Wiara jest zaufaniem temu, co do czego mam powód wierzyć, że jest prawdziwe. (J.P. Moreland)

Wiara religijna i zabobon są czymś całkowicie różnym. Drugie wypływa z lęku
i jest rodzajem fałszywej nauki. Pierwsze jest ufnością. (L. Wittgenstein)

W sytuacji niepewności poznawczej, w jakiej znajduje się człowiek odnośnie istnienia Boga, bardziej racjonalnym jest
- w świetle posiadanych racji za i przeciw - a także bardziej owocnym społecznie i egzystencjalnie (dla ludzkich zbiorowości,
jak i dla wzrostu moralno-duchowego jednostki) opowiedzieć się za Jego istnieniem i podjąć ryzyko wiary.
Wielkie, wiarygodne i ważkie aksjologicznie idee wymagają bardzo silnych racji, aby mogły zostać odrzucone.
Ateizm nie posiada silnych i spójnych racji podważających teizm (wiarę w osobowego Boga), jest też jednym z najsłabiej filozoficznie
uzasadnionych światopoglądów, tym samym opowiedzenie się za teizmem jawi się jako akt bardziej spójny intelektualnie
i właściwszy moralnie.
(przekonanie własne)

piątek, 21 czerwca 2019

Wyimki o wierze i religii (1)

Postanowiłem umieścić kilka refleksji, w krótkiej, aforystycznej formie, na temat tego, co składa się na istotę i treść wiary religijnej, zwłaszcza chrześcijańskiej. Chciałbym ten sposób pisania kontynuować w przyszłości, traktuję więc ten post jako pierwszy w nowym cyklu.

* * *

Wiara jest uzasadnionym, a więc racjonalnym przekonaniem o istnieniu Boga oraz o prawdziwości wydarzeń historyczno-zbawczych z Nim związanych, w którym czasami intuicja wyprzedza szeroko zakrojoną refleksję, sama nie przestając być racjonalna, czyli dorzeczna i zasadna (jej filozoficzna definicja to: bezpośredni <a więc niepoprzedzony analityczną refleksją> wgląd w istotę rzeczy).

Wiara bezrefleksyjna jest moralnym zaniedbaniem i przewinieniem, jako rodzaj duchowego i intelektualnego niechlujstwa w tym, co dotyczy Boga i Jego spraw, a więc wobec sfery dla życia człowieka i jego przeznaczenia istotnej. Jest zaniedbaniem mającym konsekwencje również w sferze moralnej.
W świetle definicji św. Pawła "wiem, Komu zawierzyłem" (a więc: nie zawierzyłem komukolwiek), pojęcie ślepej wiary jest sprzecznością.

*

Religia, jako zinstytucjonalizowana forma wiary, jest złem koniecznym i jej obecny kształt uwarunkowany jest upadkiem człowieka. W świecie idea-lnym, w którym stworzenie byłoby odzwierciedleniem Boskiej idei o nim, religia nie istniałaby w obecnej postaci.

Celem religii jest wyjście poza religię. Jest ona wprowadzeniem, przysposobieniem do życia wiecznego po śmierci, które będzie religii pozbawione. W niebie, celu religii, religia jest nieobecna (nie ma w nim kultu, liturgii, sakramentów, dyscypliny, nauki, ascezy itd.). Całe jest duchowością, jako że jest istnieniem w Boskim Duchu, ale nie ma w nim religii.

*

Przykazania są dla złych, dla upadłych (św. Tomasz). Gdyby nie upadek człowieka (grzech pierworodny), nigdy nie otrzymałby on przykazań, których byłby zobowiązany przestrzegać jako dyrektyw moralnych nałożonych na niego z zewnątrz.
Stwarzając świat i człowieka, Bóg nie dał mu przykazań, nie zrobił tego ani wobec pierwszych ludzi, ani nawet wobec Noego. Otrzymał je dopiero Mojżesz, gdy stan moralny ludzi był na tyle zły, że bez wskazówek z zewnątrz i narzuconych odgórnie nakazów/zakazów nie byli oni już w stanie postępować właściwie i odróżniać dobro od zła.

*

Seksualność nie tylko nie jest zła, ale w stanie pierwotnej sprawiedliwości człowieka, przed jego upadkiem i utratą nadprzyrodzonych darów oraz przyjaźni z Bogiem, przyjemność czerpana z niej byłaby większa i dogłębniej przeżywana, niż w stanie obecnym.

*

Nieśmiertelność duszy nie jest dodatkiem do religii, ani późniejszą nagrodą. Bez niej jako fundamentu i celu przyświecającego Boskim działaniom, stworzenie świata nie miałoby sensu, ponieważ świat byłby wtedy grą w rękach znudzonego Boga, który stwarzając i niszcząc światy urozmaica sobie braki w swoim życiu wewnętrznym, co jest niedorzeczne, jako, że Bóg jest zawsze nową Pełnią i Teraźniejszością, nie dopuszczającą w najmniejszym stopniu znużenia.

*

Wcielenie Chrystusa, stanie się przez Niego człowiekiem, według większości współczesnych teologów miałoby miejsce także, gdyby człowiek nie upadł i nie potrzebował odkupienia. Chrystus stałby się jednym z ludzi także w świecie nie-upadłym, który nie doświadczyłby grzechu.

*

Świętość nie oznacza grzeczności, pokory nakazującej czynić w sposób długotrwały nieatrakcyjne dla innych rzeczy, ale oznacza radykalizm-bezkompromisowość moralną i pokonanie w stopniu heroicznym biologiczno-kulturowych uwarunkowań, determinujących działania człowieka, co prawosławie nazywa przebóstwieniem.
Święci uciekali z domów (Stanisław Kostka), wyrzekali się swoich rodziców, gdy ci przymuszali ich do wyznawania wartości sprzecznych z ewangelicznymi (Franciszek z Asyżu) i wybierali śmierć zamiast utraty czystości już w wieku dziecięcym, będąc przed śmiercią zdolni jeszcze do przebaczenia swoim oprawcom (Maria Goretti).

Świętość to duchowe outsiderstwo, całkowita niezależność od społecznych konwenansów i oczekiwań, na podłożu wyboru Boga jako zawsze pierwszego we własnej historii życia, niezależnie od tego, ile by to kosztowało.

Świętość jest stanem docelowym religii, jako pełne urzeczywistnienie podobieństwa Bożego w naturze ludzkiej i jest przekroczeniem jej moralno-społecznych funkcji, a więc także sfery moralnych nakazów i zakazów. Jest byciem w stanie ponad dobrem i złem, w taki jednak sposób, który polega na ugruntowaniu i osadzeniu w dobru do tego stopnia, że zło przestaje być alternatywą i dostępną dla woli opcją. Dla świętego przykazania nie muszą istnieć, w takim sensie, że może być on analfabetą i nie znać teoretycznych podstaw wiary, a pomimo to z powodu heroiczności cnót (zwłaszcza miłości) i zjednoczenia z Bogiem, uniknie on grzechu i błędów doprowadzających do Jego obrazy i naruszenia prawa miłości (bo tym jest w gruncie rzeczy grzech).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz