Wiara jest zaufaniem temu, co do czego mam powód wierzyć, że jest prawdziwe. (J.P. Moreland)

Wiara religijna i zabobon są czymś całkowicie różnym. Drugie wypływa z lęku
i jest rodzajem fałszywej nauki. Pierwsze jest ufnością. (L. Wittgenstein)

W sytuacji niepewności poznawczej, w jakiej znajduje się człowiek odnośnie istnienia Boga, bardziej racjonalnym jest
- w świetle posiadanych racji za i przeciw - a także bardziej owocnym społecznie i egzystencjalnie (dla ludzkich zbiorowości,
jak i dla wzrostu moralno-duchowego jednostki) opowiedzieć się za Jego istnieniem i podjąć ryzyko wiary.
Wielkie, wiarygodne i ważkie aksjologicznie idee wymagają bardzo silnych racji, aby mogły zostać odrzucone.
Ateizm nie posiada silnych i spójnych racji podważających teizm (wiarę w osobowego Boga), jest też jednym z najsłabiej filozoficznie
uzasadnionych światopoglądów, tym samym opowiedzenie się za teizmem jawi się jako akt bardziej spójny intelektualnie
i właściwszy moralnie.
(przekonanie własne)

piątek, 16 lutego 2018

O pedofilii w Kościele

Temat idealny dla krytyków Kościoła, jak też ateistów nie najwyższych lotów. Nie najwyższych, ponieważ człowiek neutralnie nastawiony do rzeczywistości, naprawdę mający potrzebę wiedzieć jak jest, wie, że przy odrobinie dobrej woli i wysiłku sprawa, o której mowa w tym poście okazałaby się mieć zupełnie inne oblicze; że stopień jej zmitologizowania i zafałszowania jest tak duży, jak małe jest rzeczywiste pragnienie poznania prawdy przez krytyków Kościoła i religii. Trochę lat już mam, przyznam jednak, że nie zdarzyło mi się spotkać w swoim życiu niewierzącego, który nosiłby w sobie po prostu niezafałszowane pragnienie poznania prawdy. Osoby anty-religijnej nastawionej do rzeczywistości neutralnie, pragnącej ją poznać bez żadnych przedzałożeń i uprzedzeń, takiej, która rozważa spotykane przez siebie sprawy z każdej ze stron i każdej oddaje sprawiedliwość. Prawdopodobnie istnieją tacy ludzie, spotkać jednak ich jest niezwykle trudno, powiedziałbym nawet, że graniczy to z cudem. Żeby się o tym przekonać, wystarczy pobyć chwilę na głównym portalu racjonalistów polskich, który ma ambicję być centrum wolności intelektualnej i rzetelności naukowej. W stosunku do religii, jej historii i teologii różnych tradycji religijnych, obie te wartości spotkać można tam w ilości takiej, jak ilość dżemu w bardzo złej jakości pączku.

Wracając do tematu. Jest on oczywiście dramatyczny i każda ilość ofiar jest zjawiskiem bardzo smutnym, niedopuszczalnym i wymagającym przeciwdziałania w każdym wymiarze. Nie zmienia to jednak zafałszowań medialnych czy powielania plotek w internecie z przekłamanymi informacjami odnośnie skali tego zjawiska w Kościele. Chciałbym przedstawić tutaj tylko kilka statystyk dotyczących tego tematu, aby zilustrować jak niewiele dobrej woli posiadają ludzie, dla których móc napisać o "księżach penetrujących swoje owieczki", jest wręcz intelektualną i emocjonalną rozkoszą. Czekają oni tylko na kolejną publikację na ten temat, wertują medialne nowiny w poszukiwaniu świadectw na rzecz tezy o "niezwykłej diabelskości i zdeprawowaniu pracowników korporacji watykańskiej", którzy stłumionej seksualności dają w końcu zawsze upust, jak nie w łożach niezliczonych kochanek, to na zapleczach plebanii lub po szkoleniach dla ministrantów. Naprawdę. Te osoby tak myślą, a przynajmniej chcą, żeby tak sądzono, mają przecież w tym interes, którym się zohydzenie wszystkim tego, do czego sami nie czują sympatii. Nie sądzę jednak, aby w głębi duszy były przekonane, że tak jest naprawdę. Ja nawet to wiem. Uczciwy człowiek zanim użyje wielkiego kwantyfikatora (wszyscy, cały itd.) odnośnie czegokolwiek na tym świecie, zanim skrzywdzi publicznie i nada piętno niezliczonym zastępom niewinnych być może ludzi lub instytucjom (patrz post dotyczący Caritasu), najzwyczajniej po prostu w świecie będzie chciał zweryfikować jakąkolwiek ryzykowną i nieoczywistą tezę, mającą tak dalekie konsekwencje.

Bo czy można mieć rzetelną wiedzę, wrażliwość moralną, być człowiekiem dobrej woli oraz intelektualnie uczciwym twierdząc np. że "społeczeństwa religijne są pod każdym mierzalnym względem gorsze od niereligijnych"? Przecież wystarczą 2 minuty, aby zweryfikować negatywnie powyższą tezę, a kilka lektur trwale pozbawi prawomocności ich stawiania. Osoba zwalczająca religię na podłożu jej rzekomej szkodliwości społecznej, powinna być bardzo ostrożna, zastawia bowiem na siebie często pułapkę i po prostu strzela sobie w stopy. Jest tak choćby w temacie ofiar religijnej przemocy w porównaniu do ofiar systemów lub projektów ateistycznych w historii czy choćby większej hojności i wrażliwości na biedę u osób niewierzących, w porównaniu do stopnia ich występowania u osób religijnych (polecam post dotyczący filantropii u obu grup; post dotyczący ofiar religijnych i ateistycznych systemów jest w przygotowaniu). Nie łudzę się, że jakość ateistycznej lub antyklerykalnej krytyki zmieni się kiedykolwiek, David B. Hart wykazał, że nawet wśród czołowych intelektualistów ateistycznych ilość zafałszowań, stopień ignorancji historycznej i merytorycznej odnośnie zjawisk dziejowych i nauczania religijnego jest zadziwiający. Nie jest więc tak dziwne, że ich naśladowcy i czytelnicy robią to samo w jeszcze mniej wyszukany sposób, nie są przecież na seminarium naukowym, tylko na forach, portalach i blogach, i nic im za to nie grozi, więc robią to, bo po prostu mogą.

* * *

Chciałbym zaprezentować tu tylko kilka krótkich danych:

Raport przygotowany dla amerykańskiego Departamentu Edukacji w 2004 roku wykazał, że pedofilia jest ok. 60-krotnie rzadsza wśród księży, niż pośród nauczycieli. Najwięcej pedofili wywodzi się spośród nauczycieli i trenerów sportowych.

Co roku do Urzędu Dyscyplinarnego Kongregacji Nauki Wiary zgłaszanych jest ok. 250 (na 400 tys. księży) przypadków molestowania, w tym:
  • 60 % to akty seksualne ze starszą młodzieżą (powyżej 15 roku życia)
  • 30% to akty heteroseksualne w tej samej kategorii wiekowej
  • 10% to akty pedofilskie
Wg. badań Philipa Jenkinsa pastorzy w zborach protestanckich są niemal 6-krotnie częściej oskarżani o pedofilię niż księża katoliccy. Te same badania potwierdzają, że problem pedofilii dotyka
  • od 0,2 do 1,7% księży katolickich
  • 2-3% pastorów
  • 2-3% rabinów
  • 3-12% świeckich psychologów
Odnośnie rzetelności mediów w sprawie relacjonowania wydarzeń związanych z pedofilią w Kościele:
  • Raport "John Jay" twierdzi, że 4% księży w USA w ciągu 52 lat (1950-2002) zostało przyłapanych na aktach pedofilskich / w rzeczywistości 4% było liczbą księży oskarżonych o takie praktyki, oskarżenia potwierdziły się w stosunku do niecałego promila (oskarżono 4400 księży, uniewinniono 4300; ogółem duchowieństwo w USA liczyło w ciągu tych lat 110 tys. księży).
  •  Raport Ryana z 2009 w Irlandii podał, iż latach 1930-1980 kapłani zgwałcili 2,5 tys. ofiar / po jakimś czasie sporządzono korektę, okazało się, że ofiar było 200. Niezależne od raportu Ryana media twierdziły, że ofiar w katolickich instytutach wychowawczych było nie 200, a...35 tys. (mimo, iż łączna liczba dzieci w tych instytucjach wynosi 25 tys.).
  • Siostrę Norę Wall oskarżono i skazano na dożywocie za przemoc i pomocnictwo w zgwałceniu niepełnosprawnej wychowanki. Była to pierwsza kobieta skazana w Irlandii za gwałt i pierwsza osoba, która dostała w tym kraju za taki czyn wyrok dożywocia. Zakon wyraził ubolewanie i wydał oświadczenie, w którym zawarta była też prośba: "Jeśli ktoś z naszych podopiecznych był molestowany, błagamy, aby zwrócił się do policji". Prasa pełna była sensacyjnych tytułów w rodzaju Perwersyjna zakonnica, Diabelskie miłosierdzie, itp. Na motywach sprawy powstał nachalnie promowany film Siostry magdalenki / Już po wydaniu wyroku okazało się, że rzekomo "poszkodowane" są znane z wielokrotnych prób wyłudzeń pieniędzy od różnych osób, które oskarżały o molestowanie. Przy okazji okazało się, że bezdomny, któremu zakonnica miała rzekomo stręczyć wychowanki, nie mógł być obecny w miejscu przestępstwa (przedstawiono nagrania z monitoringu). Sprawa ponownie trafiła do sądu, zakonnicę uniewinniono, fałszywych świadków skazano. Nora Wall wygrała też proces o zniesławienie, jaki wytoczyła swoim oskarżycielom. Tego jednak już nie nagłośniono, a film dalej wyświetlany jest w kinach na całym świecie
  • Włoski ksiądz Giorgio Govoni zostaje oskarżony o surrealistyczne przestępstwa (molestowanie dzieci, zmuszanie je do satanistycznych praktyk na cmentarzu, by je w końcu zamordować. Trybunał w Modenie skazuje go na 154 lata więzienia. Oskarżony doznaje zawału serca i umiera / W wyniku apelacji stwierdzono, że w Bassa Modenie (miejscowość, gdzie miały rozegrać się zdarzenia, o jakie oskarżono ks. Govoniego) nie istniała żadna sekta satanistyczna, do morderstwa dziewczynki przyznał się ktoś inny, część świadków była opłacana, a całą intrygę wyreżyserował niezrównoważony osobnik, zafascynowany literaturą na temat sterowania ludźmi. O uniewinnieniu księdza napisał jedynie włoski dziennik.
  • Ks. Andrzej Dymer został oskarżony o molestowanie podopiecznych skupionych skupionych w założonym przez siebie ognisku. Z oskarżeniami wystąpił o. Mogielski, niebawem znalazły się one na łamach "Gazety Wyborczej" (według której sprawa miała być ukrywana przez księży) oraz TVN24 / W wyniku ponad rocznego śledztwa i przesłuchania 120 osób oczyszczono księdza z wszystkich zarzutów.
  • Kardynał Joseph Bernardin z Chicago został oskarżony o molestowanie seksualne kleryka. Z powodu rangi duchownego, furgonetki reporterów parkowały pod oknem hierarchy / W sądzie okazało się, że rzekoma ofiara "przypomniała" sobie incydent podczas seansu hipnotycznego, przeprowadzonego przez "terapeutkę" po kilkugodzinnym kursie hipnozy. Inny dowód - wspólna fotografia była wycinkiem z grupowego zdjęcia podczas wizyty kardynała w seminarium. Akt oskarżenia został wycofany.
Nieproporcjonalnie duży udział w przestępstwach pedofilskich mają osoby homoseksualne (badania Lynette Burrows z Wielkiej Brytanii podają wskaźnik 23-40% przy 1% liczby homoseksualistów w całości populacji). W grupie księży winnych pedofilii homoseksualiści stanowią aż 80% sprawców.
Po zestawieniu tych danych z wcześniej podanymi (mówiącymi o mniejszym niż statystyczny udziale księży w grupie osób molestujących dzieci) wniosek jest jasny: grupą ryzyka są raczej osoby homoseksualne niż księża. Wnioski te znalazły potwierdzenie z licznych badaniach (W.D. Eriksona, R. Blancharda, J. Dreslera, K. Freunda i innych), o czym oczywiście nie usłyszy się w mediach z powodu politycznej poprawności.

Kościół przedstawia się w mediach obecnie jako "epicentrum wykorzystywania seksualnego młodych", podczas, gdy nadużycia seksualne miały w nim miejsce głównie w latach 60-tych i 80-tych. W roku 2009 zanotowano w USA jedynie 6 przypadków oskarżenia o nadużycia seksualne, co świadczy o tym, że Kościół znacznie lepiej poradził sobie z pedofilią niż inne instytucje (New York Post donosił w tym samym czasie: "każdego dnia w mieście Nowy Jork co najmniej jedno dziecko jest seksualnie wykorzystywane przez pracownika szkoły").
Według raportu Shakeshaft ilość uczniów w amerykańskich szkołach publicznych, które padły ofiarą pedofilii, jest sto razy większa niż ofiar księży, o czym przypomniał mediom prezydent Amerykańskiej Ligii Katolickiej William Donohue.

W latach 2006-2016 skazano w Polsce za czyny pedofilskie 27 duchownych, podczas gdy w samym tylko roku 2012 skazano za to samo 615 osób świeckich, niezwiązanych z Kościołem (jeśli pomnożyć tę liczbę przez 10, wychodzi 6150 osób nie związanych z Kościołem na 27 duchownych w tym samym czasie; owszem, jest to okropne, ale twierdzić w tym świetle, że Kościół jest wylęgarnią pedofilów, a księża najbardziej zdemoralizowaną grupą społeczną w tej kwestii, jest po prostu demagogią i niezwyczajnym brakiem przyzwoitości - dodatek mój, autora bloga), a w mediach nie pojawił się ani jeden opis przypadku, w którym winnym był nie-ksiądz.

Na koniec jeszcze fragment odpowiedzi Ministra Sprawiedliwości z 22.11.2013 roku na zapytanie Marszałka Senatu Bogdana Borusewicza w sprawie osób dopuszczających się pedofilii:
  • Średni wymiar kary pozbawienia wolności orzeczonej i aktualnie wykonywanej za przestępstwo z art. 200. § 1 KK polegające na dopuszczeniu się obcowania płciowego lub innej czynności seksualnej z małoletnim poniżej 15 lat wynosi około 4 lat i 2 miesięcy, w przypadku zaś gwałtu wobec małoletniego poniżej 15 lat (art. 197, 3 pkt 2 KK) około 5 lat i 5 miesięcy. 
  • Z posiadanych danych wynika, że na wskazaną wyżej liczbę osadzonych (1468), blisko 900 osób nie posiadało wyuczonego zawodu, około 70 osób wykonywało zawód murarza, 40 pracowników dorywczych, około 30 ślusarza, około 30 rolnika, 25 mechanika samochodowego. Pozostali osadzeni wywodzili się z innych grup zawodowych. Spośród nich zawód np. inżyniera, lekarza nauczyciela, pedagoga, duchownego wyznania rzymskokatolickiego, wychowawców w placówkach oświatowych, wychowawczych i opiekuńczych, wykonywały pojedyncze osoby.
Z upoważnienia Ministra Sprawiedliwości
Stanisław Chmielewski
Podsekretarz Stanu 
(w pracy, którą wymieniam poniżej, można zobaczyć zdjęcie powyższego dokumentu, z pieczątką
i osobistym podpisem St. Chmielewskiego, dokument dostępny jest również tutaj)

* * *

Powyższe statystyki i informacje, jak i wiele zwrotów dosłownie przytoczonych, zaczerpnąłem z pracy Marka Piotrowskiego Kościół oskarżony (2016), znaleźć tam można wszystkie źródła podawanych informacji.

Już ten krótki przegląd pozwala nieco inaczej spojrzeć na skalę zjawiska pedofilii w Kościele. To, co robi Kościół wewnętrznie w tej sprawie, jak przebiega proces oczyszczania wewnątrzkościelnego i postępy w tym przez ostatnie kilkadziesiąt/kilkanaście lat, pozostaje dla osób wrogo nastawionych do instytucji religijnych zupełnie niedostępne poznawczo, ponieważ nie dokonują one żadnych kroków, aby po taką wiedzę sięgać. Niektórzy sięgają po naukę tylko wtedy, kiedy może ona stać się w ich rękach narzędziem pomagającym oczernić, umniejszyć, a w ostateczności usunąć w życia publicznego zjawisko religii w ogóle, w szczególności zaś Kościół katolicki. Ta sama ręka doznaje jednak niedowładu, jeśli ma się przewertować prace, dokumenty i statystyki sprzyjające religii/wierze w zestawieniu z podobnymi zjawiskami w wykonaniu świeckim/ateistycznym. Taki nieśmiały, zawsze w połowie drogi na ścieżce szlachetności, imperatyw prawdy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz