książki

czwartek, 4 lipca 2019

Jezus bezżenny

Wielu chrześcijan traktuje niektóre aspekty swojej wiary i elementy składające się na nią jako oczywiste. Nie ma w tym nic niewłaściwego, ponieważ część z nich dotyczy kwestii pierwszorzędnych lub dość podstawowych. Do jednej z nich można by zaliczyć kwestię bezżenności Jezusa Chrystusa (choć, aby był On Zbawicielem i Synem Bożym nie musiał rezygnować z obrania drogi typowej dla środowiska, w którym wzrastał i prowadzić ascetycznego trybu życia, jak podkreślają teologowie).

Wśród krytyków religii i ateistów słychać jednak często głosy dotyczące tego, że Jezus był Żydem, urodził się w narodzie żydowskim, wzrastał w nim, a Jego publiczna działalność była charakterystyczna dla wędrownych rabbich, których w tamtym czasie było więcej. Żydzi zaś postrzegali bezżenność jako anomalię i nawet najwięksi nauczyciele Izraela oraz arcykapłani posiadali żony i mieli swoje rodziny. Musiał więc i On podlegać tej tradycji (bo nie był to religijny nakaz wynikający z Tory).
Ten argument stał się kolejną okazją dla wojujących ateistów do próby detronizacji Jezusa jako kogoś szczególnego i wykraczającego poza ramy środowiska, w którym się rozwijał. Miałby On być najzwyklejszym wędrownym kaznodzieją, bez roszczeń nawet do głębokiej reformy swojej religii, a tym bardziej do zapoczątkowania nowej, i do bycia kimś więcej, niż po prostu człowiekiem o nieco większej pasji religijnej, niż przeciętna.

Mylą się jednak, a argument, którym się posługują nietrudno odeprzeć.

*

Ksiądz prof. dr hab. Antoni Paciorek, biblista i filolog klasyczny, autor 530-stronicowej pracy Jezus z Nazaretu. Czasy i wydarzenia, podaje w swojej książce przykłady osób współczesnych Jezusowi, tak ze świata żydowskiego, jak i pogańskiego, które wybierały drogę bezżenności z różnych motywów, najczęściej jednak traktując ją jako możliwość większego zaangażowania w sprawy Boże i uwalniającą od rozproszeń oraz problemów spowodowanych życiem codziennym:
O rabbim Szymonie ben Azzai opowiadają, że na pytanie, dlaczego nie realizuje nakazu z Rdz 1,28, odpowiadał: "Moja dusza rozmiłowała się w Prawie. O przetrwanie świata niech troszczą się inni" (b.Yebamot 63b, Talmud Babiloński). Dla esseńczyków, którzy zamieszkiwali Qumran, praktyka celibatu była powszechna. Podobnie rzecz przedstawiała się u terapeutów żyjących w Egipcie (żydowscy pustelnicy zamieszkujący w szczególności Egipt, prowadzący pustelniczo-monastyczny sposób życia - przyp. autora bloga). Również w świecie grecko-rzymskim celibat nie był czymś nieznanym. Epiktet zobowiązywał do porzucenia wszelkich rozproszeń, aby móc całkowicie poświęcić się Bogu. O Apoloniuszu z Tiany pisze jego biograf Filostrat, że nie chciał zawierać małżeństwa, aby zachować kontrolę nad pragnieniami (Vita Appolonii, 1,13).
Przywołuje też kilka starotestamentowych postaci, które były bezżennymi. Przede wszystkim Jeremiasz, którego Bóg powołał wprost do takiej drogi życia, dając mu polecenie, aby nie zawierał małżeństwa (Jr 20,18). Również Mojżesz "stał się bezżennym od momentu, kiedy Jahwe regularnie zaczął do niego przemawiać", pisze autor. Nie posiadał żony, ani rodziny także Jan Chrzciciel, który obrał pokutno-ascetyczną drogę życia podobną do tej, którą podążali esseńczycy.

Powracając do osoby Jezusa, ks. Rumianek podaje także przykłady fragmentów biblijnych, które sprzyjają tezie, że nie posiadał On żony. W Kafarnaum, gdy przyjął On odwiedziny bliskich krewnych z Nazaretu (Mk 3,31-35; 6,1-6), wymienieni są wśród nich tylko bracia i Matka. "Gdyby wówczas, mając około trzydziestu lat był związany z żoną i dziećmi, z pewnością w tym miejscu byłaby o nich wzmianka", zauważa autor (wcześniej przytacza opinie rabinów, według których mężczyzna jest gotowy do zawarcia małżeństwa w osiemnastym roku życia, "toteż zazwyczaj mając około dwudziestu lat, mężczyzna zawierał związek małżeński (...)")

Autor cytowanej pracy przypomina też słowa samego Jezusa na temat bezżenności:
Są bezżenni, którzy z łona matki takimi się narodzili; i są bezżenni, których ludzie takimi uczynili, i są tacy bezżenni, którzy dla Królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni (Mt 19,12).
oraz nauczanie św. Pawła na ten temat:  
"Chciałbym, żebyście byli wolni od utrapień. Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie. I doznaje rozterki. Podobnie i kobieta: niezamężna i dziewica troszczy się o sprawy Pana, o to, by była święta i ciałem, i duchem. Ta zaś, która wyszła za mąż, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać mężowi." (1 Kor 7,32-34).

Qumran

Również Bart D. Ehrman, badacz Nowego Testamentu, znawca rękopisów nowotestamentalnych oraz apokryfów, który m.in. pod wpływem zajmowania się początkami chrześcijaństwa stracił wiarę (przez co nie można go podejrzewać o stronniczość), tak odpowiada ludziom twierdzącym, że Jezus jako Żyd musiał mieć żonę oraz rodzinę:
Koronnym argumentem na być fakt, że wszyscy Żydzi byli w tej epoce żonaci, a bezżenność była w tej kulturze nieznana. Niestety ten argument jest po prostu fałszywy. Historia dostarcza nam przykładów wielu dorosłych Żydów, którzy żyli samotnie - więcej, w celibacie - zarówno przed, jak i po Jezusie (np. esseńczycy, apostoł Paweł). Można również wskazać, co ich wszystkich łączyło - otóż ci mężczyźni byli prorokami apokalipsy. Przekonanie o rychłym końcu świata było wystarczającym powodem, by wyrzec się małżeństwa i nie brać na siebie żadnych obowiązków rodzinnych. Jezus także był prorokiem apokalipsy, dlatego nietrudno sobie wyobrazić, że też mógł żyć samotnie i w celibacie (autor po utracie wiary w bóstwo Chrystusa, uznaje w Nim kogoś na wzór proroka, głoszącego bliskie nadejście końca świata i wzywającego do nawrócenia - przyp. autora bloga)

Warto też dodać, że w żadnej z Ewangelii nie ma nawet najdrobniejszej wzmianki o tym, by Jezus był żonaty. Milczą na ten temat nie tylko Ewangelie kanoniczne, ale również te spoza kanonu - Ewangelia Filipa, Marii Magdaleny, Tomasza, Piotra, Judasza itd. Do tego milczącego chóru dołączają się i inni. Żadne starożytne źródło nie wspomina o żonie Jezusa. Nie wchodzi tu w grę cenzura, gdyż te same teksty bez ogródek wymieniają innych jego krewnych: ojca, matkę, braci i siostry. Dlaczego, gdyby był żonaty, miałyby o tym nie wspominać? Fakty są takie, że nie znajdziemy ani jednego źródła, które mówi o Jezusie jako o człowieku żonatym (...). Nie ma zatem żadnych podstaw, by twierdzić, że Jezus założył rodzinę. Istnieją natomiast ważne racje po temu, aby uznać, że jej nie założył. Jezus podczas sporu z saduceuszami (Mk 12,18-27) mówi, że w przyszłym królestwie nie będzie instytucji małżeństwa. Również podczas swojej misji nieustannie podkreśla, że jego uczniowie muszą już teraz żyć tak, jak żyć będą w obiecanym królestwie. Jeżeli tak było, to zapewne próbowali "żyć jak aniołowie" - samotnie i w czystości.
Na temat celibatu żydowskiej wspólnoty esseńczyków zamieszkujących Qumran, ze starożytności dotarły takie głosy:
Żaden esseńczyk nie bierze kobiety za żonę (Filon z Aleksandrii)

Esseńczycy nie obcują cieleśnie z kobietami i żyją bez nich (Pliniusz Starszy)
Kończąc, oddajmy jeszcze głos Gezie Vermesowi, jednemu z czołowych w świecie znawców starożytnego judaizmu, którego poglądy odnoszące się do osoby Jezusa są niezgodne z nauką chrześcijańską, ale w sprawach dotyczących judaizmu oraz znajomości kontekstu historyczno-kulturowego Biblii można mu zaufać. Odnosząc się do tego, że powołanie prorockie lub świadomość ludzi, którzy głosili bliski koniec świata oraz nadejście Królestwa sprzyjały rezygnacji z małżeństwa i obrania drogi samotności, pisze:
Na tle żydowskiej myśli religijnej z I wieku, wyrażającej opinię, że posłannictwo prorockie wiąże się między innymi z życiem we wstrzemięźliwości (seksualnej), historycznie wiarygodny, w każdym razie od chwili przyjęcia Ducha Świętego (i rozpoczęcia działalności publicznej), staje się najwidoczniej dobrowolny celibat Jezusa. (G. Vermes, Jezus Żyd, 2003)
* * *

Od siebie dodam, że zachęcanie Jezusa, a przynajmniej bardzo wysoka ocena takiej drogi, do bezżenności dla Królestwa, gdyby On sam nią nie kroczył, nie miałoby większego sensu. Pamiętać należy, że mężczyźnie, który poprosił Go, aby mógł najpierw pochować ojca, a później wrócić do Niego, Jezus odpowiedział: "Zostaw umarłym grzebanie umarłych, a ty idź i głoś Królestwo Boże". Obowiązki rodzinne są dużo bardziej absorbujące niż jednorazowy pochówek rodzica, tym bardziej więc można się spodziewać, że rezygnacja z założenia rodziny była przez Niego postrzegana jako coś jeszcze bardziej pilniejszego i koniecznego dla tych, którzy chcą roznosić po ziemi "ogień", jaki On przyniósł.

Argument więc z bezżenności Założyciela chrześcijaństwa (1), mający Go "odbóstwić" i ukazać jako typowego dla swoich czasów wędrownego kaznodzieję, Izraelitę z krwi i kości, który do pełnej realizacji potrzebował małżonki i wspólnego z nią potomstwa, jest oparty na nieporozumieniu i przekłamaniach, a co najmniej na nierzetelności wiedzy serwowanej przez jego zwolenników.

Źródła:
ks. Antoni Paciorek, Jezus z Nazaretu. Czasy i wydarzenia, Edycja Świętego Pawła 2015.
Bart D. Ehrman, Nowy Testament. Historyczne wprowadzenie do literatury wczesnochrześcijańskiej, CiS 2015.
Michael Hesemann, Ciemne postacie w historii Kościoła. Mity, kłamstwa, legendy, 2013 (fragment o Vermesie, Pliniuszu i Filonie pochodzi z tej pracy).

________________

(1) Odkąd pojawiły się pierwsze teksty na ten temat, ludzie, których hobby jest zwalczanie chrześcijaństwa i wyszukiwanie racji podważających jego fundamenty, wykorzystują ów argument przy każdej okazji, podobnie jak każdy inny, który się nasunie pod rękę, nie zadając sobie uprzedniego trudu zweryfikowania jego rzetelności. Jeśli teza brzmi wiarygodnie i jest medialna, w oczach krytyków religii jest to wystarczające, aby ją głosić po dachach. W razie czego winnymi ogłosi się tych, którzy pierwsi wypuścili plotkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz