Wiara jest zaufaniem temu, co do czego mam powód wierzyć, że jest prawdziwe. (J.P. Moreland)

Wiara religijna i zabobon są czymś całkowicie różnym. Drugie wypływa z lęku
i jest rodzajem fałszywej nauki. Pierwsze jest ufnością. (L. Wittgenstein)

W sytuacji niepewności poznawczej, w jakiej znajduje się człowiek odnośnie istnienia Boga, bardziej racjonalnym jest
- w świetle posiadanych racji za i przeciw - a także bardziej owocnym społecznie i egzystencjalnie (dla ludzkich zbiorowości,
jak i dla wzrostu moralno-duchowego jednostki) opowiedzieć się za Jego istnieniem i podjąć ryzyko wiary.
Wielkie, wiarygodne i ważkie aksjologicznie idee wymagają bardzo silnych racji, aby mogły zostać odrzucone.
Ateizm nie posiada silnych i spójnych racji podważających teizm (wiarę w osobowego Boga), jest też jednym z najsłabiej filozoficznie
uzasadnionych światopoglądów, tym samym opowiedzenie się za teizmem jawi się jako akt bardziej spójny intelektualnie
i właściwszy moralnie.
(przekonanie własne)

Poezja też jest drogą

...poszukiwań, stawiania pytań, metafizycznych intuicji, zmagania się z Nieobecnym nad rzeką Algos* o sens, światło, nadzieję.

* z grec. - ból, smutek.

* * *

Oda do jedności 
Adamowi Zagajewskiemu

Pisałeś: "Cierpienia ściga nas
albo wyprzedza". Widzę jastrzębia, jak
Patrzy na ciebie, nie z wyższością i z żalem,
Raczej jakby znajdował po zmęczeniu, po gęstych opałach wzgórz
Orzeźwiający napój w twoim cieniu. Albo perłę, która nasyca
Nieskończoność jak śmierć. Przy morzu osiołek. Rośnie w złotych
Uszach, kontempluje skały, pływające, przejrzyste w wodzie
Jak mgła w słońcu, powietrze na dnie białej róży.
Na brzegu rzeźby. Osiołek zagląda. Oblizuje brzeg kamienia, jakby
Wyczuwał drżenie ręki. Smakuje sól, trawę, czyta gorącą
Księgę skały. Jego dusza jest minerałem, żywicą sosny,
Żywiołem ryku, snem cichym jak mleko.

Pisałeś: "Cierpienie ściga nas
albo wyprzedza". Widzę jastrzębia i osiołka. Jak patrzą na ciebie.
Żyjemy. Maleje chusteczka Weroniki. Rdza kasztana, śpiewa
Szarańcza upałów w mdlącym mieście. Jakże trudno odczytać
Wezwanie z piosenki nocnego pijaka, z ugięcia bieli w puszystości
Kota. Czy szczęście rośnie w ogrodzie, w cieniu zmarłych, którzy
Nie zapominają, krążą niespokojnie we krwi,
Jak orły nad górami. Zmarli. Mistrzowie wiedzy
Ostatecznej o twoim jabłku, śnie, rdzy.

"Cierpienie ściga nas
albo wyprzedza". Ale dźwięk harmonijki tańczy,
I jaszczurka do warg przytula słońce,
I wielkie liście brzegów śnią się mnichom, w poduszce księżyca,
W średniowieczu kałuży. Nie jesteś sam. Fala uderza o
Skrzydła mewy, płótno owija gorzką oliwkę gwiazdy, sen
Wiatru opowiada na plażach, nocą, historię świata.
Słucha muszla, kamyk, a stopa ludzka przekreślająca ciszę
Fresku jest jak sztylet sowy, trójkątna wyspa pustki,
Chusteczka po umarłym ogniu. Nie jesteś sam.
Pragnienie ładu śpi w jaskółce, dzwonku szkolnym,
Słońcem przenika młode, w mleku zanurzone żyły.

Nie jesteś sam. Śmierć szuka gniazda w czarnym lśnieniu,
W czarnym miodzie oka. Nad rzeką baraszkuje źrebak.
Strach ma barwę obłoku, który zaszył się na dnie ostrza.
Prawdziwej ojczyzny szukaj pod palcami, w jabłku pięści,
W muzyce oddechu. W białej nicości jej sukienki
Z roku 1920.
W smaku ciemności, gdy płótno zakrywa,
Na zawsze widzialne, oddychanie ziemi, książki,
Krzesła, mleka, barwy. Niech oślepia cię
Pragnienie źródeł. Oddech skowronków. Simone Weil pieszcząca
Oliwkę nicości.
Niech trwa śpiew gregoriański georgiń. Sukno jej sukni
Z cieniem ciała. Błyskawica, pod którą
Oddycha zając, mur, wróbel,
Pełna tajemnic, córka błyskawic o imieniu Anna, Dorota, pod skórą
Śpiąca zielono. Niebiesko. Żyła.
Zostanie wiersz. To znaczy muszla, którą zmiażdży czas.
Ich oczy w złotych płomieniach plaży.
Czarne od miłosnego żaru usta, czytające: "Cierpienie ściga
nas albo
Wyprzedza".

Andrzej Ogrodowczyk



Modlitwa Pana Cogito – podróżnika


Panie

dziękuję Ci że stworzyłeś świat piękny i bardzo różny

a także za to że pozwoliłeś mi w niewysłowionej dobroci Twojej
być w miejscach które nie były miejscami mojej codziennej udręki

– że nocą w Tarquinii leżałem na placu przy studni
i spiż rozkołysany obwieszczał z wieży Twój gniew lub wybaczenie

a mały osioł na wyspie Korkyra
śpiewał mi ze swoich niepojętych miechów płuc melancholię krajobrazu

i w brzydkim mieście Manchester odkryłem ludzi dobrych i rozumnych

natura powtarzała swoje mądre tautologie:
las był lasem morze morzem skała skałą

gwiazdy krążyły i było jak być powinno – Iovis omnia plena

– wybacz – że myślałem tylko o sobie gdy życie
innych okrutnie nieodwracalne krążyło wokół mnie jak wielki
astrologiczny zegar u świętego Piotra w Beauvais

że byłem leniwy roztargniony zbyt ostrożny w labiryntach i grotach

a także wybacz że nie walczyłem jak lord Byron o szczęście ludów podbitych
i oglądałem tylko wschody księżyca i muzea

– dziękuję Ci że dzieła stworzone ku chwale Twojej udzieliły mi cząstki swojej tajemnicy
i w wielkiej zarozumiałości pomyślałem
że Ducio van Eyck Bellini malowali także dla mnie

a także Akropol którego nigdy nie zrozumiałem do końca
cierpliwie odrywał przede mną okaleczone ciało

– proszę Cię żebyś wynagrodził siwego staruszka
który nie proszony przyniósł mi owoce ze swego ogrodu
na spalonej słońcem ojczystej wyspie syna Laertesa

a także Miss Helen z mglistej wysepki Mull na Hebrydach
za to że przyjęła mnie po grecku i prosiła
żeby w nocy zostawić w oknie wychodzącym na Holy Iona
zapaloną lampę aby światła ziemi pozdrawiały się

a także tych wszystkich którzy wskazywali mi drogę i mówili
kato kyrie kato

i żebyś miał w swej opiece Mamę ze Spoleto Spiridiona z Paxos
dobrego studenta z Berlina który wybawił mnie z opresji
a potem nieoczekiwanie spotkany w Arizonie wiózł mnie do Wielkiego Kanionu
który jest jak sto tysięcy katedr zwróconych głową w dół

– pozwól o Panie abym nie myślał o moich wodnistookich szarych niemądrych prześladowcach
kiedy słońce schodzi w Morze Jońskie prawdziwie nieopisane

żebym rozumiał innych ludzi inne języki inne cierpienia

a nade wszystko żebym był pokorny
to znaczy ten który pragnie źródła

dziękuję Ci Panie że stworzyłeś świat piękny i różny

a jeśli jest to Twoje uwodzenie jestem uwiedziony
na zawsze i bez wybaczenia

Zbigniew Herbert

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz