Wiara jest zaufaniem temu, co do czego mam powód wierzyć, że jest prawdziwe. (J.P. Moreland)

Wiara religijna i zabobon są czymś całkowicie różnym. Drugie wypływa z lęku
i jest rodzajem fałszywej nauki. Pierwsze jest ufnością. (L. Wittgenstein)

W sytuacji niepewności poznawczej, w jakiej znajduje się człowiek odnośnie istnienia Boga, bardziej racjonalnym jest
- w świetle posiadanych racji za i przeciw - a także bardziej owocnym społecznie i egzystencjalnie (dla ludzkich zbiorowości,
jak i dla wzrostu moralno-duchowego jednostki) opowiedzieć się za Jego istnieniem i podjąć ryzyko wiary.
Wielkie, wiarygodne i ważkie aksjologicznie idee wymagają bardzo silnych racji, aby mogły zostać odrzucone.
Ateizm nie posiada silnych i spójnych racji podważających teizm (wiarę w osobowego Boga), jest też jednym z najsłabiej filozoficznie
uzasadnionych światopoglądów, tym samym opowiedzenie się za teizmem jawi się jako akt bardziej spójny intelektualnie
i właściwszy moralnie.
(przekonanie własne)

czwartek, 31 grudnia 2020

Cuda (1)

Kto wierzy w cuda, czyni to, ponieważ ma dowody przemawiające na ich korzyść. 
Kto im przeczy, czyni to, ponieważ ma teorię im przeciwną. 
(Gilbert K. Chesterton)

Postanowiłem umieszczać cyklicznie posty o wydarzeniach uznanych przez naukę za niewytłumaczalne, a przez Kościół za nadprzyrodzone, które będą dobrze udokumentowane. Kilka z nich pomogło zakończyć procesy beatyfikacyjne kandydatów na ołtarze, jako, że jak wiadomo, do przypieczętowania procesu, w którym wcześniej uznaje się heroiczność cnót danej osoby, potrzebny jest jeszcze cud uproszony za jego wstawiennictwem. Jest to ze strony Kościoła jak gdyby dodatkowy wymóg wobec kandydata (świętość jego życia stwierdza się wcześniej), którego spełnienie utwierdza Kościół ostatecznie, że Bóg "macza w tym palce" i w ten sposób zatwierdza działanie Kościoła oraz upewnia go co do heroiczności cnót danej osoby. Postaram się chociaż o kilka takich postów, a jeśli wystarczy mi sił, to o kilkanaście. 

Zamiast streszczać swoimi słowami i przedstawić skrótowy opis poniższego wydarzenia, postanowiłem przytoczyć w całości rozdział z książki włoskiego dziennikarza Saverino Gaety Boża pieczęć. Cuda (o której więcej na końcu posta i która jeszcze się nam przyda), aby nic czytającemu nie umknęło i aby nie było posmaku niedomówienia ("no tak, mówisz, że stało się to i to, ale w jaki sposób, gdzie są świadkowie, szczegóły itd."). Takich postów nie umieszczam dla wierzących, ale robię to głównie z myślą o tych, którzy jeszcze szukają, mogą to być sprawy dla nich ważne i osłabiające w nich przekonanie, że nauka w zasadzie odpowiada na najważniejsze pytania, a Bóg i transcendencja są nieuchwytne dla zwykłego człowieka, nawet jeśli są rzeczywistościami realnymi, i nie da się realnie, w jakiś solidny sposób, doświadczyć ich lub choćby intelektualnie przekonać się, że argumenty za ich istnieniem mają mocne, nie tylko subiektywne i życzeniowe, podstawy.

* * *

Stopy uzdrowione w dwóch etapach

Stopa końsko-szpotawa, czyli inaczej zespół zaburzeń obrotowych, obejmujących cały układ kostno-stawowo-mięśniowy stopy i goleni, jest jedną z najczęstszych deformacji w Indiach, z bardzo wysoką częstotliwością występowania w porównaniu do krajów zachodnich.



Dzieci z wadą stóp końsko-szpotawych 


Mimo to od pokoleń nie było podobnego przypadku w rodzinach państwa Mariamkutty i Devassy'ego Pellissery. Dlatego kiedy 9 lipca 1956 roku ich drugi synek, Mathew Kuruthukulangara Pellissery, przyszedł na świat z taką wadą obu stóp, rodzice nie wiedzieli, jakie są możliwości leczenia, i zapytali o radę doktora C.I. Ittikuru, którego wezwano do porodu w ich domu w Irinjalakuda, w indyjskim stanie Kerala.
Według dr Ittikuru - zeznał Devassy Pellissery w czasie diecezjalnego badania cudu - "mogliśmy pojechać z dzieckiem do jakiegoś odległego szpitala, gdzie zoperowano by mu nogi i założono gips: była to jedyna możliwość leczenia, która nie gwarantowała jednak poprawy". Maiamkutty, matka chłopca, dodała, że "wszystko zależałoby od szczęścia. Mając to na uwadze, zdecydowaliśmy się zostawić ten problem własnemu losowi. Nie podjęto żadnego leczenia ani nie został założony gips".
Sam dr Ittikuru wyjaśnił: "W tym czasie takich operacji nie przeprowadzano ani w Irinjalakuda, ani w innych pobliskich miejscowościach, a ja nie byłem w stanie podjąć się operacji, którą może wykonać specjalista. Próbowałem uświadomić rodzicom Mathew, że operacja jest potrzebna i że aby ją wykonać, muszą zawieźć dziecko do szpitala poza stanem Kerala, oraz że wiąże się to ze znacznymi kosztami. Oczywiście nie mogłem zapewnić ich, że po operacji nóżki dziecka będą zupełnie zdrowe".

Stopień skręcenia stóp u tego pacjenta bardzo zbliżony do wady Mathew'a. Na zdjęciach a i b) przedoperacyjny wygląd pacjenta, c) przedoperacyjny radiogram, d) prawa strona w szynie pooperacyjnej e) pooperacyjny radiogram, f i g) po operacyjnej korekcie obu stóp.

Na decyzję wpłynęły głównie względy materialne, co potwierdziła ciotka, Ammini Paulose Alappadan: "W tym okresie mieli poważne trudności finansowe i nie mogli pokryć kosztów operacji". Ciotkę bezpośrednio dotknęło podobne nieszczęście, jako że jej ósma córka urodziła się z podobną wadą stóp, chociaż nie tak poważną - "leczenie rozpoczęło się w siódmym dniu życia, a kiedy miała czternaście lat, przeszła w ciągu 12 miesięcy cztery operacje, po czym musiała leżeć w łóżku przez kolejne 6 miesięcy".
W przypadku Mathew natomiast nie zostały wykonane nawet prześwietlenia nóg, ponieważ, co potwierdził dr Ittikuru, "sytuacja finansowa rodziny była bardzo trudna i nie mieli zamiaru opłacać tak kosztownego leczenia". Ale w pamięci lekarza, który swoje obserwacje zawarł w orzeczeniu złożonym przed trybunałem kościelnym 20 stycznia 1989 roku, pozostał żywy obraz tej wady, "nazywanej talipes equino-varus, z ustawieniem stopy w pozycji końsko-szpotawej przywiedzionej z rotacją (club feet)", widocznej wyraźnie na zdjęciu zrobionym 10 kwietnia 1960 roku w związku ze śmiercią babci od strony matki, kiedy malec miał prawie 4 latka.
Do tego czasu, jak wspominała matka, Mathew "przywykł do poruszania się na kolanach i łokciach. W wieku 4 lat mógł się podnieść i stanąć na swoich zdeformowanych stópkach, ale musiał się czegoś trzymać, żeby nie upaść". Dopiero w wieku 5 lat zaczął nieporadnie chodzić, opierając się na krawędzi stopy. Z tego też powodu był przedmiotem żartów kolegów ze szkoły, którzy nie szczędzili mu drwin i przedrzeźniania. W tych latach, jak opisał to nauczyciel A.P. Varghese Adambukulam, "obydwie stopy były skręcone do wewnątrz i chłopiec chodził na zewnętrznych krawędziach stóp, gdzie utworzyły się modzele".

Stopień skręcenia stóp zbliżony do wady Mathew'a.

Nieco wcześniej, kiedy Mathew miał dwa lata, rodzice pojechali do klasztoru sióstr Świętej rodziny w Putenchira, odwiedzić siostrę Eugenię, ciotkę Mariamkutty. Podarowała im ona książkę Stygmatyczka z Kerala - biografię matki Mariam Thresii Chiramel Mankidiyan, założycielki tegoż zgromadzenia. Wtedy też, jak opowiadał Devassy, "doradziła mi, żeby prosić o uzdrowienie stóp dziecka za wstawiennictwem matki Mariam Thressi. Dała nam również jej zdjęcie i karteczkę z modlitwą o beatyfikację założycielki".
Matka Mariam Thresia już za życia cieszyła się opinią świętości. Urodziła się w 1876 roku w Putenchira, w Kerala, w bogatej szlacheckiej rodzinie, która następnie zbiedniała przez rozwiązłość ojca i brata. Można powiedzieć, że Mariam Thresia była poprzedniczką Matki Teresy z Kalkuty. W 1913 roku założyła w Indiach katolickie zgromadzenie sióstr, oddanych modlitwie i pokucie, które opiekowały się biednymi i chorymi w ich domach, bez względu na wyznawaną przez nich wiarę.

Matka Mariam Thresia otrzymywała nadzwyczajne doświadczenia mistyczne i między innymi objawienia Matki Najświętszej, stygmaty męki Jezusa Chrystusa. Otrzymała również dary proroctwa i uzdrawiania, z których korzystała na rzecz wielu swoich podopiecznych. Samo uzupełnieniem imieniem Mariam chrzcielnego imienia Thresia zostało jej polecone przez Niepokalaną podczas objawienia w 1904 roku. Siostra zmarła w 1926 roku, w wieku 50 lat. Od tamtego czasu jej zgromadzenie rozprzestrzeniło się po całym świecie.

Od dnia wizyty w klasztorze rodzina Pellissery zaczęła od czasu do czasu odmawiać modlitwę o beatyfikację matki Mariam Thresii, ale dopiero w 1970 Devassy zdecydował się złożyć ślub w zamian za uzdrowienie Mathew: "Bolały mnie zwłaszcza docinki kolegów syna, których ten był ciągłym przedmiotem". Jako zobowiązanie w przypadku gdyby wydarzył się cud, złożył obietnicę, że zamówi uroczystą mszę św. i oficjum za zmarłych oraz, że cała rodzina uda się z pielgrzymką na grób założycielki, żeby go dotknąć uleczonymi stopami Mathew, a poza tym w gazecie zostanie opublikowana historia zdarzenia.

19 maja 1970 roku cała rodzina podjęła pokutę: 40 dni wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych, post w każdy piątek oraz codzienna nowenna odprawiana przed zdjęciem siostry Mariam Thresii, złożona z Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu. Ponadto odmawiana była modlitwa o beatyfikację matki Mariam Thresii.

21 czerwca, podczas trzydziestej trzeciej nocy od początku nowenny, kiedy Mathew był w stanie pozornego półsnu, wydarzyło się coś nadzwyczajnego. On sam opowiadał o tym ożywiony: "Około drugiej miałem wizję: zobaczyłem dwie siostry stojące obok mnie i myślałem, że śnię. Jedna siostra miała na głowie czarny welon, druga biały. Ta, która nosiła welon czarny, przypominała matkę Mariam Thresię z fotografii. Słyszałem, jak masując mi prawą nogę mówiła do mnie: "Wstań mój synu, twoja noga jest zdrowa". Następnie dwie siostry nagle zniknęły, a ja natychmiast wstałem i zobaczyłem, że moja prawa noga się wyprostowała".
Mathew głośno zawował mamę, która nadbiegła razem z resztą rodziny: "Widząc mnie chodzącego, z prawą nogą uzdrowioną, wszyscy chwalili Boga i żarliwie dziękowali matce Mariam Thresii. Kontynuowaliśmy naszą pokutę: powstrzymanie się od mięsa, modlitwę, post przez pozostałą resztę czasu. Mieliśmy nadzieję, że na zakończenie czterdziestodniowej nowenny również lewa noga zostanie uzdrowiona, co jednak nie nastąpiło".

Pomimo wyjątkowości tego, co się stało, Devassy okazywał pewne rozczarowanie. Oświadczył, że rodzina uda się na grób matki Mariam Thresii dopiero wtedy, gdy również druga noga zostanie uzdrowiona. Przez rok, opowiadał Mathew, "nie miałem żadnych bolów ani trudności z poruszaniem się: chodziłem na prawej nodze, teraz już prostej, podczas gdy lewa była ciągle zniekształcona". I tak, 27 czerwca 1971 roku, Mariamkutty i Mathew, wtedy już piętnastoletni, postanowili ponownie przez 40 dni powstrzymać się od mięsa, przestrzegać postu oraz razem z resztą rodziny odmawiać codziennie modlitwę.
I jakby na dowód tego, że święty nigdy nie robi nic połowicznie, trzydziestej dziewiątej nocy, 5 sierpnia, tym razem Mariamkutty miała widzenie: "Widziałam, jak dwie siostry otworzyły drzwi do pokoju, gdzie spałam i weszły do środka. Jedna siostra miała na głowie czarny welon, przypominała matkę Mariam Thresię z obrazka. Wydawało mi się, że ta z białym welonem to była moja ciotka, siostra Cordula, zmarła kilka lat wcześniej. Siostra, która nosiła welon czarny, dotknęła mojego ramienia i powiedziała do mnie: "Noga twojego syna jest uzdrowiona. Idź zobaczyć".
Matka natychmiast wstała i poszła do pokoju chłopca: "Spał głęboko, był cały mokry od potu. Obudziłam go i powiedziałam, żeby wstał. Kiedy stanął na nogach, zobaczyliśmy, że również lewa noga została uzdrowiona. Wtedy obudziliśmy resztę rodziny, żeby przekazać im wspaniałą wiadomość". Słysząc okrzyki radości, także sąsiedzi się obudzili i przybiegli, radując się z tego, co się wydarzyło.

P.D. Ittiachan, nauczyciel Mathew, zobaczył go w klasie następnego dnia po podwójnym uzdrowieniu: "Znam go, od kiedy miał cztery czy pięć lat i - aż do momentu cudownego uleczenia - zawsze widziałem go chodzącego ze swoją wadą. W miarę jak dorastał, nie następowała żadna poprawa. Potem na własne oczy widziałem, jak chodził, opierając na ziemi prawidłowo całą prawą stopę z piętą. Po roku, podobna zmiana zaszła także względem nogi lewej. W przeszłości Mathew przychodził do szkoły bardzo przygnębiony. Po uzdrowieniu chorych stóp wydawał się bardzo szczęśliwy. Jak dziś pamiętam, że przyszedł do mnie, prosząc o jeden dzień wolny, aby udać się na grób matki Mariam Thresii i dopełnić ślubowanego zobowiązania".

13-letni chłopiec z wadą stóp końsko-szpotawnych. Mathew poruszał się w taki właśnie sposób, ponieważ stopień nasilenia wady jest taki sam.



Pielgrzymka do Kuzhikkattussery odbyła się 14 września 1971 roku, kiedy - jak opowiadał Mathew - "nasze problemy finansowe się rozwiązały po tym, jak pan Manikian z Kodannur kupił naszą produkcję bambusa za niebagatelną sumę 100 rupii. Te pieniądze pozwoliły pokryć wydatki na podróż i na liturgię". Siostra Priscilla Ukken ze Zgromadzenia Świętej Rodziny, wspominając dzień, w którym została odprawiona uroczysta msza, podkreśliła: "z wszystkimi światłami zapalonymi". W listopadzie tego samego roku Devassy opublikował wiadomość o wydarzeniu w katolickim miesięczniku "Mary-Vijayam", wydawanym w Trichur. Kilka miesięcy później, dokładnie 25 grudnia 1972 roku, siostry wykonały zdjęcie stojącego Mathew i zaprowadziły go do lekarza P.C. Sunny Pazhayattil, chirurga ortopedy, który potwierdził niewytłumaczalność uleczenia.

W 1992 roku, dwadzieścia lat od pamiętnych chwil, dr N.J. Mani, odpowiedzialny za oddział ortopedii w Medical College w Calicut (Kerala, Indie), został desygnowany przez trybunał diecezjalny do zbadania Mathew. Jego orzeczenie jest jednoznaczne: "Analiza starych fotografii pana Mathew nie nasuwa wątpliwości, że w dzieciństwie występowała u niego wrodzona stopa końsko-szpotawa obustronna. Stwardnienie na grzbiecie stopy sugeruje, że nie opierał się on powierzchnią podeszwową stopy. Aktualne badania kliniczne, analiza starych fotografii oraz zdjęcia RTG wskazują na ustąpienie wady: wygląd stóp przypomina przypadek leczonego schorzenia club feet. Jednak nie ma śladów po cięciach chirurgicznych, opatrunkach gipsowych, wkładkach, masażach ani szynach".

Inny biegły trybunały diecezjalnego, dr P. Bhaskaran Nair, profesor ortopedii w Medical College w Trichur (Kerala, Indie), tak opisał sytuację w 1992 roku: "Nadmierne rozwarcie palców w obu stopach. Obydwa paluchy są mniejsze od drugiego palca. Występuje przykurcz przedniej części stopy, większy po stronie prawej. Pięty dotykają ziemi, kiedy pacjent stoi. Występuje lekkie przemieszczenie przyczepu ścięgna Achillesa w kierunku wewnętrznej części pięty. Mięśnie łydki są dobrze rozwinięte. Nie występuje skrócenie kończyn. Zauważalna jest lekka szpotawość stóp w części piętowej. Kręgosłup klinicznie w normie. Zrogowacenie i zwiotczenie skóry w części grzbietowo bocznej stóp. Dookoła kostek i stóp nie widać blizn chirurgicznych".

Doktor Nair dodał, że "główna wada stopy została usunięta według standardów indyjskich, gdyż Mathew może przekręcić stopę o 90 stopni. Problem z przywodzeniem i skręcaniem został wyeliminowany w 80%. Rezultat tego samoistnego wyleczenia jest porównywalny do efektów operacyjnego leczenia wady". Wyjaśniając to stwierdzenie, prof. Luigi Romanini, który w 1999 roku redagował opinię lekarsko-sądową dla Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, podkreślił, że "to się przekłada na wiedzę i doświadczenie dzisiejszego chirurga ortopedy, jako uleczenie zadowalające, maksimum obecnych możliwości, gdyż wiadomo, że nawet najlepsza korekta chirurgiczna stopy końsko-szpotawej, wykonana około piętnastego roku życia, nie może przynieść restitutio ad integrum. Wniosek z tego, dziś powszechnie uznany, jest następujący: tego rodzaju zabieg chirurgiczny powinien być wykonywany około 2-3 miesiąca życia, żeby otrzymać najlepsze rezultaty".

Zdjęcie niemal identyczne jak zdjęcie stóp Mathew'a z 1992 r. przedstawione w książce, po uzdrowieniu.

Badając Mathew po 20 latach, dr Pazhayattil, który w międzyczasie został profesorem ortopedii w Medical College w Trichur, oświadczył: "Kiedy badałem chłopca w 1972 roku, mogłem stwierdzić poprawę 75-80%; po dwudziestu latach stan poprawił się o kolejne 10%". Normalnie, po leczeniu operacyjnym w tak zaawansowanym wieku, występuje tendencja do pogorszenia, między innymi dlatego, że - jak uściślił profesor Romanin - w wieku 14 lat "stopa musiała się już zasadniczo ukształtować w sposób wadliwy, zarówno jej elementy kostne, stawowo-więzadłowe, jak i mięśniowo-ścięgniste".

Orzeczenie końcowe o wydarzeniu zostało sformułowane i jednogłośnie przyjęte przez Konsultę Medyczną Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, na posiedzeniu 26 listopada 1999 roku: "Diagnoza: stopa końsko-szpotawa wrodzona, obustronna. Rokowanie: beznadziejne quoad valetudinem (co do stanu zdrowia). Leczenie: brak jakiegokolwiek leczenia chirurgicznego czy ortopedycznego. Powrót do zdrowia: nagły, funkcjonalnie całkowity i trwały - naukowo niewytłumaczalny".

Dekret o cudzie promulgowano w obecności papieża Jana Pawła II, 27 stycznia 2000 roku, a beatyfikacja Mariam Thresii Chiramel Mankidiyan - której heroiczność cnót została uznana już 28 czerwca 1999 roku, miała miejsce 9 kwietnia 2000 roku.

* * *

Do tekstu dołączone jest 6 fotografii: jedno Mariam Thressi, dokument szpitalny i cztery zdjęcia Mathew'a (zdjęcie z 1960 roku, gdy miał 4 lata, siedzi na ziemi z bosymi stopami, gdzie wyraźnie widoczna jest wada; zdjęcie z 1972 roku, gdy stoi prosto z całkowicie wyleczonymi i prostymi stopami w krótkich spodenkach, jako 16 latek; kolorowe zdjęcie samych uzdrowionych stóp w powiększeniu z 1992 roku oraz rentgenowskie prześwietlenie stóp z 1973 r.).

Niestety nie znalazłem tych zdjęć w sieci, a z przyczyn technicznych nie mogę na razie przesłać skanów z książki, odsyłam więc do niej. Jest w niej opisanych 14 innych uzdrowień, z dołączonymi fotografiami wad przed lub po uzdrowieniu, zdjęcia dokumentów szpitalnych potwierdzających diagnozy oraz inne zdjęcia, ponieważ nie wszystkie zdarzenia uznane przez Kongregację Spraw Kanonizacyjnych za niewytłumaczalne z medycznego/naukowego punktu widzenia dotyczyły uzdrowień z chorób.

Saverio Gaeta, Boża pieczęć. Cuda

Książka z przedmową świetnego watykanisty i dziennikarza V. Messoriego oraz wprowadzającą rozmową z kard. Jose Saraiva Martinsem, prefektem Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Dalsze strony zawierają “materiał dowodowy”: opis 15 (starannie wybranych spośród 600) szczególnie ewidentnych przypadków Bożych interwencji, wobec których nauka pozostaje bezradna. Zostały one wnikliwie opisane przez autora, włoskiego dziennikarza, i opatrzone dokumentacją fotograficzną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz