją nauką o stosunku do Prawa i świątyni, czystości rytualnej i obrzezania, a przede wszystkim o tym, że Mesjasz-Chrystus już przyszedł w Jezusie z Nazaretu, wywoływali oni gwałtowne spory na łonie społeczności żydowskiej w Rzymie. Jedni Żydzi uważali Jezusa za Mesjasza, inni zaś nie. Swetoniusz, który pisał Żywoty siedemdziesiąt lat później, mógł przypuszczać, że rzekomym bezpośrednim sprawcą sporów był sam Chrystus, przebywający w Wiecznym Mieście. Błąd mógł się wziąć także stąd, że chrześcijanie od początku wierzyli w duchową obecność Zmartwychwstałego. 
Drugi fragment pochodzi z życiorysu Nerona: "Ukarano torturami chrześcijan, wyznawców nowego i zbrodniczego zabobonu". Fragment ten potwierdza wzmiankę Tacyta, chociaż nie łączy podpalenia Rzymu z prześladowaniami ze strony Nerona."

Autor "Teologii fundamentalnej" podsumowuje: "Niejasna wzmianka Swetoniusza nie może pozostawić nas w niepewności. Jak widzieliśmy, życie Jezusa - także Jego niezwykła godność, działalność cudotwórcza i Zmartwychwstanie - jest dobrze poświadczone w dokumentach starożytnych. Na temat chrześcijan pisali nadto w II w.:

  • Epiktet z Hierapolis (ok. 50-ok. 130 r.) w Diatrybach, gdzie wspomina o uporze "Galilejczyków"
  • cesarz Hadrian (117-138) w liście do Minucjusza Fundanusa z 125 r. o prowadzeniu rozpraw sądowych przeciwko chrześcijanom
  • cesarz Marek Aureliusz (zm. 180) w Myślach o uporze męczenników chrześcijańskich
  • Lucjan z Samostaty (zm. 190) w De morte Peregrini ok. 165 r. o "cudownej mądrości chrześcijan", o "wielkim człowieku, ukrzyżowanym w Palestynie za wprowadzenie za swego życia nowej religii", o "prostaczkach, którzy odrzucili bogów greckich i adorowali tego ich ukrzyżowanego sofistę"
  • Celsus w Słowie prawdy (ok. 165-180)"

Josh McDowell w Przewodniku apologetycznym podaje całość wzmianki Lucjana z Samostaty, satyryka, nieprzychylnego chrześcijanom:

"Do dzisiaj czczą, jak wiadomo, tamtego wielkiego Człowieka, ukrzyżowanego w Palestynie za to, że wprowadził między ludzi te nowe obrzędy. (...) Żywią bowiem ci nieszczęśliwi przekonanie, że po wsze czasy będą nieśmiertelni i że ich życie trwać będzie wieki. Dlatego też lekceważą śmierć i wielu z nich dobrowolnie się na nią wydaje. Nadto pierwszy prawodawca wzbudził w nich przekonanie, że wszyscy nawzajem są braćmi, z chwilą, gdy się nawrócą, wyprą bogów helleńskich, uczczą tego ukrzyżowanego mędrca i będą pędzić życie wedle jego praw. Do wszystkiego więc odnoszą się z równym lekceważeniem i wszystko uważają za wspólne dobro..."

McDowell przytacza jeszcze świadectwa dwóch innych autorów:

  • Tallus

"Jednym z pierwszych świeckich autorów, którzy wspominają o Chrystusie, jest Tallus. Prawdopodobnie około 52 roku napisał on historię wschodniej części świata śródziemnomorskiego, poczynając od wojny trojańskiej aż po własne czasy. Pisma te zachowały się tylko we fragmentach cytowanych przez innych autorów. Jednym z nich jest Juliusz Afrykańczyk, chrześcijanin piszący ok. 221 roku. Nader ciekawy fragment wiąże się z uwagą Tallusa o ciemności, która okryła ziemię późnym popołudniem, gdy Jezus umierał na krzyżu. Juliusz Afrykańczyk pisze: "Ciemność tę Tallus w trzeciej księdze swej Historii nazywa, jak mi się wydaje, bez racji zaćmieniem słońca (bez racji rzecz jasna z tego względu, że zaćmienie słońca nie mogło mieć miejsca podczas pełni księżyca, a Chrystus umarł właśnie w okresie paschalnej pełni księżyca)" - Juliusz Afrykańczyk, Chronography

Wzmianka ta wskazuje, że wspomniana w ewangelicznej relacji ciemność, jaka zapadła podczas ukrzyżowania Chrystusa, była powszechnie znana i niechrześcijanin musiał ją wyjaśnić, odwołując się do praw natury. Tallus nie wątpił, że Jezus został ukrzyżowany i że wydarzył się wówczas w przyrodzie niezwykły fenomen, wymagający wytłumaczenia. Szukał jednak sposobu podania innej jego interpretacji. Nie kwestionował natomiast samych faktów."

  • Flegon

"Flegon, inny autorytet świecki, jest autorem Kronik. Zachował się tylko niewielki fragment tego dzieła - w pismach Juliusza Afrykańczyka. Podobnie jak Tallus, Flegon potwierdza, że w czasie ukrzyżowania Chrystusa ziemię ogarnęła ciemność, którą i on próbuje wytłumaczyć zaćmieniem słońca: "W czasach cesarza Tyberiusza do zaćmienia słońca doszło podczas pełni księżyca" - Juliusz Afrykańczyk, Chronography
Wzmianka Flegona o tym wydarzeniu znajduje się nie tylko u Juliusza, ale i u chrześcijańskiego apologety z III w. Orygenesa (Przeciwko Celsusowi) oraz u Filopona, autora z VI w.

* * *

Dla porównania sprawdźmy jeszcze, po ilu latach zaistnieli w piśmiennictwie znani starożytni (za Kościół oskarżony Marek Piotrowski, wyd. Ikona 2016):
 (po kliknięciu na zdjęcie powiększy się ono)


McDowell przytacza opinie kilku uczonych zajmujących się Nowym Testamentem, którymi chciałbym zakończyć tę notkę, a od siebie dodać jeszcze jedną, dotyczącą wiarygodności relacji poświadczających Zmartwychwstanie, wypowiedzianą przez prawnika:
Znajdą się zapewne autorzy, którzy będą mamić nasze umysły koncepcją 'mitu Chrystusa', nie uczynią wszak tego na postawie dowodów historycznych. Historyczność Chrystusa ma dla bezstronnego badacza charakter równie aksjomatyczny, co historyczność Juliusza Cezara. To nie historycy są propagatorami koncepcji 'mitu Chrystusa'.
F. F. Bruce, profesor krytyki Biblii i egzegezy na uniwersytecie w Manchesterze
Żaden poważny badacz nie ośmielił się wysunąć tezy o niehistoryczności Jezusa.
Otto Betz, teolog, badacz pism qumrańskich i gnostyckich
Poświęciłem więcej niż 43 lata swojego życia w pracy jako prawnik, adwokat i obrońca na rozprawach sądowych, ukazując się w wielu zakątkach świata i wciąż jeszcze pracuję w tym kierunku. Miałem to szczęście, iż osiągnąłem wiele zwycięstw w procesach karnych i oświadczam jednoznacznie, iż świadectwo na Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa jest tak przytłaczające, że wymusza ono zaakceptowanie tego faktu na podstawie dowodów, które absolutnie nie pozostawiają miejsca na wątpliwości.
Lionel Luckhoo, słynny prawnik, a właściwie geniusz prawniczy, którego nazwisko zapisane zostało w Księdze Rekordów Guiness’a jako prawnika, który wygrał najwięcej spraw w historii w procesach o morderstwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz